Od Earla CD. Maerose

   Uniósł zawadiacko jedną brew i zerknął na podpalaną suczkę z ukosa, zachowując przy tym beznamiętny wyraz pyska. Wbrew wszelkim pozorom, które mógł stwarzać jego sposób bycia, z przyjemnością podjął się żartów z ordynatorką.
- Nasz pacjent cierpi na popularne wśród drzwi schorzenie podrdzewiałych nawiasów, asystentko - oznajmił z powagą i zmrużył ślepia. - Na szczęście proces leczenia będzie szybki i bezbolesny, wystarczy przepisać naszemu choremu trochę smaru.
Popatrzył na rozbawioną Maerose, a ich spojrzenia skrzyżowały się na dłuższą chwilę. Posłał jej przelotny uśmiech, który bez zawahania odwzajemniła, po czym mruknął:
- Będę musiał sprowadzić lek dla naszego pacjenta z miasta. Pewnie przejdę się tam wieczorem, więc dopiero jutro wdrożymy leczenie.
- Mogłabym pójść z tobą - zaproponowała żwawo suczka. - O ile oczywiście nie będzie przeszkadzało ci towarzystwo - dodała po chwili.
Zastrzygł uszami, co zdarzało mu się zazwyczaj, gdy nad czymś myślał.
- Jasne - odparł bez dłuższego zastanowienia.
Co prawda lubił samotność i chętnie udałby się do miasteczka bez swojej asystentki, uznał jednak, że jej towarzystwo mu nie zaszkodzi, ba, będą mogli dokończyć wspólnie misję ratowania pacjenta. W końcu to Maerose go znalazła.
- Świetnie - jej melodyjny, łagodny głos przeszył powietrze, a ona sama uśmiechała się delikatnie do samca Gammy.
- W takim razie - chrząknął - pójdę na dalszy obchód szpitala. O zachodzie słońca, nieopodal mojego domu? Pasuje ci? - przekrzywił delikatnie łeb, jak to miał w zwyczaju robić, gdy był jeszcze szczenięciem. Teraz zdarzało mu się to jedynie wybiórczo.
- Tak, tak - pokiwała zdecydowanie głową. - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - rzucił jej ostatnie spojrzenie, zanim ruszył w swoim kierunku. - Mam nadzieję, że trafisz do gabinetu - zażartował, mając na uwadze jej wcześniejsze zamyślenie.
Zajął się swoimi typowymi sprawami - między innymi sprawdzeniem czy u pacjentów i lekarzy wszystko w porządku, czy przypadkiem gdzieś nie przyda się jego pomoc. Następnie, gdy uznał, że nie ma problemów i jego obecność jest zbędna, udał się do domu, gdzie zajął się papierkową robotą. Co prawda zdecydowaną większością dokumentów zajmowała się teraz Maerose, jednak i dla niego znalazły się pewne formularze do wypełnienia. Niektóre z nich miały później trafić do szpitala, inne zostać w domu Gammy.
Popołudnie minęło mu szybko i nim się obejrzał, złote słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, barwiąc nieboskłony na ciepłe odcienie. Po raz kolejny od kilkunastu minut wyjrzał przez okno i gdy wreszcie dostrzegł w oddali smukłą sylwetkę zbliżającą się w kierunku jego domostwa, wyszedł na zewnątrz. Maerose stała kilka metrów przed nim, skąpana w miękkich promieniach złotej godziny. Ciepłe światło uwydatniało w jej czarnej sierści czekoladowe przebarwienia, sprawiało, że jej brązowe ślepia można było uznać za stworzone z miodu lub wytopione z prawdziwych sztabek złota.
Przyglądał jej się przez dłuższą chwilę w osłupieniu. Jak stwierdził, stojąc w tej scenerii, była piękna, wyglądała jak bogini stworzona z popiołu i miodu zarazem.
- Earl? - jej subtelny głos wyrwał go z zamyślenia.
Zganił ostro samego siebie. Jak w ogóle mógł pomyśleć o niej w ten sposób? Niedorzeczne.
Pokręcił łbem, jakby miało to jakkolwiek pomóc mu wyrwać się z otchłani własnych refleksji, po czym skoncentrował się na Maerose.
- Tak, asystentko? - uśmiechnął się półgębkiem dalej nieco zmieszany, po czym zeskoczył z werandy swojego domu, aby ruszyć w jej kierunku.
- Ruszamy, doktorze? Nasza misja czeka - popatrzyła na niego wyczekująco oczyma, w których tańczyło zachodzące słońce.
Skinął jednoznacznie głową.
Szli niespiesznie u swojego boku, ramię w ramię, przez połowę drogi podziwiając oświetlone miasto, do którego zmierzali. Odznaczało się pośród mroku, niczym gwiazdy na nocnych nieboskłonach, a blask licznych latarni odbijał się w czarnej otchłani wody.
- Maerose - zagaił nagle młody samiec, przenosząc swoje spojrzenie na towarzyszkę. - Gdybyś kiedykolwiek miała poczucie, że ilość obowiązków cię przytłacza, była tym wszystkim zbyt zmęczona, chciałbym, żebyś pamiętała, że możesz liczyć na moją pomoc.

Maerose?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette