Od Mishki cd. Davonny

  — Jasne. — Mishka uśmiechnęła się. — A co do tego, gdzie możemy się udać, to... Cóż, chciałabym zobaczyć wszystkie wasze terytoria, o ile to możliwe. Wiem, gdzie znajduje się szkoła, znam miejsce zamieszkania przywódcy i reszty członków stada, ale nie odwiedziłam innych siedzib, nie wspominając już o górach i mieście, które podobno jest psom dosyć przyjazne.
  Davonna, skinąwszy smukłym pyskiem, uniosła go ku niebu.
  — Mamy dużo czasu — stwierdziła, mrużąc ślepia. — Wrócimy na wyspę i zajrzymy do wszystkich budynków, dobrze?
  — Dobrze. — Wychowawczyni zamerdała ogonem.
  Choć towarzystwo medyczki pozwoliło zapomnieć husky o tym, że do niedawna mieszkała z dwunożnymi, teraz jednak, widząc, jak dobrze psy sobie radzą, żyjąc na tym odludziu, poczuła ukłucie zazdrości i zaniepokojenia. Czy dzicy członkowie Północnych Krańców myślą o Mishce jak o pieszczochu, który nie potrafi niczego zrobić?
  — Davonno — zaczęła wychowawczyni, nieśmiało spoglądając w stronę towarzyszki — co sądzisz o psach, które mają lub miały właściciela? O psach takich, jak ja?
  Czarna wydała z siebie cichy pomruk i spojrzała na Mishkę.
  — Sądzę, że psa nie definiuje jego przeszłość. Połowa mieszkających tutaj psiaków była niegdyś kanapowcami, ba, z tego co wiem, prawdopodobnie sam założyciel Północnych Krańców, niegdyś znanych jako Stado Psów Natury, mieszkał z ludźmi.
  Oblicze husky rozpromieniło się.
  — A co się stało z tym Stadem Psów Natury?
  Wyższa samica westchnęła.
  — Ludzie postanowili zrównać las, w którym mieszkała sfora. Niby stare dzieje, ale... wciąż trochę boli, gdy o tym myślę. Moja babka postanowiła zostać w Anglii.
  — Och, przepraszam, nie wiedziałam — odparła suczka, karcąc się w myślach. — Kiedy mieszkałam z dwunożnymi, miałam wszystko. Oni jednak pewnego dnia wyszli i nie wrócili, więc ja też wyszłam, by ich poszukać, lecz się zgubiłam. Gdybym nie zjadła wszystkiego, co miałam w misce, chyba umarłabym z głodu! — Dodawszy nieco dramaturgii, Mishka przeniosła wzrok na medyczkę i spodziewała się wyrazów współczucia.
  — Wiesz, że my nie żywimy się karmą? — Czarna obrzuciła samicę rozbawionym spojrzeniem. — Na początku pewnie trudno będzie ci się przestawić na surowe mięso, ale bez obaw. Trening czyni mistrza. A skoro już o jedzeniu mowa, naszym pierwszym przystankiem będzie spiżarnia. Hebe pewnie właśnie wróciła z polowania, więc co powiesz na smaczną przekąskę?
  — Skoro nalegasz. — Husky przewróciła oczami, obdarzając Davonnę figlarnym uśmiechem.

Davonno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette