Od Koemedagg

      Ciche dreptanie pomiędzy drewnianymi chatkami opuszczonego przez ludzi miasteczka odbijało się od ścian, gdy beżowo-niebiesko-czekoladowa sunia truchtem sunęła pomiędzy nimi z odrobiną potrzebnych ziół w mordce. Wyraźnie nadal czegoś szukała i wypatrywała, a jej dwukolorowe ślepia śledziły uważnie trawę w okolicy i zasięgu jej wzroku. Nie mogła przeoczyć najmniejszego kwiatka czy roślinki, która mogłaby jej się przydać. Miała za zadanie nieco uzupełnić zapasy, a skoro na ten moment nikt nie potrzebował jej pomocy; mogła więc opuścić własne legowisko w tym i legowisko chorych aby poszukać potrzebnych lekarstw. Zwolniła nieco kroku gdy do jej nosa wpadł znajomy zapach. Odbiła kawałek na bk od miasteczka wchodząc między wyższą trawę, rozchylając ją łapą u podstawie. Wtedy też dojrzała jedno z ziół, które były jej potrzebne na co lekko się uśmiechnęła i resztę zebranych już roślin -delikatnie położyła na ziemi obok siebie nim przeszła do pozyskiwania tego, które chwile temu znalazła.
      Wydobycie roślinki nie zajęło jej długo i po chwili z dumą dołożyła je do stworzonej, nieco mizernej kupki innych ziół. Jednak liczyło się to, że cokolwiek znalazła i musiała w ten sposób myśleć! Brakowało jej roślin do zmian opatrunków i tych przeciwdziałających zakażeniu. Musiała również rozejrzeć się za jakimś mchem bądź miększą trawą do legowisk, uzupełnić wodę, może nawet znaleźć coś do jedzenia...Trochę tego było, jednak ilość rzeczy do wykonania wcale jej nie zniechęcała. Po tym jak łapą poprawiła zioła, zawinęła je w nieco większy, wcześniej zerwany listek i ponownie pochwyciła tobołek w zęby ruszając powoli w drogę by szukać dalej. 
      Mijała kolejne domki, w lepszym bądź gorszym stanie, aż jej uwagę zwrócił jeden konkretny - ten pokryty charakterystycznym kolorem. Czerwień bowiem zdobiła drewniane ściany małego budynku, gdzieniegdzie będąc nieco pozdrapywana bądź brudna, jednak Koemedagg i tak spoglądała na budynek z pewnego rodzaju zachwytem. Jaki musiał być zachwycający w czasach jego pierwszej świetności? Na pewno człowiek, który go zamieszkiwał musiał być z niego dumny, a przynajmniej Koe na jego miejscu; taka właśnie by była. Rozejrzała się lekko dookoła i podeszła bliżej budynku, obchodząc go dookoła w zaciekawieniu z tyłu głowy liczyć, że w jego pobliżu znajdzie coś ciekawego. Niestety, jej poszukiwania w tym miejscu zakończyły się fiaskiem. Dlatego też młoda sunia postanowiła nieco odpocząć i ruszyła w kierunku niedaleko znajdującej się wody, by napełnić znaleziony już wcześniej mech i zanieść go chorym w swoim skromnym legowisku. Zgrabnymi i eleganckimi susami przeskakiwała z miejsca na miejsce aż pod jej łapami nie znalazł się sypki piasek. W szczelinie między skałami przy brzegu umieściła zebrany tobołek ziół, a sama sięgnęła z po mech i podeszła bliżej linii wody, nachylając się nad nią i najpierw napełniając mech, a później gdy go delikatnie odłożyła na skale, sama podeszła do wody i zaczęła pić.

[ Cheops? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette