LEKARZ — LUDVIK

flickr.com | Ria Putzker

IMIĘ: Otrzymał imię Ludvik, które należeć ma do „sławnego wojownika”. Nadał mu je ojciec i nie pomylił się ani trochę: jego syn rzeczywiście jest wojownikiem. Jednak nie posługuje się siłą, by zabijać – walczy on o życie i zdrowie innych psów.
SKRÓTY: Jego imię samo w sobie jest dość krótkie, dlatego też wszelkie skróty są po prostu zbędne. Dodatkowo nie za bardzo za nimi przepada – wystarczy mu zwyczajne Ludvik.
MOTTO: Świat podobny jest do amatorskiego teatru; więc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych, a odrzucać podrzędne. Wreszcie, każda rola jest dobra, o ile grać ją z artyzmem i nie brać zbyt poważnie.
PŁEĆ: Pies
WIEK: Cztery lata, choć jego zachowanie na to nie wskazuje.
DATA URODZENIA: 13 marca
STANOWISKO: Lekarz, jednak lepiej odwiedzać go w sprawach fizycznych, a nie psychicznych.
ODPOWIEDNIK: Marcin Franc
CHARAKTER: Ludvika najłatwiej opisać jednym określeniem – głupek. Jest on po prostu głupawy, ale w taki pozytywny sposób. Swoją naiwnością i dziecinnością wręcz rozbraja towarzyszące mu osoby – śmieją się z niego lub wraz z nim. Jest niesamowicie radosnym psiakiem, a tą promiennością dzieli się z innymi. Niezależnie z kim spędza czas, zawsze stara się rozweselić każdego swoimi żartami – często okropnie nieśmiesznymi, ale pociesznymi w swojej prostocie. Tak – Ludvik to ogromny żartowniś, choć jego dowcipy prędzej wprawią w zażenowanie niźli rozbawienie, nad czym bardzo ubolewa oraz ciągle stara się zmienić. To również poczciwy oraz życzliwy psiak. W kontaktach jest naprawdę serdeczny. Można go również uznać za słodkiego i uroczego. Przez swoją infantylność jest także niesamowicie ufny – gotów jest powierzyć swoje życie i największe sekrety nowo poznanej osobie, bo wydaje mu się do tego odpowiednia. To zgubiło go już wiele razy – uznawał za przyjaciela kogoś, kto nie miał wobec niego dobrych zamiarów, zdradzał mu wszystko o sobie, a potem wiedzieli o tym ci, którzy wiedzieć nie powinni. Mimo takich wpadek dalej nie nauczył się na swoich błędach. Zawsze widzi w każdym dobro – nieważne, co dana osoba uczyniła w życiu – w końcu w każdym musi tlić się choć ta jedna pozytywna iskierka, która nigdy nie zagaśnie. Ludvik to ogromny optymista – na co wskazuje powyższa ufność i wiara w dobro, ale także to, iż dobro dostrzega również w każdym innym aspekcie życia, nie tylko w duszach innych. Z nadzieją wypatruje lepszego jutra, choć cieszy się także i chwilą obecną. Cechuje go również altruizm – w swoich działaniach kieruje się dobrem innych, a na ostatnim miejscu plasuje samego siebie. Brzydzi się także przemocą. Ma tragicznie niską samoocenę, którą próbuje zakryć właśnie swoimi okropnymi żartami, dlatego też bardzo trudno jest to w nim zauważyć. Ludvik należy także do grona artystycznych dusz – często można go spotkać nucącego pod nosem albo śpiewającego coś, co udało mu się zasłyszeć na ulicy z przeróżnych teatrów. Teatr także kocha, choć na żywo nigdy żadnego spektaklu nie widział – ale marzy o tym. Tak, to także marzyciel – często zamyśla się, pogrąża w marzeniach i zupełnie odcina od świata. Ma problemy z zainteresowaniami – szybko się nimi ekscytuje, wręcz nakręca, by coś robić – poświęca temu całe dnie, a niedługo później zapomina o tym i porzuca na długi czas. Skupienie się sprawia mu trudność – po prostu nie potrafi tego zrobić, choć próbuje się nauczyć. Dlatego też bardzo często zapomina o tym, co miał zrobić lub jeszcze niedawno zrobił. Musi dopytywać o te same rzeczy kilka razy, a przez to można uznać go za irytującego. Ludvik jest również okropnie głośny – głośno mówi, głośno się śmieje – po prostu głośno się zachowuje. Z jego infantylności wynikają również inne wady – przez niedojrzałość nie rozumie problemów innych – trudność sprawia mu postawienie się w sytuacji kogoś innego, wsparcie go w odpowiedni sposób, poza zadawaniem pytań czy rzucaniem krótkich, ogólnych haseł. Przez to problematyczne dla niego jest także zrozumienie, dlaczego ktoś nie ekscytuje się takimi samymi rzeczami, jak on sam. Oczekuje od bliskich takiej samej reakcji, a gdy jej nie otrzymuje, jest po prostu okropnie zawiedziony i złości się. Jest także zazdrosny o innych. Gdy już się przywiąże, nie odpuści – musi przebywać z daną osobą cały czas i nie potrafi się nią dzielić.
RODZINA:
Anselm [ojciec]
– najgroźniejszy pies, jakiego Ludvik kiedykolwiek spotkał. Był surowy dla swoich dzieci, jednak każde z nich zdawało sobie sprawę, że je kocha i chce dla nich jak najlepiej. Nauczył je przetrwania – u swoich synów skupił się na walce, a u córek na sprycie i ostrości umysłu. Ludvik był dla niego swoistą maskotką – niezbyt rozgarniętą, ale pocieszną. Anselm nie zrobił z niego wojownika z bronią w pysku, nawet w malutkim procencie, ale nauczył jak o siebie zadbać i obdarzył ciepłem oraz zrozumieniem. To także on wpoił najmłodszemu synowi wszystkie swoje okropne żarty.
Diethild [matka] – ciepła oraz przekochana psinka. Rozpieszczała swoje dzieci, jak tylko mogła, gdy tylko jej partner na to nie patrzył. Każdego potomka traktowała na równi i była gotowa oddać za nie życie. To ona najbardziej ubolewała, gdy jej dzieciny zaczęły rozchodzić się po świecie oraz równie mocno cieszyła się, gdy powracały w rodzinne strony, by zaznać choć chwili spokoju. Diethild pomogła Ludvikowi zapanować nad własnymi emocjami i mimo wszystko, dzięki niej, choć trochę wydoroślał – choć nadal bliżej mu do szczenięcia niż dorosłego.
Dunstan [starszy brat] – dla Ludvika to pies, którego uważał i dalej uważa za swojego idola oraz bohatera. Zawsze odważny, mężny, poważny – wszystko to, o czym marzył jego młodszy brat. Dzięki niemu Ludvik wyruszył w szeroki świat i w trakcie swej wędrówki poznał pierwszych przyjaciół spoza rodziny. Na razie nie miał szansy ponownie go spotkać, gdyż Dunstan wyruszył w drogę jeszcze wcześniej, ale okropnie za nim tęskni.
Ishild [starsza siostra] – suczka niemalże identyczna jak jej matka. Opiekowała się każdym ze swojego rodzeństwa – nawet najstarszym bratem – ale Ludvikiem i Reinhilde w szczególności. Braciszek zwierzał jej się ze swoich młodzieńczych problemów, które ona – będąc w jego wieku – rozumiała doskonale. Równie często się z nim bawiła, jednak z czasem stawało się to coraz rzadsze – aż w końcu wyruszyła na poszukiwanie własnej drogi życia.
Fulbert [starszy brat] – Fulbert z Ludvikiem byli duetem, którego wszędzie było pełno. Obydwoje żywiołowi, chętni do zabaw, z tym samym beznadziejnym poczuciem humoru – to była para idealna. Męczyli – w pozytywnym sensie – wszystkich wokół siebie: brata, siostry, rodziców. Niestety (a może i stety), Fulbert w końcu wydoroślał i porzucił dziecięce zabawy. Wyruszył w świat zaraz po Dunstanie, a z Ludvikiem – po ckliwym pożegnaniu – już nigdy się nie zobaczyli, choć tęsknota doskwiera im niemal codziennie.
Reinhilde [młodsza siostra] – tym razem to Ludvik był tym, który kogoś rozpieszczał. Wręcz rozpływał się nad słodyczą i urokiem osobistym Reinhilde. Zrobiłby dla niej dosłownie wszystko – był na każde jej zawołanie. Spędzali długie godziny na zabawach oraz rozmowach i nigdy im się to nie nudziło. Reinhilde zmuszona była do wysłuchiwania jego żartów, ale w zamian dostawała to, czego tylko chciała – i taki układ odpowiadał obydwojgu.
PARTNERSTWO: Brak, choć marzy mu się spędzić z kimś życie. Zdecydowanie preferuje samców i miewa tendencje do szybkiego zakochiwania się w jednym, a następnie równie prędkiego odkochiwania się.
POTOMSTWO: Brak, ale kiedyś chciałby założyć malutką rodzinę.
APARYCJA:

  • Rasa: Border collie
  • Umaszczenie: Lilac merle
  • Wysokość: Mierzy około pięćdziesięciu trzech centymetrów.
  • Masa: Waży około siedemnastu kilogramów.
  • Długość sierści: Długowłosa
CIEKAWOSTKI:
– kocha kwiaty i zna wiele ich rodzajów
– bardzo często w medycynie polega na ziołach, czego nauczył go Fredenand
– podczas pobytu w mieście osłuchał się z wieloma musicalami, a dzięki temu bardzo często śpiewa przeróżne piosenki z nich
– uważa się za aktora w teatrze świata przez to, jak ojciec zadecydował o jego losie poprzez wybór imienia
HISTORIA: Los Ludvika został mu zapisany wraz z chwilą narodzin w południowych lasach Norwegii. Anselm – ojciec pięciorga szczeniąt – nadał każdemu z nich odpowiednie imię, które miało określić ich przyszłość. Ludvikowi przypadła rola „sławnego wojownika”, jednak niedługo później okazało się, iż nie nadaje się do powierzonego mu zadania – przynajmniej nie w tak oczywistym sensie.
Cała rodzina należała do niewielkiej sfory, której tereny znajdowały się wśród leśnej gęstwiny. To tu przyszło szczeniakom spędzić swoje szczęśliwe dzieciństwo. Anselm wraz ze swoją partnerką – Diethild wychowywali pociechy, jak najlepiej tylko potrafili. To głównie ojciec zajmował się ich edukacją – samców uczył łowiectwa oraz walki, a u samic skupił się na ostrości umysłu i sprycie. Ludvikowi żadna z tych dziedzin nie wychodziła najlepiej: na polowaniach zachowywał się zbyt głośno, a ponadto brzydziło go zabijanie niewinnych zwierząt. W samej walce odrzucała go przemoc, a w trakcie zwyczajnych lekcji miał okropne problemy ze skupieniem się. Przez pewien czas uchodził za głupka, któremu nie wychodzi dosłownie nic. Zmieniło się to dopiero wtedy, gdy miejscowy medyk przybył do jego młodszej siostry, którą miał się zająć. Ludvik podpatrzył, co robi – jak przeprowadza badania, jak ocenia sytuację, jak pomaga. To właśnie ten pies – Fredenand – obudził w młodym border collie nadzieję oraz chęć pomocy innym. Szczeniak spędzał ze swym mentorem całe dnie, a przez to zaniedbał kontakty z pozostałymi psami w jego wieku. Choć jego wiedza rosła, za przyjaciół miał jedynie swoje rodzeństwo.
Z każdym dniem samotność budziła w nim coraz większy niepokój. Obserwował jak jego bracia, siostry oraz inne szczenięta znajdują przyjaciół, zakochują się, a on? On spędzał każdą wolną chwilę wraz z Fredenandem, ucząc się jak pomagać innym. Stawał się coraz bardziej przygnębiony, a jego samoocena ciągle malała. Zaczął zamykać się w sobie i skupiać jedynie na nauce. Na szczęście zauważył to Dunstan, który odpowiednio zajął się swoim młodszym braciszkiem. Od tego momentu w każdej wolnej chwili prowadził własne lekcje, których jedynym uczestnikiem był przybity młodzik. Wykładał mu tajemną sztukę, której Ludvik sam nie potrafił pojąć – jak znaleźć przyjaciół. Zapoznał go też z rówieśnikami, a dzięki jego staraniom oraz wspólnej pracy, wycofany szczeniak wreszcie mógł zaznać tego, czego tak długo pragnął – prawdziwej przyjaźni. Choć już wcześniej spędzał czas na zabawach z rodzeństwem (a zwłaszcza z Fulbertem i Reinhilde), nie uznawał tego jako to samo, co mógł przeżyć z innymi szczeniętami.
Dzieciństwo minęło mu na lekcjach z bratem oraz rodzicami, a także na medycznym szkoleniu i zabawach z rówieśnikami, jednak w końcu nadszedł czas na opuszczenie rodzinnych stron. Ludvik bardzo tego pragnął – od Fredenanda nasłuchał się wielu opowieści o tym tajemniczym wielkim świecie, w którym tak wiele się dzieje – dlatego chciał go poznać jak najszybciej. Wyruszył dość wcześnie, bowiem zaraz po swoich starszych braciach. Kroki skierował ku najbliższym ośrodkom miejskich. Błądził w nich bez większego celu, kompletnie zagubiony i przerażony ich ogromem.
    Po miastach włóczył się samotnie przez bardzo długi czas, dopóki nie spotkał na swojej drodze przyjaznego spaniela. Złapali dobry kontakt od razu – obydwoje byli żywiołowi, radośni, pełni nadziei na lepsze jutro. Od tamtej chwili kolejne miesiące przyszło im spędzić razem wśród miejskiej dżungli. Nie rozstawali się nawet na chwilę, a gdy jeden z nich wpadał w kłopoty, drugi gotów był stanąć za nim i pomóc. Wkrótce łącząca ich przyjaźń zmieniła się w coś innego – w miłość. Ludvik tak naprawdę zakochał się bardzo szybko, jednakże oczekiwał na odpowiedni moment, by to wyznać. Nie potrafił rozgryźć Aksla – jego uczucia pozostawały dla niego ogromną tajemnicą. Dustan nigdy nie wyjaśnił mu jak postępować w takich sytuacjach, dlatego też był zdany sam na siebie. Oczekiwał niespokojnie na rozwój wydarzeń, a mijający czas u boku pozornie niezainteresowanego towarzysza okropnie się dłużył. W duchu błagał niebiosa, by Aksel w końcu oznajmił głośno, że jest nim zainteresowany – a on, jak na złość, tego nie robił. Dopiero później – po wielu miesiącach – wyznał swoje uczucia. Ludvik poczuł wtedy, że to najszczęśliwszy moment w jego życiu: ma cudownego chłopaka, spędza z nim całe dnie, a do tego może poznawać świat. Czy może być lepiej? Dla młodego border collie tak.
Podczas jednego z wieczornych spacerów w poszukiwaniu resztek jedzenia, natrafił na pięknie oświetlony budynek, wokół którego gromadzili się odświętnie ubrani ludzie, a następnie w mgnieniu oka w nim znikali. Ludvik skrył się w bocznej uliczce i, obserwując zbiorowisko, oczekiwał na rozwój wydarzeń. W końcu, obok niego, właśnie w tym przedziwnym miejscu, rozbrzmiała muzyka. Od razu wpadła mu w ucho, a później, uprzednio dopytawszy znajomych, dowiedział się, iż są to musicale, których w miejskich teatrach jest jeszcze więcej. Bardzo dobrze osłuchał się z tą dziedziną sztuki scenicznej i dzięki temu do dzisiaj bardzo chętnie śpiewa te wszystkie utwory.
W tym samym czasie Aksel – pozornie zakochany, a w oczach Ludvika idealny – knuł swoje niecne intrygi. Wraz ze swoimi towarzyszami chciał ośmieszyć kogoś, kogo miał rzekomo kochać. Powoli wykonywali wszystkie kroki, tym samym budując zaufanie swojej ofiary, która uważała ich za swoich najlepszych przyjaciół. Dla nich był to niewinny żart, a Ludvik okropnie to przeżył. Po wielu miesiącach pracy w końcu dopięli swego. Nadszedł w końcu dzień apokalipsy, będący jednocześnie ich kolejną miesięcznicą. To wtedy Aksel postanowił wszystko wyjaśnić, a im dłużej mówił, tym szerszy uśmiech gościł na jego pysku. Całość zakończył śmiechem i przywołał swoich przyjaciół. Ludvik był w tak ogromnym szoku, że nie mógł nic z siebie wydusić. Jego reakcją była jak najszybsza ucieczka. Spłoszony, przerażony, a przede wszystkim skrzywdzony wycofał się i wyruszył w dalszą drogę – byle szybciej, byle dalej od miejsca, gdzie go tak okropnie potraktowano. Jednak nadal zachował w sobie tę dziecinną niewinność – dalej widział we wszystkich dobro i dalej bezgranicznie ufał innym.
    Obrał kierunek, który wydawał mu się wtedy najlepszy – parł ku górom. To w tych wysokich skalistych, ośnieżonych szczytach widział spokój i opokę na dalsze lata. Jego podróż przypadła na najgorszy możliwy okres – przyszło mu błądzić po świecie w zimie. Gdy głodował, zmuszony był polować na malutkie zwierzątka, co robił z bólem serca. Noce przesypiał pod drzewami. Podróż była dla niego bardzo męcząca, ale jednocześnie go zahartowała. Stał się odważniejszy, nieco pewniejszy siebie. Nauczył się maskować swoje problemy z samooceną. Na duchu podnosiła go przede wszystkim muzyka, za którą był wdzięczny losowi. Bardzo często śpiewał piosenki, które usłyszał w mieście – to one sprawiały, że mimo zmęczenia i bólu, nadal był szczęśliwy.
Po długiej, wymęczającej wędrówce wreszcie dotarł do potężnego masywu górskiego, który wciąż musiał pokonać. Obserwując zamglone szczyty, targały nim zupełnie skrajne emocje. Z jednej strony ogromny strach – nie przewidział, że góry sięgają ponad chmury; z drugiej zaś ekscytacja – co czeka go za tą skalistą ścianą?
Wyruszył w dalszą drogę. Każdego dnia piął się w górę coraz bardziej krętymi i wąskimi ścieżkami, choć niekiedy były one także szerokie oraz dość łagodne. W chwilach zwątpienia – gdy szczyty majaczyły wśród ciemnych chmur – jeszcze bardziej dziękował światu za muzykę. Śpiewał głośno, śmiejąc się i radując kolejnym dniem. Wierzchołek przestawał być straszny, łatwiej odnajdywał nowe ścieżki, które doprowadzić go miały do lepszego życia – do sfory, gdzie przyjęto go z otwartymi ramionami. Choć przybył tam bez rodziny, bez przyjaciół, to wreszcie nie był sam. Miał tych wszystkich nowych towarzyszy, którym zaufał. Od razu wiedział, że to jest jego miejsce na ziemi.
    Choć nigdy nie stanął na szczycie, nadal był z siebie dumny. Przeszedł niesamowicie długą drogę – wymęczającą zarówno fizycznie, jak i psychicznie. W jej trakcie zapomniał o wyrządzonych mu krzywdach – przepadły one wśród masy innych, o wiele lepszych wspomnień. Osiadł na stałe w nowo odnalezionej sforze, gdzie przyjął rolę medyka.
AUTOR: febleskave | blaidd321@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette