To spojrzenie, pełne wyższości, którą w tym momencie zapewne czuł, ten uśmieszek, który jej posłał, gdy odchodził w kierunku ćwiczących wojskowych - to wszystko sprawiło, że Erato po raz pierwszy w swoim życiu poczuła, jak to jest kogoś nienawidzić, szczerze kimś gardzić. Miała ochotę wykrzyczeć mu w pysk, że za nieco ponad rok będzie o wiele wyżej niż on - ona miała być Betą, a on? On mógł co najwyżej wypruwać sobie żyły, by do czegokolwiek dojść, może za kilka lat zastąpić matkę na stanowisku generała. Ale wtedy to zrozumiała - to ona była tą głupią! Betą miała zostać tylko i wyłącznie dlatego, że jej ojciec kilka lat wcześniej zapracował sobie na tak ważne w sforze stanowisku. Mogła się uczyć, by być jak najlepszym zwierzchnikiem wojsk i zastępcą Alfy, to zresztą planowała robić przez całe swoje życie, aż do momentu oddania tych zaszczytów własnemu potomkowi, a może jeszcze dłużej, lecz to nie znaczyło w zasadzie nic - jeśli Concorde rzeczywiście miał starać się objąć stanowisko po swej matce, wymagało to od niego więcej pracy niż ona miała przed sobą.
- Tato - odezwała się, zanim zdążyła ugryźć się w język - czy i ja mogę towarzyszyć wojskowym w treningu?
- W porządku - skinął łbem, nieco niepewnie. - Uważaj na siebie, Erato. I nie daj się sprowokować - dodał nieco ciszej, kiwając lekko łbem w kierunku, w którym chwilę wcześniej odszedł Concorde.
- Dobrze, tatusiu. Dziękuję - uśmiechnęła się promiennie i ruszyła w kierunku biegających w koło psów.
Znała już to ćwiczenie, choć do tej pory jedynie przyglądała mu się z boku - był to bieg na wytrzymałość. Nie chodziło w nim o to, jak szybko się biegło (choć należało utrzymać stałe tempo), lecz jak długo się wytrzymywało w biegu. A Concorde, który po chwili do niej dobiegł, robił to zbyt szybko.
- Ale jesteś wolna - syknął, zwalniając nieco, by nie wyminąć jej od razu. Najwyraźniej chciał się jeszcze na niej pastwic. Ale ona wiedziała swoje.
- A ty niemądry - mruknęła, choć na tyle cicho, że syn Erydy nie był w stanie tego usłyszeć. - Jeszcze zobaczymy, komu pójdzie lepiej - dodała głośniej, jedynie na chwilę zerkając na Concorde'a. Ten, usłyszawszy to, prychnął i przyspieszył.
Concorde?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz