— Nie, nie... — odparł szybko. — Jest w porządku. — uśmiechnął się nieśmiało, wpatrując się w swojego potomka.
Zauważył, że szczenię nie wdało się wyglądem w żadne z nich. W jego przypadku przypomniały o sobie geny ich przodków. Mojito odniósł wrażenie, że młody pies najbardziej przypomina husky, którym w połowie jest ojciec Davonny.
Dni mijały, Mojito odwiedzał czarną samicę w szpitalu codziennie i spędzał z ich synem tyle czasu ile tylko mógł. W końcu, gdy opuścili oni szpital biały pies przychodził do chatki zamieszkiwanej przez lekarkę, a teraz również przez ich potomka.
Kolorowe szczenię rosło szybko. A przynajmniej tak wydawało się przywódcy stada. Po prostu dni mijały stosunkowo w szybkim tempie i nim się obejrzeli Cyklamen zdążył już nauczyć się chodzić i z zainteresowaniem zwiedzał swoje miejsce zamieszkania. Davonna zdecydowała się też wrócić do pracy w szpitalu, przez co Cyklamen — za mały by jeszcze udać się do przedszkola — trafiał pod opiekę swojego ojca.
Cyklamen w końcu trafił do przedszkola, gdzie spędzał czas podczas którego jego matka pełniła służbę w szpitalu. I w ten akurat dzień to biały pies, przywódca stada miał odebrać swojego potomka z budynku, w którym mieściła się szkoła dla starszych szczeniąt oraz przedszkole dla tych nieco młodszych wiekiem. Mojito wolnym krokiem w towarzystwie czarnego ptaka — Aegi zmierzał w stronę ów budynku. Pies zatrzymał się przed budynkiem, czekając aż kruk wyląduje na przeciwko niego.
— Pozwolisz, że wejdę sam. — biały samiec uśmiechnął się delikatnie do swojego ptasiego towarzysza, który w odpowiedzi tylko skinął lekko głową. Mojito wszedł do pomieszczenia. W szkole panowała cisza, bowiem odbywały się jeszcze lekcje dla starszych szczeniąt. Cyklamen czekał w towarzystwie Konstantego, nowego nauczyciela przedszkola, którego kilka dni temu przyjął do stada.
— Muszę z panem porozmawiać. — wypalił Konstanty gdy tylko biały pies zbliżył się do nich. Mojito spojrzał na psa pytająco, a ten wskazał pyskiem na potomka alfy.
— Muszę z panem porozmawiać. — wypalił Konstanty gdy tylko biały pies zbliżył się do nich. Mojito spojrzał na psa pytająco, a ten wskazał pyskiem na potomka alfy.
— Cyklamenie, idź na chwilę się pobawić. — Mojito pokazał pyskiem, na otwartą przestrzeń, w której młodsze szczenięta mogły się bawić. Szczenię skinęło głową i szybkimi susami zmierzało już w kierunku bawialni. Alfa przeniósł wzrok na nauczyciela. — Coś nie tak? — spytał, ukrywając tym samym swoje zaniepokojenie.
— Obawiam się o prawidłowy rozwój Cyklamena. — wyjaśnił.
Mojito szedł wolnym krokiem, by jego potomek mógł za nim nadążyć, w kierunku szpitala. Chciał bowiem jak najszybciej porozmawiać z matką szczenięcia.
< Davonna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz