~~
Minęło sporo czasu od tamtej nocy, kilka tygodni. Dogadywali się świetnie, można by powiedzieć, że są idealnie dobrani. Dopóki z dnia na dzień nie zaczęli się od siebie oddalać, Connor zauważył, że Cooper znikał na coraz dłuższe okresy czasu, czasem znikał na godzinę, a innego dnia nie było go wcale. Czujnym oczom zmartwionego partnera nie umknęło to, że samiec w typie aussie zaczynał wyglądać coraz słabiej, inaczej mówiąc marniał na oczach mieszańca husky'ego, a on z jakiegoś powodu bał się coś powiedzieć.
Connor siedząc przy stole obserwował co się działo za oknem, było to ulubione miejsce w domu samców odkąd zamieszkali ze sobą. Samiec westchnął i położył głowę na łapach, znów spędzał dzień samotnie. Jego chwila melancholii nie potrwała długo, kątem oka ujrzał znajomą sylwetkę. Od razu poderwał się z miejsca gdy zobaczył chwiejny krok Coopera. Wybiegł z domu i zatrzymał się kilka kroków przed partnerem.
- Gdzieś ty był, ostatnio myślisz tylko o sobie! - wykrzyczał, chciał wrzeszczeć dalej, chciał pokazać psu jak czuł się przez ten cały czas, jak bardzo się martwił i jak bardzo żałował, że zaczęli się od siebie oddalać. Powstrzymał go jednak zamglony wzrok mieszańca. Connor błyskawicznie zmienił swoje nastawienie, ale był głupi, jak mógł się nie domyśleć, co z niego za partner. - Znowu nie jesz, prawda?
Cooper?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz