Mojito zatrzymał się w miejscu. Hebe stanęła zaraz przed nim.
Szczeniak, a w zasadzie już prawie dorosły samiec, nie chciał aby to wszystko minęło od tak, jak pstryknięcie palcami. Marzył o tym by już na zawsze wszystko zostało tak jak jest teraz. Po minie swojej towarzyszki, wywnioskował, że ona też o tym marzy. Oboje w takim razie nie chcieli nic zmieniać w swoim życiu.
— Hebe... — szepnął, chcąc zwrócić na sobie uwagę suczki. Trójkolorowa podniosła pyszczek i spojrzała na niego zniechęcona. — Chciałbym aby to wszystko zostało takie jakie jest. — odparł. Widział jednak, że taka odpowiedź jej nie zadowoliła. — Gdyby rodzice zostawili mi jakiś wybór to... To oddałbym moje stanowisko Mae. Żeby tylko móc żyć jak dotychczas. — powiedział.
Nie mógł zrobić nic więcej. Jego rodzice nie dopuszczali do siebie jakichkolwiek sprzeciwów związanych z niechęcią do przyszłego stanowiska, które zostało nadane mu wbrew jego własnej woli i to tuż po urodzeniu. Hebe nie była zadowolona, jednak po ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez białego psa, delikatnie się uśmiechnęła. Ruszyli więc dalej, w milczeniu. Mojito nie wiedział jak rozpocząć rozmowę. Albo po prostu nie chciał się odzywać i po prostu delektował się towarzystwem suczki. Zależało mu na tej relacji, nie chciał tego zepsuć od tak. Już spędzali ze sobą mniej czasu niż wcześniej.
— Zobacz jak tu ładnie. — powiedziała w końcu Hebe, wyrywając Mojito z własnych rozmyśleń o tym, w jaki sposób pogodzić spotkania z nią i władanie stadem. Spojrzał w kierunku, który wskazywała brązowo-biała.
Usiedli obok siebie na jednym z kamieni tworzących brzeg. Falująca woda fiordu od czasu do czasu docierała do ich łap, mocząc je. Nie przeszkadzało im to jednak. Wpatrywali się w dal.
— Nigdy nie siedziałem na drugim brzegu. — oznajmił suczce nie odrywając wzroku od zarysu miasta po drugiej stronie fiordu. Uśmiechnął się. Przypomniał sobie ich pierwszą wycieczkę do miasta, byli wtedy dużo młodsi niż są teraz, bowiem już niedługo dorosną.
— Bo zawsze spędzaliśmy czas razem w mieście. — powiedziała, spoglądając na niego. Odwrócił więc swoją głowę by móc na nią spojrzeć. Hebe tylko cicho westchnęła. — Już tak nie będzie? — spytała, spuszczając głowę.
— Jak? — przechylił delikatnie swój biały łebek. W rzeczywistości domyślał się o co może chodzić Hebe. Chciał jednak z nią porozmawiać. Odkąd się znają wymieniają tylko krótkie dialogi, delektując się swoim towarzystwem raczej w milczeniu.
— Jak to „jak”? — mruknęła. — Nie będziemy się już tak często spotykać... Ba! Już nie spędzamy ze sobą tyle czasu co dawniej. Nie rozumiesz tego? Będziesz w końcu przywódcą, najważniejszym psem w stadzie.
— A ty wciąż będziesz moją przyjaciółką. — uśmiechnął się, kładąc swoją białą łapę na, mniejszej od jego, łapie suczki. Ta spojrzała na Mojito. — Owszem, będę alfą. Ale zależy mi na... — przerwał.
— Na? — popatrzyła na niego pytająco.
— Na naszej przyjaźni. — odpowiedział szybko. — Nieważne z resztą... — dodał, wstając i odchodząc od brzegu. Zdecydował się usiąść na trawie by poczekać na suczkę. Nie trwało to długo, bo już po chwili do niego dołączyła. — Chodźmy więc dalej. — powiedział, po czym wrócił na ścieżkę. Hebe dotrzymywała mu kroku.
Spacer wydawałby się być standardową przechadzką Mojito z Hebe, jednak dało się wyczuć napiętą atmosferę. Ściemniało się, więc biały szczeniak zaproponował swojej przyjaciółkę odprowadzenie do domu, na które przystała.
Gdy byli już pod posiadłością zamieszkiwaną przez bety Mojito zatrzymał Hebe. Suczka spojrzała na niego zaskoczona. Ten zbliżył się by mogła usłyszeć jego szept.
— Słuchaj Hebe... — zaczął. — Może spędzimy parę dni w mieście? — spytał, a na jego uśmiechu pojawił się zadziorny uśmiech. Ten sam, który pojawiał się za każdym razem gdy proponował jej spacer do miasta.
— No nie wiem. — mruknęła. Mojito wiedział, że jej zmieszanie jest spowodowane tym iż mieliby tam spędzić kilka dni, a nie jedną noc tak jak jakiś czas temu.
— Hebe, sama narzekałaś, że nie mam dla ciebie tyle czasu co kiedyś. — powiedział, uśmiechając się. — Zrobilibyśmy sobie wakacje od tego wszystkiego, zapomnieli na chwilę o naszych obowiązkach i przyszłości. — wyjaśnił. — Nie daj się prosić i chodź ze mną. — dodał po chwili.
< Hebe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz