LEKARZ — NIKOLAI

flickr.com | Ria Putzker
IMIĘ: Nikolai. Proste, rosyjskie imię, nadane ze względu na przyjemne brzmienie. Choć przy wyborze nie kierowano się jego znaczeniem, owe słowo tłumaczone jest często jako "zwycięzca pośród ludu". Sam właściciel nigdy szczególnie nie zagłębiał się w etymologię.
SKRÓTY: Preferuje pełną wersję swojego imienia, jednak dawniej jego najbliżsi zwracali się do niego urokliwym skrótem "Kolya". Proste słowo, przywołujące aż nazbyt wiele wspomnień - nic dziwnego, że nie zezwala na jego używanie. Warto wspomnieć, że takowe przyzwolenie stanowiłoby wyraz największego zaufania i wyjątkowej więzi.
MOTTO: Brak.
PŁEĆ: Samiec.
WIEK: 5 lat, choć niekiedy zachowuje się jak stara dusza.
DATA URODZENIA: 17 luty. Narodził się pewnego zimowego poranka, kiedy to świat uśpiony był pod panowaniem siarczystego mrozu, zaś słońce wysuwało się ostrożnie zza horyzontu. Wraz z pierwszymi promieniami odbijającymi się w śnieżnych klejnotach, maleńkie szczenię odetchnęło po raz pierwszy.
STANOWISKO: Nie zastanawiał się zbyt długo nad wyborem profesji. Poświęcił długie miesiące skrupulatnej nauce medycyny, zgłębiał jej tajniki i nabierał doświadczenia w czasie podróży. Zdecydował się przyjąć stanowisko lekarza.
ODPOWIEDNIK: Tom Odell
CHARAKTER: Nikolai to samiec poważny i niezbyt skłonny do nawiązywania znajomości. Jest raczej małomówny, stara się ograniczać kontakty towarzyskie do kulturalnego minimum. Miano samotnika przylgnęło do niego na stałe, choć nie jest szczególnie trafne; ceni sobie bliskie relacje, jednak nie garnie się do ich zawierania, przez co zwyczajnie takowych nie posiada. Przynależy do społeczności z konieczności, na zasadzie niewygodnego kompromisu akceptuje korzyści i niedogodności płynące z takiego stanu rzeczy. Podoba mu się stabilność, porządek i stała struktura, nie byłby w stanie funkcjonować jako włóczęga bez swojego miejsca; nie potrzebuje znajomych, lecz wspólnoty. Trzyma się raczej na uboczu, skupiony na własnych interesach oraz stanowisku. To pracoholik, w pełnym wymiarze owego określenia. Poświęca swojej pracy długie godziny w ciągu dnia, nierzadko dopina ostatnie formalności późną nocą. Jest lekarzem z powołania, pragnie pomagać innym i ratować życia, lecz jednocześnie zatraca się zanadto we własnych obowiązkach, wciąż dokładając sobie zajęć. Nadgodziny wpisał na stałe do swojego grafiku, zajmuje się zarówno opieką nad pacjentami, jak i papierkową robotą, którą chętnie przejmuje od innych pracowników szpitala. Gdy tylko może, działa. Jego ambicje przerastają niekiedy fizyczne siły. Nie potrafi "wyluzować", odpuścić sobie. Stale dąży do samodoskonalenia i rozwoju, jednocześnie starając się robić jak najwięcej dla społeczności. Ma silne poczucie obowiązku, zakorzenione głęboko w jego psychice przez wydarzenia z przeszłości. Porządny odpoczynek, relaks czy choćby chwila błogiego lenistwa nie niosą ze sobą pożądanych skutków; zwykle stresuje się bardziej niż dotąd. Nie obrazi się za nazwanie go "sztywnym" - z lekkim niesmakiem przyznałby takowemu stwierdzeniu rację. Odznacza się wysoką inteligencją, pielęgnowaną i szlifowaną przez lata. Posiada bystry umysł, który z łatwością łączy fakty oraz absorbuje nową wiedzę z rozmaitych dziedzin. Jest odpowiedzialny i opanowany; potrafi udźwignąć na barkach trudną sytuację, zachować zimną krew, po czym odnaleźć właściwe rozwiązanie. Nie nadaje się na lidera - brakuje mu charyzmy i autorytetu - a jednak to on jest tym który wie, co należy zrobić. To urodzony strateg. Planuje, a następnie oddaje prowadzenie we właściwe łapu i usuwa się w cień. Mimo niezbyt sympatycznej postaci jaką z pozoru sobą reprezentuje, jest osobą pełną empatii, gotową nieść pomoc wszelakiego rodzaju; częściowo dla zaspokojenia własnego kodeksu moralnego, częściowo dla faktycznego wsparcia. Można polegać na jego słowach, bowiem podchodzi z niezwykłą powagą do wszelakich deklaracji; każda wypowiedź ma dla niego znaczenie, każda niesie za sobą konsekwencje oraz odpowiedzialność, którą gotów jest przyjąć. Traktuje składane obietnice jako najwyższy priorytet. Posiada jednak pewien nieelegancki zwyczaj, przejawiający się w drobnych kłamstewkach. Ześlizgują się z jego języka samoistnie, zanim zdąży zauważyć: aby wymigać się od rozmowy, pozbyć natrętnego towarzystwa czy spławić nazbyt wścibskich gości szpitala. Zwykle mija się z prawdą na własny temat - zdarzało mu się z rozpędu podać fałszywe imię czy skłamać na temat planów po pracy. Już na pierwszy rzut oka odstrasza potencjalnych znajomych kamiennym wyrazem pyska, mrukliwymi odpowiedziami czy chłodnym obejściem. Bywa zanadto zdystansowany, nie lubi mówić o sobie. Nudzą go przyziemne pogawędki; nigdy nie nabył owej rzadkiej umiejętności rozprawiania o pogodzie przez długie godziny. Uchodzi za to za znakomitego słuchacza - odnajduje osobliwą przyjemność w układzie, w którym to jego jedynym zadaniem jest analiza cudzej wypowiedzi. Woli, by rozmowa kręciła się wokół rozmówcy. Miewa problemy z wyrażaniem uczuć czy emocji, rzadko się nimi dzieli czy w ogóle przyznaje do posiadania takowych. Unika poważnych dyskusji w których miałby odsłonić swoje "słabe", prywatne strony. Obdarzenie kogoś pełnym zaufaniem przychodzi mu z trudem i zwykle wymaga czasu, a nierzadko i nietypowych okoliczności, w których szczególna więź narodzi się samoistnie. Bliskie relacje pielęgnuje, na swój sposób starając się dbać o drogiego przyjaciela czy pokrewną duszę. Nosi się z powagą i trzyma w cieniu.
RODZINA: 
  • Irina [matka] - młoda samica, wychowana pośród ludzi, która wybrała własną wolność. To ona uczyła syna marzyć, zarażała go ciekawością oraz pragnieniem doświadczania i odkrywania. Sama była poszukiwaczką przygód; wiecznie zamyśloną i roześmianą. Przymykała oko na drobne wybryki malca, zwłaszcza, że zdarzały się wyjątkowo rzadko. Podchodziła do życia z dozą zdrowej beztroski, uczyła, by nie bał się ryzykować i zawsze podążał za głosem serca. Niestety, ostatecznie przez niefortunny bieg wydarzeń jej rady obróciły się przeciwko niemu. Mimo to, Nikolai kochał matkę z całego serca, bez względu na to, jak bardzo się różnili.
  • Adriel [ojciec] - urodzony na wolności, jeden z pełnoprawnych Cienistych. Był stadnym lekarzem; dla Nikolaia zaś największym autorytetem. To właśnie w nim widział swojego bohatera i przykład do naśladowania. Ojciec wiele od niego wymagał, był poważny, lecz przy tym łagodny, zaś każde wyzwanie stawiane Kolyi było skrupulatnie przemyślane i ułożone dla jego rozwoju. Nikolai odziedziczył po nim ambicje i zamiłowanie do medycyny. Spędzali długie godziny na wspólnej nauce, byli do siebie niezwykle podobni. Wszystko zmieniło się dopiero po kłótni i odejściu młodego samca ze stada. Do tej pory żałuje, że nie miał odwagi przeprosić ojca.
PARTNERSTWO: Brak. Uczucia są dla niego osobliwą zagadką, co przekłada się na brak romantycznych relacji. Jest skonsternowany z powodu własnych preferencji i emocji.
POTOMSTWO: Brak. Nie nadaje się na ojca i nie zamierza nim zostawać.
APARYCJA:
  • Rasa: Mieszaniec.
  • Umaszczenie: Black & white.
  • Wysokość: Mierzy około 60 cm wk.
  • Masa: 26 kg.
  • Długość sierści: Długowłosa.
CIEKAWOSTKI:
~ Panicznie boi się ognia.
~ Uwielbia kolor szmaragdowy, nierzadko nosi na szyi bandanę w tym właśnie odcieniu.
HISTORIA: Zachodnia Rosja, wysunięte na północ, iglaste lasy. Tereny niezbyt sprzyjające ludzkiemu osadnictwu, za to stanowiące dom dla bogatej, dzikiej fauny, surowe i nieprzebyte. Tak było kiedyś. Z czasem ekspansja dwunożnych stworzeń zagarnęła i tę cząstkę świata. Właśnie tam, na granicy cywilizacji i dziczy, żyło stado zwane Cienistymi. Zamieszkiwali obszary położone w okolicy niewielkich ludzkich siedzib - wystarczająco blisko, by móc w razie potrzeby korzystać z ich dóbr i nie być zmuszonym zapuszczać się zanadto na północ, lecz z zachowaniem właściwego dystansu, aby pozostać niezauważonym. Sfora liczyła sobie wiele pokoleń, zaś pośród ludzi stała się osobliwą legendą; lokalni mieszkańcy umilali sobie ponure wieczory opowiastkami o wilczych duchach, krążących pośród okolicznych lasów.
To właśnie tam narodził się Nikolai, jako pierworodne i jedyne szczenię pozornie niedobranej pary. Irina, matka samczyka, mieszkała niegdyś pośród ludzi, jako domowy pupil adoptowany w młodości. Kochała swoją rodzinę i zdawało się, że opiekunowie darzą ją podobnym uczuciem. Z czasem jednak ludzkie zainteresowanie rosnącym psiakiem malało. Z ukochanej maskotki stała się uciążliwą ozdobą, witaną od niechcenia poklepaniem po pysku i miską taniej karmy. Była ciekawską samiczką, wyrywną i pełną odwagi. Obserwowała dzikie lasy otaczające ludzkie siedziby, czuła rodzący się w niej zew wolności - była tak blisko swej pierwotnej natury, a jednocześnie zbyt przywiązana do złotej klatki by odejść. Zaczęła się wymykać, początkowo sporadycznie, pod osłoną nocy, później coraz częściej. Nie wracała przez długie godziny, zaś po jakimś czasie nikt nawet nie przejmował się jej nieobecnością. I wtedy właśnie poznała Adriela, jednego z Cienistych. Schodzili się potajemnie, naginając zasady różnych światów z których się wywodzili. Aż wreszcie Irina zdecydowała się zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę; uciekła, rozpoczynając nowe życie u boku wybranka.
Różnili się - ona była tańczącym płomieniem, on zaś spokojną kroplą wody. Mimo to stanowili kochającą parę, a z czasem również wspaniałą rodzinę. Zdawało się, że młody Nikolai odziedziczył charakter po ojcu. Adriel wymagał od niego wiele, lecz i młody samczyk stawiał sobie podobne oczekiwania. Już za szczeniaka zadecydował, że zamierza iść w ślady rodziciela i zostać lekarzem. Pogrążał się w nauce; każdą wolną chwilę poświęcał na pogłębianie wiedzy, zaczytywanie się w starych pismach czy wsłuchiwanie w słowa starszych mentorów. Chłonął wszystko z zainteresowaniem, skupieniem i powagą, podchodził do swych obowiązków niezwykle sumiennie. Pracował ciężko, lecz nie robił tego wbrew sobie - kochał naukę,  pragnął odkrywać świat i jego tajemnice, zaś jego młodzieńczy, bystry umysł z łatwością przyswajał nową wiedzę. 
Prócz tego był po prostu szczeniakiem; pełnym zapału i ciekawskim po mamie. Szybko jednak okazało się, że ta cecha, prócz zalet w procesie nauki, mogła przysporzyć mu również wiele problemów. Szczególnym zainteresowaniem darzył bowiem matczyne historie o ludzkim życiu, o niewielkim, rozrastającym się miasteczku i dwunożnych istotach. Wsłuchiwał się w nie godzinami, aż wreszcie zapragnął zobaczyć to wszystko na własne oczy. Młodzieniec złamał zasadę niewidzialności Cienistych - zapuścił się wgłąb ludzkiego miasta, chłonąc obce doznania z zapartym tchem, mieszanką zachwytu i przerażenia. 
Ale to nie owe osobliwe doświadczenie sprawiło, że zaczął tam powracać. Stało się tak za sprawą pewnego bezdomnego psiaka o imieniu Milo; poznali się przypadkiem, podczas pierwszej wędrówki Nikolaia. Młody Kolya był absolutnie zafascynowany nowym przyjacielem - beztroskim, charyzmatycznym, o czarującym, zawadiackim uśmiechu i ciętym języku. Milo żył z dnia na dzień, korzystał z każdej chwili, czerpał ze świata pełnymi garściami, nie przejmował się przyszłością ani odpowiedzialnością. Być może właśnie ten kontrast przyciągnął ich ku sobie.
Spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Nikolai porzucił praktyki medyczne na rzecz spotkań z przyjacielem, zatracił się w buntowniczym żywocie pośród ludzkich ulic. Milo niechętnie podchodził do wizji ucieczki w dzicz, więc choć bywał gościem w stadzie Cienistych, głównie spędzali czas w mieście. Zapach spalin przesiąknął sierść niedoszłego lekarza, gubił się pośród tłumu i hałasu, zaniedbywał obowiązki, rodzinę, stado... Wbrew swej naturze, po prostu odpuścił. Żył w wolności i swobodzie, bez planu, bez przyszłości. Skonfrontowany przez własnego ojca z ową rzeczywistością, został postawiony przed wyborem - sfora lub miasto. Nie zastanawiał się. Odszedł.
Ludzkie ulice były nieprzyjazne; buszowanie pośród śmietników czy lokalna psia społeczność przyprawiały Nikolaia o wstręt. Brzemię życia na własnowolnym wygnaniu, pośród nieprzyjaznego, brudnego środowiska przybijało go z każdym dniem. Jednocześnie jednak był szczęśliwy, wyzwolony - żył bowiem u boku najdroższego przyjaciela, z własnego wyboru akceptując wszelkie niedogodności. Milo wynagradzał mu to każdego dnia; robił wszystko, by Kolya z czasem poczuł się jak w domu, a jednocześnie zakosztował zalet nowych realiów. Znaleźli przytulne mieszkanko w jednej z opuszczonych piwnic starego domostwa, korzystali z chaosu i wszystkiego, co miasto miało do zaoferowania; zakradali się na tyły wytwornych restauracji, przesiadywali pod teatrem by posłuchać muzyki klasycznej, wspinali się na dachy budynków, skąd obserwowali stale rozrastające się granice ludzkiej osady. Snuli plany, że kiedyś, gdy zbrzydną im szare ulice i życie bezpańskich kundli, powrócą na łono natury, zwiedzą świat. Nigdy jednak nie posuwali się do głębszych deklaracji.
Wszystko szło jak należy - beztroskie życie samotnego duetu pośród ulic rosyjskiego miasta. Nikolai przekonał się do zapyziałych zaułków, zaś Milo coraz przystępniej spoglądał na wizję zakosztowania dzikości pośród rozległych, północnych lasów. Spędzali czas gdzieś w starym, opuszczonym budynku na obrzeżach, który tymczasowo stanowił ich kryjówkę. Siedzieli na dachu, wypatrując ukrytych za łuną miejskich świateł gwiazd. I wtedy pojawił się ogień. Nie wiadomo skąd nadeszła pierwsza iskra; pojawił się zapach dymu, pierwsze płomienie obejmujące niższe piętra budynku. Kolya jak przez mgłę pamięta tamtą noc. Krzyki, próbę ucieczki, ogniste języki chwytające jego sierść... Milo uwięzionego za powaloną, drewnianą belką. Robił wszystko, by go wyciągnąć. Gryzący dym wdzierał się mu do płuc, tłumił oddech. Z oczu płynęły mu łzy; nie wiedział czy z powodu gorącego powietrza, czy przerażenia. Chrapliwy głos raz po raz zamierał mu w gardle, na zmianę łkał i krzyczał, szarpał się z nadpalonym drewnem. Iskry sypały się na jego ciało. Aż wreszcie chwycił na wpół przytomnego przyjaciela za kark i wyciągnął na zewnątrz. 
Budynek płonął jaskrawym płomieniem w świetle cichej, bezksiężycowej nocy. Milo opadł bezładnie na wilgotną trawę, walcząc o oddech. Nikolai patrzył na jego zakrwawione ciało, na zwęgloną sierść, poparzoną skórę... I nie wiedział co robić. Leżał przy nim, we łzach, błagał, by go nie opuszczał. Wypominał mu każde słowo, każdą obietnicę, każdy dzień który planowali przeżyć. Patrzył bezradnie, jak uchodzi z niego życie. Zawył rozpaczliwie, żegnając najdroższego przyjaciela; nigdy nie pogodził się ze stratą.
Mógł go uratować. Gdyby wiedział więcej. Gdyby pracował ciężej. Gdyby nie zaniedbał wykształcenia. Gdyby był lekarzem, tak jak niegdyś pragnął. Gdyby... 
Po tamtym wydarzeniu odszedł z miasta. Nie śmiał stawić się ponownie w progach rodzinnego stada, nie miał odwagi tego zrobić - nie, kiedy wyrzekł się wszystkiego, czego go uczono, kiedy jego beztroskę i naiwną swawolę Milo przypłacił życiem. Wstyd i poczucie winy dusiły go przez długie miesiące. Wyruszył w świat, bez celu i domu. Zatrzymywał się jedynie co jakiś czas, w drodze zgłębiał tajniki medycyny, pomagał potrzebującym tam, gdzie trafił. Tułał się po świecie jako włóczęga, aż wreszcie po niemal dwóch latach osiadł na stałe w Norwegii, natrafiając na niewielkie, psie stado - Północne Krańce.
AUTOR: Karmel3007 [howrse] | astralny.dyplomata@gmail.com | Karmel#4994 [Discord]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette