IMIĘ: Nikolai. Proste, rosyjskie imię, nadane ze względu na
przyjemne brzmienie. Choć przy wyborze nie kierowano się jego
znaczeniem, owe słowo tłumaczone jest często jako "zwycięzca pośród
ludu". Sam właściciel nigdy szczególnie nie zagłębiał się w etymologię.
SKRÓTY: Preferuje pełną wersję swojego imienia, jednak dawniej
jego najbliżsi zwracali się do niego urokliwym skrótem "Kolya". Proste
słowo, przywołujące aż nazbyt wiele wspomnień - nic dziwnego, że nie
zezwala na jego używanie. Warto wspomnieć, że takowe przyzwolenie
stanowiłoby wyraz największego zaufania i wyjątkowej więzi.
MOTTO: Brak.
PŁEĆ: Samiec.
WIEK: 5 lat, choć niekiedy zachowuje się jak stara dusza.
DATA URODZENIA: 17 luty. Narodził się pewnego zimowego poranka,
kiedy to świat uśpiony był pod panowaniem siarczystego mrozu, zaś słońce
wysuwało się ostrożnie zza horyzontu. Wraz z pierwszymi promieniami
odbijającymi się w śnieżnych klejnotach, maleńkie szczenię odetchnęło po
raz pierwszy.
STANOWISKO: Nie zastanawiał się zbyt długo nad wyborem profesji.
Poświęcił długie miesiące skrupulatnej nauce medycyny, zgłębiał jej
tajniki i nabierał doświadczenia w czasie podróży. Zdecydował się
przyjąć stanowisko lekarza.
ODPOWIEDNIK: Tom Odell
CHARAKTER: Nikolai to samiec poważny i niezbyt skłonny do
nawiązywania znajomości. Jest raczej małomówny, stara się ograniczać
kontakty towarzyskie do kulturalnego minimum. Miano samotnika przylgnęło
do niego na stałe, choć nie jest szczególnie trafne; ceni sobie bliskie
relacje, jednak nie garnie się do ich zawierania, przez co zwyczajnie
takowych nie posiada. Przynależy do społeczności z konieczności, na
zasadzie niewygodnego kompromisu akceptuje korzyści i niedogodności
płynące z takiego stanu rzeczy. Podoba mu się stabilność, porządek i
stała struktura, nie byłby w stanie funkcjonować jako włóczęga bez
swojego miejsca; nie potrzebuje znajomych, lecz wspólnoty. Trzyma się
raczej na uboczu, skupiony na własnych interesach oraz stanowisku. To
pracoholik, w pełnym wymiarze owego określenia. Poświęca swojej pracy
długie godziny w ciągu dnia, nierzadko dopina ostatnie formalności późną
nocą. Jest lekarzem z powołania, pragnie pomagać innym i ratować życia,
lecz jednocześnie zatraca się zanadto we własnych obowiązkach, wciąż
dokładając sobie zajęć. Nadgodziny wpisał na stałe do swojego grafiku,
zajmuje się zarówno opieką nad pacjentami, jak i papierkową robotą,
którą chętnie przejmuje od innych pracowników szpitala. Gdy tylko może,
działa. Jego ambicje przerastają niekiedy fizyczne siły. Nie potrafi
"wyluzować", odpuścić sobie. Stale dąży do samodoskonalenia i rozwoju,
jednocześnie starając się robić jak najwięcej dla społeczności. Ma silne
poczucie obowiązku, zakorzenione głęboko w jego psychice przez
wydarzenia z przeszłości. Porządny odpoczynek, relaks czy choćby chwila
błogiego lenistwa nie niosą ze sobą pożądanych skutków; zwykle stresuje
się bardziej niż dotąd. Nie obrazi się za nazwanie go "sztywnym" - z
lekkim niesmakiem przyznałby takowemu stwierdzeniu rację. Odznacza się
wysoką inteligencją, pielęgnowaną i szlifowaną przez lata. Posiada
bystry umysł, który z łatwością łączy fakty oraz absorbuje nową wiedzę z
rozmaitych dziedzin. Jest odpowiedzialny i opanowany; potrafi udźwignąć
na barkach trudną sytuację, zachować zimną krew, po czym odnaleźć
właściwe rozwiązanie. Nie nadaje się na lidera - brakuje mu charyzmy i
autorytetu - a jednak to on jest tym który wie, co należy zrobić.
To urodzony strateg. Planuje, a następnie oddaje prowadzenie we
właściwe łapu i usuwa się w cień. Mimo niezbyt sympatycznej postaci jaką
z pozoru sobą reprezentuje, jest osobą pełną empatii, gotową nieść
pomoc wszelakiego rodzaju; częściowo dla zaspokojenia własnego kodeksu
moralnego, częściowo dla faktycznego wsparcia. Można polegać na jego
słowach, bowiem podchodzi z niezwykłą powagą do wszelakich deklaracji;
każda wypowiedź ma dla niego znaczenie, każda niesie za sobą
konsekwencje oraz odpowiedzialność, którą gotów jest przyjąć. Traktuje
składane obietnice jako najwyższy priorytet. Posiada jednak pewien
nieelegancki zwyczaj, przejawiający się w drobnych kłamstewkach.
Ześlizgują się z jego języka samoistnie, zanim zdąży zauważyć: aby
wymigać się od rozmowy, pozbyć natrętnego towarzystwa czy spławić nazbyt
wścibskich gości szpitala. Zwykle mija się z prawdą na własny
temat - zdarzało mu się z rozpędu podać fałszywe imię czy skłamać na
temat planów po pracy. Już na pierwszy rzut oka odstrasza potencjalnych
znajomych kamiennym wyrazem pyska, mrukliwymi odpowiedziami czy chłodnym
obejściem. Bywa zanadto zdystansowany, nie lubi mówić o sobie. Nudzą go
przyziemne pogawędki; nigdy nie nabył owej rzadkiej umiejętności
rozprawiania o pogodzie przez długie godziny. Uchodzi za to za
znakomitego słuchacza - odnajduje osobliwą przyjemność w układzie, w
którym to jego jedynym zadaniem jest analiza cudzej wypowiedzi. Woli, by
rozmowa kręciła się wokół rozmówcy. Miewa problemy z wyrażaniem uczuć
czy emocji, rzadko się nimi dzieli czy w ogóle przyznaje do posiadania
takowych. Unika poważnych dyskusji w których miałby odsłonić swoje
"słabe", prywatne strony. Obdarzenie kogoś pełnym zaufaniem przychodzi
mu z trudem i zwykle wymaga czasu, a nierzadko i nietypowych
okoliczności, w których szczególna więź narodzi się samoistnie. Bliskie
relacje pielęgnuje, na swój sposób starając się dbać o drogiego
przyjaciela czy pokrewną duszę. Nosi się z powagą i trzyma w cieniu.
RODZINA:
- Irina [matka] - młoda samica, wychowana pośród ludzi, która wybrała własną wolność. To ona uczyła syna marzyć, zarażała go ciekawością oraz pragnieniem doświadczania i odkrywania. Sama była poszukiwaczką przygód; wiecznie zamyśloną i roześmianą. Przymykała oko na drobne wybryki malca, zwłaszcza, że zdarzały się wyjątkowo rzadko. Podchodziła do życia z dozą zdrowej beztroski, uczyła, by nie bał się ryzykować i zawsze podążał za głosem serca. Niestety, ostatecznie przez niefortunny bieg wydarzeń jej rady obróciły się przeciwko niemu. Mimo to, Nikolai kochał matkę z całego serca, bez względu na to, jak bardzo się różnili.
- Adriel [ojciec] -
urodzony na wolności, jeden z pełnoprawnych Cienistych. Był stadnym
lekarzem; dla Nikolaia zaś największym autorytetem. To właśnie w nim
widział swojego bohatera i przykład do naśladowania. Ojciec wiele od
niego wymagał, był poważny, lecz przy tym łagodny, zaś każde wyzwanie
stawiane Kolyi było skrupulatnie przemyślane i ułożone dla jego rozwoju.
Nikolai odziedziczył po nim ambicje i zamiłowanie do medycyny. Spędzali
długie godziny na wspólnej nauce, byli do siebie niezwykle podobni.
Wszystko zmieniło się dopiero po kłótni i odejściu młodego samca ze
stada. Do tej pory żałuje, że nie miał odwagi przeprosić ojca.
PARTNERSTWO: Brak. Uczucia są dla niego osobliwą zagadką, co
przekłada się na brak romantycznych relacji. Jest skonsternowany z
powodu własnych preferencji i emocji.
POTOMSTWO: Brak. Nie nadaje się na ojca i nie zamierza nim zostawać.
APARYCJA:
- Rasa: Mieszaniec.
- Umaszczenie: Black & white.
- Wysokość: Mierzy około 60 cm wk.
- Masa: 26 kg.
- Długość sierści: Długowłosa.
CIEKAWOSTKI:
~ Panicznie boi się ognia.
~ Uwielbia kolor szmaragdowy, nierzadko nosi na szyi bandanę w tym właśnie odcieniu.
HISTORIA: Zachodnia Rosja, wysunięte na północ, iglaste lasy. Tereny niezbyt sprzyjające ludzkiemu osadnictwu, za to stanowiące dom dla bogatej, dzikiej fauny, surowe i nieprzebyte. Tak było kiedyś. Z czasem ekspansja dwunożnych stworzeń zagarnęła i tę cząstkę świata. Właśnie tam, na granicy cywilizacji i dziczy, żyło stado zwane Cienistymi. Zamieszkiwali obszary położone w okolicy niewielkich ludzkich siedzib - wystarczająco blisko, by móc w razie potrzeby korzystać z ich dóbr i nie być zmuszonym zapuszczać się zanadto na północ, lecz z zachowaniem właściwego dystansu, aby pozostać niezauważonym. Sfora liczyła sobie wiele pokoleń, zaś pośród ludzi stała się osobliwą legendą; lokalni mieszkańcy umilali sobie ponure wieczory opowiastkami o wilczych duchach, krążących pośród okolicznych lasów.
HISTORIA: Zachodnia Rosja, wysunięte na północ, iglaste lasy. Tereny niezbyt sprzyjające ludzkiemu osadnictwu, za to stanowiące dom dla bogatej, dzikiej fauny, surowe i nieprzebyte. Tak było kiedyś. Z czasem ekspansja dwunożnych stworzeń zagarnęła i tę cząstkę świata. Właśnie tam, na granicy cywilizacji i dziczy, żyło stado zwane Cienistymi. Zamieszkiwali obszary położone w okolicy niewielkich ludzkich siedzib - wystarczająco blisko, by móc w razie potrzeby korzystać z ich dóbr i nie być zmuszonym zapuszczać się zanadto na północ, lecz z zachowaniem właściwego dystansu, aby pozostać niezauważonym. Sfora liczyła sobie wiele pokoleń, zaś pośród ludzi stała się osobliwą legendą; lokalni mieszkańcy umilali sobie ponure wieczory opowiastkami o wilczych duchach, krążących pośród okolicznych lasów.
To
właśnie tam narodził się Nikolai, jako pierworodne i jedyne szczenię
pozornie niedobranej pary. Irina, matka samczyka, mieszkała niegdyś
pośród ludzi, jako domowy pupil adoptowany w młodości. Kochała swoją
rodzinę i zdawało się, że opiekunowie darzą ją podobnym uczuciem. Z
czasem jednak ludzkie zainteresowanie rosnącym psiakiem malało. Z
ukochanej
maskotki stała się uciążliwą ozdobą, witaną od niechcenia poklepaniem po
pysku i miską taniej karmy. Była ciekawską samiczką, wyrywną i pełną
odwagi. Obserwowała dzikie lasy otaczające ludzkie siedziby, czuła
rodzący się w niej zew wolności - była tak blisko swej pierwotnej
natury, a jednocześnie zbyt przywiązana do złotej klatki by odejść.
Zaczęła się wymykać, początkowo sporadycznie, pod osłoną nocy, później
coraz częściej. Nie wracała przez długie godziny, zaś po jakimś czasie
nikt nawet nie przejmował się jej nieobecnością. I wtedy właśnie poznała
Adriela, jednego z Cienistych. Schodzili się potajemnie, naginając
zasady różnych światów z których się wywodzili. Aż wreszcie Irina
zdecydowała się zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę; uciekła,
rozpoczynając nowe życie u boku wybranka.
Różnili
się - ona była tańczącym płomieniem, on zaś spokojną kroplą wody. Mimo
to stanowili kochającą parę, a z czasem również wspaniałą rodzinę.
Zdawało się, że młody Nikolai odziedziczył charakter po ojcu. Adriel
wymagał od niego wiele, lecz i młody samczyk stawiał sobie podobne
oczekiwania. Już za szczeniaka zadecydował, że zamierza iść w ślady
rodziciela i zostać lekarzem. Pogrążał się w nauce; każdą wolną chwilę
poświęcał na pogłębianie wiedzy, zaczytywanie się w starych pismach czy
wsłuchiwanie w słowa starszych mentorów. Chłonął wszystko z
zainteresowaniem, skupieniem i powagą, podchodził do swych obowiązków
niezwykle sumiennie. Pracował ciężko, lecz nie robił tego wbrew sobie -
kochał naukę, pragnął odkrywać świat i jego tajemnice, zaś jego
młodzieńczy, bystry umysł z łatwością przyswajał nową wiedzę.
Prócz
tego był po prostu szczeniakiem; pełnym zapału i ciekawskim po mamie.
Szybko jednak okazało się, że ta cecha, prócz zalet w procesie nauki,
mogła przysporzyć mu również wiele problemów. Szczególnym
zainteresowaniem darzył bowiem matczyne historie o ludzkim życiu, o
niewielkim, rozrastającym się miasteczku i dwunożnych istotach. Wsłuchiwał się w nie
godzinami, aż wreszcie zapragnął zobaczyć to wszystko na własne oczy.
Młodzieniec złamał zasadę niewidzialności Cienistych - zapuścił się
wgłąb ludzkiego miasta, chłonąc obce doznania z zapartym tchem,
mieszanką zachwytu i przerażenia.
Ale
to nie owe osobliwe doświadczenie sprawiło, że zaczął tam powracać.
Stało się tak za sprawą pewnego bezdomnego psiaka o imieniu Milo;
poznali się przypadkiem, podczas pierwszej wędrówki Nikolaia. Młody
Kolya był absolutnie zafascynowany nowym przyjacielem - beztroskim,
charyzmatycznym, o czarującym, zawadiackim uśmiechu i ciętym języku.
Milo żył z dnia na dzień, korzystał z każdej chwili, czerpał ze świata pełnymi garściami, nie przejmował się
przyszłością ani odpowiedzialnością. Być może właśnie ten kontrast
przyciągnął ich ku sobie.
Spędzali
ze sobą mnóstwo czasu. Nikolai porzucił praktyki medyczne na rzecz
spotkań z przyjacielem, zatracił się w buntowniczym żywocie pośród
ludzkich ulic. Milo niechętnie podchodził do wizji ucieczki w dzicz,
więc choć bywał gościem w stadzie Cienistych, głównie spędzali czas w
mieście. Zapach spalin przesiąknął sierść niedoszłego lekarza, gubił się
pośród tłumu i hałasu, zaniedbywał obowiązki, rodzinę, stado... Wbrew
swej naturze, po prostu odpuścił. Żył w wolności i swobodzie, bez planu,
bez przyszłości. Skonfrontowany przez własnego ojca z ową
rzeczywistością, został postawiony przed wyborem - sfora lub miasto. Nie
zastanawiał się. Odszedł.
Ludzkie
ulice były nieprzyjazne; buszowanie pośród śmietników czy lokalna psia
społeczność przyprawiały Nikolaia o wstręt. Brzemię życia na
własnowolnym wygnaniu, pośród nieprzyjaznego, brudnego środowiska
przybijało go z każdym dniem. Jednocześnie jednak był szczęśliwy,
wyzwolony - żył bowiem u boku najdroższego przyjaciela, z własnego
wyboru akceptując wszelkie niedogodności. Milo wynagradzał mu to każdego
dnia; robił wszystko, by Kolya z czasem poczuł się jak w domu, a
jednocześnie zakosztował zalet nowych realiów. Znaleźli przytulne
mieszkanko w jednej z opuszczonych piwnic starego domostwa, korzystali z
chaosu i wszystkiego, co miasto miało do zaoferowania;
zakradali się na tyły wytwornych restauracji, przesiadywali pod teatrem
by posłuchać muzyki klasycznej, wspinali się na dachy budynków, skąd
obserwowali stale rozrastające się granice ludzkiej osady. Snuli plany,
że kiedyś, gdy zbrzydną im szare ulice i życie bezpańskich kundli,
powrócą na łono natury, zwiedzą świat. Nigdy jednak nie posuwali się do
głębszych deklaracji.
Wszystko
szło jak należy - beztroskie życie samotnego duetu pośród ulic
rosyjskiego miasta. Nikolai przekonał się do zapyziałych zaułków, zaś
Milo coraz przystępniej spoglądał na wizję zakosztowania dzikości pośród
rozległych, północnych lasów. Spędzali czas gdzieś w starym,
opuszczonym budynku na obrzeżach, który tymczasowo stanowił ich
kryjówkę. Siedzieli na dachu, wypatrując ukrytych za łuną miejskich
świateł gwiazd. I wtedy pojawił się ogień. Nie wiadomo skąd nadeszła
pierwsza iskra; pojawił się zapach dymu, pierwsze płomienie obejmujące
niższe piętra budynku. Kolya jak przez mgłę pamięta tamtą noc. Krzyki,
próbę ucieczki, ogniste języki chwytające jego sierść... Milo
uwięzionego za powaloną, drewnianą belką. Robił wszystko, by go
wyciągnąć. Gryzący dym wdzierał się mu do płuc, tłumił oddech. Z oczu
płynęły mu łzy; nie wiedział czy z powodu gorącego powietrza, czy
przerażenia. Chrapliwy głos raz po raz zamierał mu w gardle, na zmianę
łkał i krzyczał, szarpał się z nadpalonym drewnem. Iskry sypały się na
jego ciało. Aż wreszcie chwycił na wpół przytomnego przyjaciela za kark i
wyciągnął na zewnątrz.
Budynek
płonął jaskrawym płomieniem w świetle cichej, bezksiężycowej nocy. Milo
opadł bezładnie na wilgotną trawę, walcząc o oddech. Nikolai patrzył na
jego zakrwawione ciało, na zwęgloną sierść, poparzoną skórę... I nie
wiedział co robić. Leżał przy nim, we łzach, błagał, by go nie
opuszczał. Wypominał mu każde słowo, każdą obietnicę, każdy dzień który
planowali przeżyć. Patrzył bezradnie, jak uchodzi z niego życie. Zawył
rozpaczliwie, żegnając najdroższego przyjaciela; nigdy nie pogodził się
ze stratą.
Mógł
go uratować. Gdyby wiedział więcej. Gdyby pracował ciężej. Gdyby nie
zaniedbał wykształcenia. Gdyby był lekarzem, tak jak niegdyś pragnął.
Gdyby...
Po
tamtym wydarzeniu odszedł z miasta. Nie śmiał stawić się ponownie w
progach rodzinnego stada, nie miał odwagi tego zrobić - nie, kiedy
wyrzekł się wszystkiego, czego go uczono, kiedy jego beztroskę i naiwną
swawolę Milo przypłacił życiem. Wstyd i poczucie winy dusiły go przez
długie miesiące. Wyruszył w świat, bez celu i domu. Zatrzymywał się
jedynie co jakiś czas, w drodze zgłębiał tajniki medycyny, pomagał
potrzebującym tam, gdzie trafił. Tułał się po świecie jako włóczęga, aż
wreszcie po niemal dwóch latach osiadł na stałe w Norwegii, natrafiając
na niewielkie, psie stado - Północne Krańce.
AUTOR: Karmel3007 [howrse] | astralny.dyplomata@gmail.com | Karmel#4994 [Discord]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz