Od Silent CD. Amaris

    Wieczór ten był inny niż dotychczasowe. Silent, można by zaryzykować tezą, że pierwszy raz w całym swoim życiu poczuła spokój. Siedziała, wpatrując się w płomienie. Być może, w normalnych warunkach uważałaby, że są agresywne – rzucają się, nieposkromione, niezałagodzone, pełne nienawiści – lecz teraz, w tej krótkiej chwili wydawały się nad wyraz spokojne. Choć dynamiczne, harmonijnie kołysały się w obie strony. Na zmianę. Albo bez konkretnego kierunku. Może nawet nie było na to szablonu, ale ona sama potrzebowała go nałożyć. Stworzyć granice, w których czuła bezpieczeństwo.

    Amaris była ułożona. Miała w sobie stabilizację, której szukała Silent. Cała jej osoba niosła z sobą harmonię. Nawet kroki, które stawiała, były jakby to ująć; wyliczone, pełne, wyciągnięte, idealne i takie dopracowane. Jej dusza tańczyła wraz z nią – współgrała z ciałem. Spojona jedność, liryczne uniesienia, wszystko, co robiła, zawierało takt. Ruchy ciała, powstające spontanicznie pod wpływem bodźców emocjonalnych, zaimprowizowane, wyrażające pewne stany psychiczne, skoordynowane ze zrytmizowaną muzyką lub samym elementem rytmicznym to taniec. Melodią Amaris był zsynchronizowany, dokładny oddech, syczący w kominku ogień, zawodzący za oknami wiatr. Ona sama była muzyką, rytmem granic i horyzontów. Niosła zapach kwiatów, ciepła i letniej ulewy. Połączenie, którego nikt o zdrowych zmysłach nie mógłby odmówić. Wzrok mimowolnie płynął w jej kierunku. Wyraźna, a nieuchwytna – niby chmura, którą można podziwiać, leżąc na ciepłej trawie w południe. Majestatyczna. Nawet kiedy siedziała, spokojnie pijąc herbatę, wyglądała tak dumnie. Wzbudzała respekt, szacunek – nie strach.

    Za oknem było już ciemnawo. Porywisty wiatr dumnie huczał, przypominając o swojej obecności. Obie siedziały teraz, wdychając zapach naparu przyrządzonego przez zielarkę. Silent była pewna zapachu rumianku, jego smak jednak nie był tak wyraźny. Nie potrafiła rozpoznać ziół, z których zrobiona została herbata, ale nie przeszkadzało jej to. Czuła się bezpiecznie. I chociaż wiedziała, że może być to złudne, nie chciała czuć niczego innego.
- Będzie padać – powiedziała, zamykając za sobą drzwi. - Możesz zostać na noc, nie warto włóczyć się samotnie po zmroku. Przyniosę koc i poduszki – dodała, zwracając się w stronę wilczej towarzyszki.
Propozycja wydawała się racjonalna. Na dworze było groźnie o każdej porze, ale czy noc w towarzystwie suczki, którą spotkała tego dnia po raz pierwszy, będzie r a c j o n a l n a ? Normalnie zastanawiałaby się, czy jednak nie powinna wrócić do domu i spędzić nocy sama. Ale sytuacja była tak magiczna, wręcz wyśniona. Tak przyjemna atmosfera, ciepło, spokój – nie chciała tego opuszczać na rzecz chorych przekonań. Nie miała na to siły. Jeżeli miałaby umrzeć w tym momencie tylko i wyłącznie przez swoją własną, zupełnie szaloną chęć trwania w błogiej nieświadomości zagrożenia, zgodziłaby się na to. Potrzebowała odpoczynku psychicznego. Amaris jej go dawała. A może to ta herbata, której składu nie jest w stanie rozpoznać? Możliwe. W każdym razie – nie przeszkadzało jej to ani troszkę.

    Kiedy zielarka przyniosła potrzebne rzeczy, usiadła. Herbata powoli znikała, ale jej brak nie wpływał na atmosferę. Może minimalnie. Było wystarczająco ciepło i równie wystarczająco przyjemnie. Silent wstała, aby rozprostować nogi. Przez dłuższy czas nie ruszała się z miejsca, co wpłynęło znacząco na jej osłabione kończyny. Podeszła do blatu, na którym starannie posegregowane były zioła. Nie rozpoznała chyba żadnego z nich, ale nie odczuła w związku z tym żadnego wstydu. Stała, a wzrokiem skanowała wszystko i nic.
- Jeśli chcesz, mogę opowiedzieć Ci coś o tych ziołach – zaproponowała Amaris, stając tuż obok szarej suni. Ta kiwnęła tylko głową. Nie wiadomo czy naprawdę tak bardzo interesowały ją rośliny, czy sama zielarka wydawała się tak intrygująca, że Silent była w stanie słuchać o czymkolwiek by nie mówiła.

[Amaris?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette