Stosunek Mojito do Hebe zmieniał się wraz z rosnącym wiekiem przyszłego alfy. Początkowo młoda suczka była według niego niesamowicie denerwującą osobą, która robiła wszystko to co kazali dorośli. Wraz z każdym ich spotkaniem, zachowanie córki bet zmieniało się. Pozwalała sobie na coraz więcej, co podobało się Mojito.
Dzisiejsza impreza z betami jeszcze jakiś czas temu nie ucieszyłaby przyszłego alfy. Radość białego szczenięcia z tej okazji, zdumiała nawet jego rodzicieli.
Pierwszy raz w życiu przyjrzał się wszystkim członkom rodziny bet. Bliżej znał przecież tylko Hebe. Kojarzył też samca, z którym pewnego dnia zjawiła się owa samiczka w domu Mojito. Wtedy też się spotkali. Przyglądał się wszystkim zgromadzonym wokół zwierzyny.
— Szczenięta tak szybko dorastają. — uśmiechnęła się trójkolorowa samica, obok której siedziała Hebe. Mojito szybko ustalił, że jest ona rodzicielką jego znajomej. Nigdy wcześniej nie poświęcał samicy beta swojej cennej uwagi. Dziś przyjrzał jej się dokładniej.
— Już niedługo Mojito będzie alfą, a nasza córka zastąpi mnie na stanowisku. — dodał pies beta. Tego samca przyszły alfa znał już stosunkowo dobrze. Suczkę, która siedziała między nim a jego partnerką, określanej mianem następczyni, kojarzył tylko z wyglądu. Nie poświęcał jej czasu czy uwagi.
Z wędrowania wzrokiem po postaciach oderwało go syknięcie Hebe. Szczenię spojrzało w kierunku jej brązowo-białego oblicza. Kiwnęła głową, po czym podniosła się z trawiastego podłoża. Odeszła kawałek od zgromadzenia psów z wyższych sfer. Mojito uznał więc, że i na niego pora. Bez chwili zawahania wstał i podszedł z uśmiechem na pysku do swojej towarzyszki.
— Och, dlaczego ukradkiem oddaliłaś się od tego całego zbiorowiska? Czyż tak postępują grzeczne córki? — zadarł wysoko głowę i uniósł brwi, gdy znajdował się już blisko młodej bet. Suczka wzruszyła tylko ramionami. Zaraz potem uśmiechnęła się do białego szczenięcia.
— Może i tak nie postępują, kto wie. — przekrzywiła lekko swój łebek, przyglądając się przy tym przyszłemu alfie. — Hej, czy to nie świetlik? — mruknęła nagle zafascynowana, przenosząc swój wzrok na niewielki, świecący punkcik. Zerwała się z miejsca, w którym siedziała. Po chwili świecących owadów było już dużo więcej. Hebe obróciła się wokół własnej osi, wpatrując się w nie z zachwytem. Mojito stał w tym samym miejscu cały czas, wodząc tylko wzrokiem za migoczącymi owadami. Nagle jeden z nich przysiadł na nosie przyszłego alfy. Mojito zaśmiał się, skacząc radośnie pośród latających światełek. Przykuł tym samym uwagę swojej towarzyszki. Przerwał mu chichot Hebe. Biały szczeniak zatrzymał się w miejscu. Ujrzał tym samym, że świetlików jest więcej, a ich światło wskazuje drogę w góry, która dalej prowadzi do miasta.
— Chodź. — szepnął, wskazując łapą na coraz to mniejsze punkciki. Liczył tylko na to, że nikt ich nie zauważy i będą mogli się wymknąć do miasta. Sam Mojito nie wiedział co go tak ciągnie do tego miejsca. Czuł wewnętrzną potrzebę przebywania tam. Miał też cichą nadzieję, że Hebe da się namówić na nocną wyprawę do miasta. Ruszył wolnym krokiem za świetlikami, oglądając się za swoją towarzyszką.
— Hebe? — zatrzymał się i odwrócił w jej stronę, gdy zauważył, że samiczka waha się nad podjęciem decyzji. — Proszę... — wycedził przez zęby. — Chodź tam ze mną.
— Chodź. — szepnął, wskazując łapą na coraz to mniejsze punkciki. Liczył tylko na to, że nikt ich nie zauważy i będą mogli się wymknąć do miasta. Sam Mojito nie wiedział co go tak ciągnie do tego miejsca. Czuł wewnętrzną potrzebę przebywania tam. Miał też cichą nadzieję, że Hebe da się namówić na nocną wyprawę do miasta. Ruszył wolnym krokiem za świetlikami, oglądając się za swoją towarzyszką.
— Hebe? — zatrzymał się i odwrócił w jej stronę, gdy zauważył, że samiczka waha się nad podjęciem decyzji. — Proszę... — wycedził przez zęby. — Chodź tam ze mną.
< Hebe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz