Od Cheopsa CD. Koemedagg

  Ochoczo ruszył wraz z jedyną pielęgniarką w sforze na poszukiwania leczniczych roślin, jakie tylko na tych terenach natura oferowała. Cheops cieszył się, że mógł w jakiś sposób pomóc Koemedagg. Czuł, że przez obejmowane przez nich stanowiska, mimo że należące do dwóch zupełnie innych sekcji, mogą mieć ze sobą wiele wspólnego. W końcu posada pielęgniarki, jak i obrońcy wiązała się z pewnego rodzaju troską o drugie istnienie. Musieli więc posiadać podobny cel, czyli uszczęśliwianie i pomaganie potrzebującym.
  Po chwili samica zatrzymała się, dając Cheopsowi znak za pomocą szturchnięcia go w bok, aby również stanął w miejscu. Suka bowiem znalazła kolejną roślinkę, którą należało wykopać z otaczającej ją ziemi. Nastąpiła między nimi wymiana zdań, po czym suczka przeszła do kopania.
  Koe jednak przerwała wydobywanie rośliny, zwracając się do samca:
 — Użyczyłbyś mi swoich pazurów do pomocy w kopaniu? — zachichotała pod nosem i wskazała na ledwie rozkopaną glebę.
  Cheo po usłyszeniu słów towarzyszki uśmiechnął się sam do siebie, dostrzegając, że próby dokopania się przez Koemedagg do rośliny spełzły na niczym.
— Jasne — odparł krótko, podchodząc bliżej do nieco rozkopanej ziemi.
  Zaczął w dość energiczny sposób przekopywać ziemię, ale jednocześnie delikatnie, by nie uszkodzić rośliny. Po chwili pielęgniarka dołączyła do niego. Gleba była dość twarda, ale dzięki ich wspólnej pracy udało im się dostać do upragnionej przez suczkę rośliny.
— Dziękuję — posłała Cheopsowi uśmiech, by zaraz po tym delikatnie przenieść roślinę do zawiniątka.
— Ruszajmy dalej — machnęła wesoło ogonem, biorąc do pyska tobołek. Obrońca skinął łbem i również ostrożnie chwycił przeznaczone mu rośliny.
  Przez pewien czas wykonywali właśnie tę czynność. Szukali odpowiednich ziół, które pielęgniarka dodawała do grona tych zebranych, a kiedy była taka potrzeba, Cheo służył swoją pomocną łapą.
  Po jakimś czasie suczka przystanęła, odkładając ostrożnie tobołek. Cheops nie w porę to zauważył, więc dopiero po odwróceniu łba w jej stronę i dostrzeżeniu tego, że Koemedagg za nim nie podąża, zawrócił. Gdy samiec stanął przed nią, suczka rzekła:
— Myślę, że tyle już wystarczy — z zadowoleniem spojrzała na zawiniątka.
— Czyli kolejnym naszym celem będzie udanie się do szpitala? — spytał dla pewności Cheops, uprzednio kładąc trzymane przez niego zioła.
— Dokładnie — pokiwała głową z uśmiechem.
— Więc chodźmy — posłał w jej stronę delikatny uśmiech.

Koemedagg?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette