Mishka pokręciła łbem.
— Jestem wolna.
— To dobrze. — Czarna obrzuciła wychowawczynię uśmiechem i spojrzała na Cyklamena. — Odprowadzę go do Mojito, a później...
Zmrużywszy ślepia, husky zapytała:
— Do Mojito?
— Tak. — Davonna zastrzygła uszami. — Chyba już o tym wspominałam.
— Racja, przepraszam — odparła suczka. — Pierwszy dzień pracy sprawił, że jestem nieco... rozkojarzona.
— W pełni cię rozumiem. — Wyższa samica zamerdała ogonem.
Gdy Mishka, zapytana o to, czy mogą już iść, przytaknęła, cała trójka ruszyła w kierunku siedziby przywódcy. Początkowo kroczyli w ciszy nieregularnie przerywanej ptasim szczebiotaniem, ale z każdą minutą czarno-biała suczka zaczęła coraz bardziej oswajać się z towarzystwem uroczej medyczki, aż w końcu zadała pytanie, które krążyło po jej łbie od chwili wyjścia ze szkoły.
— Dlaczego zaprowadzamy Cyklamena do Mojito? — Husky nie spoglądała na Davonnę w obawie, iż poruszyła zakazany temat. — Macie takie dobre relacje?
— Mojito jest ojcem Cyklamena.
Samica przystanęła na moment, delikatnie otwierając pysk ze zdziwienia.
— Naprawdę? — Obrzuciwszy czarną niepewnym spojrzeniem, z ulgą doszła do wniosku, że suczka wygląda tak samo jak przedtem, wciąż emanując optymizmem. — Och, przepraszam za taką reakcję. Po prostu nie myślałam, że... Że to legalne.
Davonna zachichotała.
— Cóż, legalne, ale niepożądane. Z tego co wiem, to pierwszy przypadek w historii całego stada, a ono istnieje już przecież od naprawdę bardzo długiego czasu. Mojito jest dobry. Nie odwrócił się ode mnie, od nas, i otwarcie mówi o tym, że jest ojcem. Spędza z Cyklamenem każdą wolną chwilę.
Z racji tego, że wielokolorowy szczeniak wybiegł przed samice, goniąc małego motylka, Mishka postanowiła kontynuować:
— Czy Cyklamen ma prawo do ubiegania się o władzę?
— Nie, ale nie przeszkadza mi to. Nie jestem pewna, czy on kiedykolwiek byłby tym zainteresowany. Troszkę różni się od innych szczeniąt. Jest nieco wycofany i... Pewnie to zauważyłaś, prawda?
— Prawda. — Nie chcąc zdołować suczki, Mishka dodała po chwili: — To nic złego. Jestem przekonana, że wyrośnie na inteligentnego i zdrowego samca.
Davonna uśmiechnęła się ciepło, a husky zaczęła zastanawiać się nad tym, czy takie same uśmiechy posyłała alfie.
— Kochałaś Mojito? — Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, to pytanie wystrzeliło z jej pyska jak pocisk z broni palnej. — Przepraszam!
Davonno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz