Od Lysandra

 Wsłuchiwałem się w powolny wywód jednego z moich pierwszych klientów. Rowan. Psi żołnierz. A żołnierza zawsze warto wysłuchać. Nie dlatego, że ze swoją profesją ryzykują własne życie, ale też otwierają moje oczy, i ja pomagając im, pomagam sam sobie. Doceniam każdą chwilę w swojej pracy, i uważam że to spotkanie zapamiętam lepiej. Mam nadzieję, że mój rozmówca również będzie zadowolony z przebiegu wizyty. Po wysłuchaniu ostatniego zdania, i wypowiedzeniu własnych twierdzeń, uśmiechnąłem się przymykając w zadowoleniu oczy.
- To była naprawdę ciekawa rozmowa, Rowan. Czy jesteś chętny na kolejną ?
Zawsze wolę spytać mojego rozmówcę. To od niego zależy, co zrobi dalej.
- Myślę, że w przyszłym tygodniu możemy się spotkać znów. Ta sama godzina i czas.
Wtedy mój uśmiech został odwzajemniony. I tak poczułem się spełniony po kolejnej wizycie. Szczęściem napawała mnie także wizja wieczornego spaceru do domu. Tego jeszcze dnia odbyłem zaledwie 2 wizyty. Nie mam do siebie żalu, tak naprawdę jestem tu całkiem nowy a samo stado nie jest liczne. Po co się obwiniać ?
Kończyłem fach stosunkowo szybko, bo zaledwie po 6 godzinach. Znużenie zdążyło mnie jednak dopaść a przede wszystkim byłem mocno głodny. Głód ciągnął za sobą polowanie, a na nie także ciężko było znaleźć siły. No cóż, zadowolę się owocami ... Jeśli jeszcze jakieś w ogóle przetrwały. Po drodze do mnie nie raz widziałem niebieskawe kulki, niby jagody. Czemu nie ?
Spakowany, wyruszyłem w drogę. Jak na nasze zimowe standardy, wcale nie było źle. Może to faktycznie wina klimatu. Błotko chlapało mi pod stopami, dając mi nadzieję że jeszcze się najem. I szedłem, te wiele metrów ... Dopiero około na kilometr przed moją a jakże wyrafinowaną posiadłością zobaczyłem te owoce, które przetrwały zimę. A że byłem już niedaleko domu, pozwoliłem sobie wziąć kilka 'na wynos'. Do głowy wpadł mi jednak pomysł aby skubnąć sobie kilka, no i skubnąłem, po czym natychmiast je wyplułem. Wilcze jagody. Wychowany na zewnątrz, wiedziałem jak je odróżnić. Sam sobie w duchu dziękowałem, i wyrzuciłem strawę, która mogłaby mnie zabić.
- Szlag ... - Burknąłem.
Poplułem trochę, idąc przez drogę, dla pewności. Powoli robiło się ciemniej. Tym razem spacerek nie był jednym z lepszych doświadczeń. Trochę zawiodłem się, myślałem że skończę ten dzień idealnie. Ale moją uwagę musiała zwrócić jakaś niewielka kropka w oddali, właściwie kawałek przed moją uroczą chatką. Takim późnym wieczorem na odludziu, może zaproszę na herbatę ? No zobaczymy. Plany zmieniły się jednak, gdy stałem już niedaleko postaci, która okazała się suką. Przyjrzałem się bardziej. Trzymała między łapami te same jagody, jakie wyrzuciłem ! Puściłem się biegiem do przodu, nawet pozwoliłem sobie popchnąć samicę aby wypluła posiłek zanim ten zwali ją z nóg. 

Piękna nieznajoma ? 

PSYCHOLOG — LYSANDER

saranowak.pl | Sara Nowak
IMIĘ: Lysander. Jakże piękne imię, które jakże krzywdzi owego samca.
SKRÓTY: Owy samiec krzywo się na Ciebie patrzy? Tak, Lys nie przepada za swoim imieniem. Znacznie bardziej przemawiają do niego miana takie jak Lys, Ander, ale nigdy nie mów Lyszol.
MOTTO: 'Nie liczy się jaki jesteś a jaki nie jesteś. Tak, zdecydowanie Ander przepada za literaturą Świata Ludzi.
PŁEĆ: Mimo wcześniejszych zapewnień, na świat przyszła nie Lysa, a Lysander. Z resztą - ciężko nie poznać po głosie.
WIEK: Lysander jest 6 letnim okazem.
DATA URODZENIA: 5 kwietnia.
STANOWISKO: Zawsze marzył aby zostać wykwalifikowanym psychologiem. To właśnie nim Ander został. To właśnie swojej roli Lysander oddaje się najbardziej.
ODPOWIEDNIK: Vance Joy
CHARAKTER: Jeśli trzeba jakimś słowem Anderka określić jest to słowo spokojny. Pies ten ma anielską cierpliwość, nie zdarzyło się ani razu aby wypadł z równowagi. Pożar ? Co to dla niego. Złamania ? Wystarczy zachować zimną krew i trzeźwy umysł. Czasem wydaje się przez to samcem wybrakowanym emocjonalnie, co oczywiście jest bzdurą. Ander kiedy chce potrafi dosadnie pokazać swoje emocje, chociaż rzadko można go zauważyć np. w euforii. Nie znaczy to jednak że nie odczuwa radości. Właściwie, sam w sobie jest osobnikiem dosyć optymistycznym i potrafi cieszyć się małostkami. Miłośnik natury, którą osobiście uważa za najlepszą terapię. Dla niego dzień bez spaceru to dzień stracony. Nie wyjść na powietrze ? To niezdrowe. Oczyścić się na łonie natury. Czy jest coś lepszego? Nie dla Lysandra. Właśnie dzięki naturze nauczył się słuchać. To pociągnęło go do pracy psychologa, a praca popycha go do obowiązkowości. Z pewnością, Lys to wielki perfekcjonista i lubi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Jest także bardzo pedantyczny, a także zorganizowany. Jedną z tych niewielu rzeczy jakie zdecydowanie go nie cieszą jest niszczenie mu planów. Może nie ze strony otaczającego świata ale osób w nim. Szczęście, że Lys sztukę wybaczania opanował do perfekcji. Nie przepada za trzymaniem żalu. Jest także za otwartością. Niestety, wyznawca Freuda - wszystko co zatruwa, według psa pochodzi z wewnątrz. Więc nie trzymaj nic w sobie, nawet się wyładuj, i chwytaj dzień.
RODZINA: Jego matka zwała się Astra. Była bezpańską suką mieszkającą w lesie, i co bardzo pewne, Lysander bardzo ją kocha, owa suka nadal żyje. Gdyby tylko mógł odwiedzałby ją codziennie. Niestety, Astra jest już stara i w kwiecie wieku. Co do kwestii ojca, był on rasowym psem, pochodzącym z miasta. Codziennie przechodził wielkie ulice aby dojść do Astry, jednak gdy ta była w ciąży z Lysandrem, ten wpadł pod samochód, i tam skończyła się jego historia. Warto dodać, że to po ojcu ma imię, a także jest jedynakiem.
PARTNERSTWO: Lysander nie ma chwilowo żadnej miłości poza pracą i naturą.
POTOMSTWO: Może któregoś dnia bocian zaskoczy Lysa, ale chwilowo Ander nie posiada potomstwa.
APARYCJA:
  • Rasa: Ander jest mieszanką kundla i labradora.
  • Umaszczenie: Czekoladowe.
  • Wysokość: 54CM.
  • Masa: 24KG.
  • Długość sierści: Półdługa.
CIEKAWOSTKI: Samiec ten urodził się z niebieskimi oczami, co jest ciekawym odstępstwem od jego rodziny, gdyż nikt takich nie posiada.
HISTORIA: Ani nadto dramatyczna, ani wesoła. Samiec nigdy nie poznał swojego ojca, nigdy zaś mu to nie przeszkadzało. Cudowna matka, o tak, Astra dała mu to co najlepsze mogła. Od samego początku wychowywał się dziko, w skrócie w ciasnej leśnej grocie. Uczony aby doceniać to co najmniejsze, nawet każdą kroplę deszczu spadającą z nieba. Mijał jednak czas, mianowicie w spokojnym tempie Ander dorastał, a rodzinna grota była coraz bardziej ciasna. I ot, tak, to jest powód opuszczenia przez Lysandra rodzinnej grotki. Wyruszył w świat, zostawiając starszej już matce tyle dużo jak mógł, i dotarł w miejsce idealne, zalesione i ciche, gdzie mógł rozwijać swoją pasję.
AUTOR: Orfa | milawun@wp.pl [ogólny] embershewolf@gmail.com [blogger]
Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette