— Czasami — powiedział z naciskiem i przywołał na pysk cierpki
uśmiech. — Gdybyś była milsza, to może i łaskawie obdarowałbym cię moim
milczeniem.
Nie zareagowała na jego zaczepkę, przez co on sam więcej
już się nie odzywał. Szli obok siebie, czujni (choć Anubis tylko
pozornie) na jakiekolwiek zagrożenie.
Gdy doszli do jednej z granic,
samiec otarł się z premedytacją o drzewo i przystanął. Adara posłała mu
pytające spojrzenie, a na jej obliczu znowu odmalowało się zażenowanie.
— Przepraszam, jakiś postój na podrapanie boku? — prychnęła i pokręciła z politowaniem łbem.
—
Otóż nie — wywrócił teatralnie oczyma, wzdychając. — Chcesz być na siłę
uszczypliwa, czy może rzeczywiście po prostu aż tak mało wiesz? —
odgryzł się. — Tak się składa, że zaznaczam terytorium zapachem, również
powinnaś to robić, w innym przypadku ktoś nieproszony postanowi tu
wtargnąć, lub co gorsza, uzna ten teren za swój. Myślałem, że to ja jako
były kanapowiec nie odnajdę się w dziczy, ale jednak widzę, że moja
wiedza wykracza poza podstawowy zakres przeżycia. — Skończył, jak to
suczka określiła, drapanie swojej łopatki o korę drzewa i uniósł brwi,
wlepiwszy w nią wzrok.
Zmieszała się.
— Nie musisz puszyć się jak paw — wydusiła ostro i skuliła uszy, po czym wróciła do marszu.
Anubis zrównał się z nią, a przez resztę ich wspólnej warty w powietrzu wisiała cisza przerywana tylko przez Naturę.
Czarno-biały ze satysfakcją zauważył, że jego towarzyszka zaczęła dyskretnie muskać bokiem mijane rośliny. Szybko się uczyła.
Kiedy ich patrol dobiegł końca i mieli już się rozstawać, Anubis zaproponował:
—
Podobno Hebe, łowczyni miała dziś zdobyć coś większego. Jeśli jej się
to udało, to właśnie powinien trwać wspólny posiłek. Może pójdziemy tam
razem? — wyprostował się, wyczekując odpowiedzi Adary.
Jej mina
zdradzała niechętne podejście do jego sugestii, ale najwidoczniej głód
po dłuższej służbie wygrał, bo skinęła powściągliwie głową. Być może
spodziewała się też, że samiec nie zamierzał łatwo odpuścić.
On sam
dokładniej nie znał miejsca, w którym mogłoby odbywać się wspólne
ucztowanie, wszystko zależało od wielkości ofiary i rejonu w jakim
została upolowana. Obstawiał jednak, że obiad znajdzie w okolicach lasu
lub na półwyspie, toteż na podstawie swoich podejrzeń ruszył naprzód z
nosem blisko ziemi. Mieszana suczka w milczeniu dotrzymywała mu kroku.
Z
początku wonie się ze sobą mieszały i nie był w stanie nazwać żadnej z
nich, wszak im bliżej byli spichlerza, tym wyraźniejszy stawał się
zapach krwi. Nim przekroczyli stalowy most, kilkanaście metrów od
konstrukcji, pośród pojedynczych drzew natknęli się na niewielkie
zgromadzenie.
— Bingo — Anubis podniósł energicznie głowę i zauważywszy córkę Laverne i Enyaliosa, postanowił do niej podejść.
Zamienił
z nią kilka słów, zerknął na łosia (jak zdołał się dowiedzieć, Hebe
znalazła go już wycieńczonego, inaczej nie byłaby w stanie go zabić),
przy którym siedziało kilku sforzan, po czym wrócił do strażniczki.
— Voilà, do stołu podano — skinął na truchło roślinożercy i obdarował ją zadowolonym uśmiechem.
Adara
minęła go i znalazła miejsce przy boku pozbawionego życia stworzenia, a
Czarno-biały zaraz znalazł się obok niej. Skinięciem głowy przywitał
współbiesiadników, których kojarzył jedynie z widzenia (o ile dobrze
pamiętał, mała suczka corgi nazywała się Hiekka, a czekoladowy samiec
był psychologiem), po czym przystąpił do konsumpcji. Niespiesznie
odrywał niewielkie kawałki surowego mięsa pokryte szorstką sierścią,
uważając, aby nie naruszyć przestrzeni Adary.
— Co powiesz na wypad
do miasta? — zerknął na nią kątem oka, gdy już przeżuł jeden z licznych
kęsów, a kiedy obdarowała go swoją uwagą, kontynuował: — Podobno to dość
ciężka droga, więc moglibyśmy zagościć tam na kilka dni. Zbadać
okolicę, rozerwać się i wrócić — zastrzygł uszami.
Może i ona nie chciała jego towarzystwa, za to on pragnął ją rozgryźć.
Adara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz