|
unsplash.com | Joshua Freake |
IMIĘ: Silent. Cóż to za ironia losu, wiecznie słysząc głuchą ciszę, gdy ktoś wypowiada twoje imię?
SKRÓTY: Sil, chociaż to trochę głupie żeby tak wołać na nią jak na głupią mamkę, no nie?
MOTTO: Wiązanie uczuć ze słowami bywa mylące, czasem niebezpieczne lub
krzywdzące. Czy opłaca się rzucać trutkę dla szczurów, tam gdzie ich nie
ma?
PŁEĆ: SUKA.
WIEK: 4 lata – kiedy trzeba mówią jej, że jest dorosła, lecz gdy to wygodniejsze wyzywają od gówniarzy.
DATA URODZENIA: 28 marca.
STANOWISKO: Chirurg, chociaż nigdy nie wiadomo czy nie jest kanibalem i
nie wyjada fragmentów ciała swoim ofiarom. To znaczy klientom,
pacjentom.
CHARAKTER: Jest zamknięta, ale nie tak jak drzwi – na cztery zamki –
raczej jak puszka napoju gazowanego, który jest wstrząśnięty. Łatwo ją
otworzyć, ale czy to aby na pewno jest bezpieczne? Czy warto zostać
oblanym słodką cieczą, która zlepi nam palce? Czy chcemy stracić
częściowo – zawartość puszki? Czy nie wahamy się przed jej otworzeniem?
To tylko napój. W sklepie mogę kupić jeszcze kilka innych takich puszek,
a tą wyrzucić, zdeptać, zgnieść, roztrzaskać, przeciąć... chcesz ją
otworzyć, bez względu na skutki? Odważnie. Bo poznawanie jest odważne.
Jaka może być cisza? Ten stan, w którym nie rozlegają się żadne dźwięki.
Niczym w próżni, gdzie brak szumu atomów. Czasami można się w niej
zgubić – mimo że tą drogą szliśmy już wiele razy. Nagle jest obca, czuć
pewien niepokój. Sytuacja trzymająca w napięciu nasze mięśnie, myśli...
ale czasem to po prostu moment spoczynku ciała i duszy, uczucie
bezpieczeństwa. Trochę abstrakcyjna. Tak, zdecydowanie abstrakcyjna.
Zupełnie jak Silent. Niepoważna, trudna, tajemnicza, czasami tragiczna
zachowująca pozory komedii. Zmienia się wraz z porą dnia. Delikatnie
różowa jak letnie niebo przed wieczorem, spokojna, rozważna. Wiecznie
marząca, rozmyślająca o jutrze. Chociaż... trwa tylko do nocy. Cisza –
mistyczna jak stworzenia opisywane w książkach. Może ma dwie osobowości?
Może czasami nie jest sobą? Albo jest. Zakochana w świetle księżyca,
oślepiona blaskiem jego pełnej tarczy, każdego miesiąca wariuje żyjąc
wspomnieniami.
Co składa się na jej charakter? Łatwiej byłoby przedstawić w punktach
poszczególne cechy, bo przecież to właśnie tak określamy czyjś
charakter. Cechami. Wyrazami. Słowami, które powinny oddawać nasze
odczucia. Ironia. Zmienna. Jedyne co się nie zmienia to jej miłość do
nocy oraz księżyca. Nieprzewidywalna, nieopisana cisza... przed burzą?
Nie ufa nikomu, zwłaszcza sobie, lecz tylko do siebie potrafi coś
powiedzieć. Mowa jest skarbem, do którego dobrały się niewłaściwe osoby.
Rzucają słowami jak piaskiem na plaży. Sypią góry, które zdmuchuje
wiatr, nie zwracają uwagi na ich pochodzenie, znaczenie, definicje...
rzucają pustymi wyrazami, licząc że ktoś odpowiednio je złapie i usłyszy
tak – jak chciałby tego nadawca. Jak można rozmawiać z kimś, komu się
nie ufa. Dzielić się słowem, głosem, umiejętnością komunikacji z kimś,
kto tego nie docenia... z kimś, kto nie wpuści do serca tego co mówisz.
Czy warto z kimś takim rozmawiać? Silent jest milczącą bombą pełną
miłości, zaangażowania oraz empatii. Może wydawać się zimna – niczym
góra lodowa, konsekwentna i konkretna, ale wewnątrz jest bardzo
niestabilna, a ten brak stabilności przeraża ją. Przeraża ją jej
pochodzenie, rodzina, związki i uczucia. Przeraża ją wszystko, co wymaga
pewnego zaufania. Dlatego każdej nocy wymyka się z miejsca swojego
spoczynku i obserwuje fazy księżyca. One ją uspakajają. One sprawiają,
że może poczuć się bezpieczna.
RODZINA: Jej matką była suka border collie, troszkę chora,
przewrażliwiona suka. Można powiedzieć, że zwariowała przez obsesję na
punkcie bezpieczeństwa swojej rodziny. Sprzedała duszę w diabelskich
rytuałach i zabiła partnera. Sama zmarła zaraz po porodzie, na który nie
była przygotowana. Imię Silent – właściwie Silend znaczy tyle co
'koniec Sil', ponieważ początek życia Silent na ziemi zakończył życie
Sil.
PARTNERSTWO: Choć w głębi bardzo potrzebuje kogoś, kto będzie potrafił
zrozumieć jej potrzeby, stawia temu duży opór. Nigdy nie posiadała
partnera pod żadną postacią. Właściwie, raczej nie zapowiada się aby w
przyszłości przyszły jakieś drastyczne zmiany z tym związane.
Prawdopodobnie dlatego, że się nie odzywa. Z reguły.
POTOMSTWO: ble
APARYCJA:
-
Rasa: Mieszanka czarnego wilka i border collie → choć wyglądem znacznie bardziej przypomina wilka, ale wcale nie czarnego...
- Umaszczenie: kolor sierści psa; jeśli nie wiesz, proszę zostawić puste, administracja uzupełni to za ciebie
- Wysokość: Wzrostem bardziej wdała się w matkę – 48 cm.
- Masa: Podobnie jak wyżej – 18 kg.
- Długość sierści: Sierść bardziej długa niż krótka, czyli średniej długości, puchaty wilczowaty border.
CIEKAWOSTKI:
→ nie mówi prawie wcale, milczy. Może zdarzyć się wyjątek, owszem, nie
jest niema. Stara się nie nadużywać słów, więc musi jej na kimś/czymś
niesamowicie zależeć, lub znajduje się w sytuacji krytycznej, gdzie mowa
jest jedynym kluczem do przetrwania.
→ czuje silny lęk przed utratą siły i zasłabnięciem, a zdarza jej się
to całkiem często (prawdopodobnie z powodu przepracowania).
HISTORIA: (brak) Nie pamięta nic. Nic co działo się przed ciężkim
przebudzeniem. Było ciemno, ale na niebie coś świeciło. Blady księżyc
odbijał światło słoneczne, oświetlając rów, w którym leżała. Wszystko ją
bolało, była przemęczona i zziębnięta. Nie pamiętała jak ma na imię i
dlaczego znajduje się w tym położeniu. Powoli uginała łapy, próbując
wstać. Było ciężko. Bolało. Zimno. Wiał silny wiatr, który uniemożliwiał
jej skupienie się na zbliżających się odgłosach. Możliwe, że ktoś
mówił. Silent wydała z siebie cichy jęk niezadowolenia, spięła wszystkie
mięśnie i w końcu wstała. Trzęsła się próbując wykonać pierwszy krok.
Czuła, jakby dopiero uczyła się chodzić. Powoli. Drugi krok. Musiała
analizować wszystkie swoje ruchy. Robiła to podświadomie, a jednak
musiała wkładać w to tyle pracy. Kiedy to całe poruszanie się stało się
prostsze i bardziej mechaniczne, podniosła głowę. Zobaczyła go.
Zobaczyła psa. Nie był sam. Chwilę po tym jak wyszedł na światło,
pojawiło się obok niego kilka innych stworzeń. To prawdopodobnie też
były psy. Czy to możliwe, aby udało jej się znaleźć dom? Czym jest dom w
momencie, w którym nie pamięta się własnego imienia. Nie wiem. Ona po
prosu poczuła, że to powinna zrobić. Żeby nie iść znowu sama. Żeby nie
skończyć nieprzytomna w rowie. Bez przeszłości. Bez historii.
AUTOR: Diana18 | katy.orange.j@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz