Od Adary CD. Anubisa

  Już otwierała pysk, aby odrzucić propozycję złożoną przez Anubisa, lecz w ostatniej chwili ugryzła się w język. Nie skrzywiła nawet odrobinę pyska, gdy poczuła niewielki ból, a zaraz po nim metaliczny posmak.
  W sumie wypad na miasto nie był aż tak złym pomysłem. Słyszała o nim co nieco od niektórych członków sfory, którzy odważyli się tam zapuścić. Naprawdę nie miałaby nic przeciwko, gdyby nie fakt, że musiałaby się udać tam wraz z nim.
  Nie rozumiała, czemu akurat z nią chciał tam zawędrować i to na kilka dni. Przecież w ogóle się nie znali. Adara była sceptycznie nastawiona do pomysłu strażnika. Jakoś nieszczególnie przypadła jej do gustu wizja zabawienia się w takim miejscu z kimś zupełnie obcym. Jednocześnie coś namawiało ją do przyjęcia propozycji.
  Wiele psów już by się poddało po odkryciu oblicza Adary. Suka zawsze i skutecznie potrafiła zbyć innych, odwieść ich od zgłębienia tej relacji. Anubis jednak, mimo tak krótkiej znajomości, okazał się zupełnie innym od reszty osobnikiem. Nie zniechęcił się, szedł dalej w zaparte, jakby uosobienie Adary nie stawiało żadnej przeszkody.
  I chyba ten fakt pozwolił jej podjąć taką, a nie inną decyzję.
— Dlaczego mam się zgodzić na taką wyprawę i to w dodatku z tobą? — zmrużyła ślepia.
— Z ciekawości. Naprawdę nie interesuje cię świat ludzi? — uśmiechnął się zawadiacko, na co suka przewróciła oczami.
— Chyba znasz go za dobrze, były kanapowcu — prychnęła, przypomniawszy sobie o ich wymianie zdań podczas patrolu. — Pomyślałeś o obowiązkach? — ponownie zabrała głos,  wykorzystując moment, podczas którego samiec przeżuwał kawałek posiłku. — My znikniemy i kto się zajmie bezpieczeństwem terenów? — obdarzyła go chłodnym spojrzeniem. Mimo podjęcia wyboru, chciała go jeszcze przytrzymać w niepewności.
— Przypominam, że nie jesteśmy jedynymi strażnikami — odrzekł dosadnie, sięgając pyskiem po kolejny kawałek mięsa. — Nic się nie stanie, jak chwilkę nas nie będzie. Nie przejmuj się tym aż tak — dodał, oblizując pysk. Na obliczu samicy zjawił się nieznaczny grymas.
— Kiedy niby mielibyśmy wyruszyć? — westchnęła. Bądź co bądź, czarno-biały miał rację.
— Chociażby zaraz po jedzeniu — odparł po chwili namysłu.
  Suka na moment zamilkła, patrząc się przelotnie na każdego ze zgromadzonych.
— Niech ci będzie, ale nie licz, że nagle stanę się potulna jak baranek — mruknęła, dostrzegając zadowolenie na pysku samca po usłyszeniu z jej strony słów zgody.
  Dwójka strażników wzięła jeszcze parę kęsów łosiego mięsa, po czym oddalili się od truchła oraz psów, które również zdecydowały się posilić bez przymusowego polowania.
— Wiesz w ogóle, którędy powinniśmy iść? — zrównała się z nim, przejeżdżając  językiem po faflach. — Nie zamierzam później z tobą błądzić nie wiadomo jak długo — burknęła, wodząc spojrzeniem po jego pysku.

Anubis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette