Od Enyaliosa CD. Laverne

— Chyba chciałabym zabrać obrączkę do grobu — zdradziła nagle Laverne. Po chwili dodała coś jeszcze, lecz tego jej partner już nie słyszał.
Groby i wszystko, co z nimi związane, zdecydowanie nie należały do wygodnych tematów rozmowy pomiędzy żadną parą zakochanych. Dla tej dwójki musiało to być o tyle cięższe, że oboje w dość młodym wieku pożegnali swoich rodziców. Teraz gdy brat emerytowanej samicy Beta postanowił pozostać w Londynie, mieli tylko siebie i swoje córki. Utrata którejkolwiek z jego "dziewczyn" napawała Enyaliosa przerażeniem jeszcze większym niż zapewne powinna.
Zauważalnie zwolnił, zatapiając się we własnych myślach. Choć minęło już tyle lat, jego przeszłość wciąż mocno go uwierała. Na pewno nie pomagała mu teraz też myśl, że zawsze istniało jakieś prawdopodobieństwo, że mógłby stracić Laverne, Erato czy Hebe. 
Zadrżał na całym ciele, co nie umknęło uwadze jego ukochanej.
— Coś się stało? Zimno ci? — spytała wyraźnie zmartwionym tonem. 
Nie chciał, by się o niego martwiła. Doświadczyła w swoim życiu już wystarczająco dużo powodów do zmartwień, nie chciał dokładać tu nic od siebie.
— Trochę — mruknął i posłał w jej kierunku niewyraźny grymas, który w założeniu miał być uśmiechem.
— Eny — powiedziała twardo i zatrzymała się. Byli zaprzężeni w te same sanie, dlatego i on musiał stanąć. — Co się dzieje? I, proszę, nie mów, że wszystko jest w porządku. Widzę, że nie jest.
— To nic takiego, kochanie — westchnął. Najchętniej na tych słowach zakończyłby swoją wypowiedź, lecz powstrzymało go przed tym spojrzenie, jakie posłała w jego kierunku jego partnerka. — Chodzi po prostu o to, że... że powiedziałaś coś o grobie. Nie chcę wyobrażać sobie ciebie w grobie. I tyle. Nie chcę cię stracić — powiedział szybko, choć po tak wielu latach spędzonych razem nie powinien mieć problemów z wyrażaniem swoich uczuć względem niej, i spuścił głowę, wbijając spojrzenie w swoje łapy.
— Och, Eny — westchnęła cichutko, a w jej głosie słyszał większą niż zazwyczaj czułość. — Rozumiem to, co czujesz, i w żadnym wypadku nie masz najmniejszego powodu, by się z tym przede mną kryć. Kocham cię i ja również nie chciałabym nigdy cię stracić. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez ciebie. — Na chwilę zamilkła, a gdy odezwała się ponownie, mówiła jeszcze ciszej i z większą dozą smutku. — Prawda jest taka, że jeśli nic się nie wydarzy, a nam przyjdzie dożyć spokojnej starości...
— A nie jesteśmy już przypadkiem starzy? — wtrącił, chcąc choć trochę rozluźnić atmosferę, nie mogąc bezczynnie patrzeć na nią, gdy była tak smutna. 
Ona jednak nawet nie uniosła kącika pyska, kontynuując swój depresyjny wywód.
— Jesteś ode mnie nieco starszy. Jeśli nic się nie wydarzy, to ja mam większe szanse na życie bez ciebie.
— Och — szepnął, bo nic bardziej sensownego nie przychodziło mu do głowy. Nigdy nie myślał o tym w ten sposób.
— Tak... Więc, jak sądzę, to oboje mamy jakiś powód, by się czegoś takiego bać.
— Masz rację. Chociaż... — zawahał się, przypomniawszy sobie coś.
— Chociaż co? — pospieszyła go, wbijając w niego niepewne spojrzenie.
— Słyszałaś o handlarzu? 
— Tym lisie żyjącym na północy, do którego niezwykle trudno dojść? Tak, Stella coś o nim kiedyś wspominała.
— Mhm, o nim. Stella mówiła również, że jest on w posiadaniu różnych ciekawych naparów. Jeden z nich ma podobno dodawać sił, wydłużać życie, to tak jakby...
— Odmładzać?
— Można chyba tak powiedzieć. Jeśli udałoby mi się znaleźć tego lisa i nabyć od niego ten napar... podobno można mu zapłacić jantarami, tak jak u nas płaci się najemnikowi czy zielarzowi... Jeśli to by mi się udało, mielibyśmy większe szanse na skrócenie czasu, który musiałabyś przeżyć beze mnie, jeśli śmierć z powodów naturalnych przyszłaby do mnie pierwszego...
— Jesteś tego pewien? A co jeśli historia z tym naparem to jakaś ściema?
— Nie przekonam się, jeśli nie spróbuję... Chyba warto zaryzykować — zauważył, patrząc jej prosto w oczy. — Pozostaje jednak jeszcze jedno, niezwykle ważne pytanie. Co ty na to? Nie chcę robić nic takiego bez twojej zgody. 
 
Laverne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette