Od Davonny CD. Mishki

  Uśmiechnęła się promiennie do towarzyszki, gestem łba zachęcając ją do zwiększenia tempa ich dotychczasowego chodu. Co prawda na zwiedzanie miały sporo czasu, lecz Davonna dość srogo odczuwała głód. Dlatego ze spokojnego kroku wolała przejść na ten bardziej energiczny i żywy. Po towarzyszącej jej suczce nie zauważyła żadnego sprzeciwu, czy też niezadowolenia, dzięki czemu prędko znalazły się na wyspie.
  Dotarły do spichlerza, witając się z jedyną łowczynią. Hebe poinformowała lekarkę i wychowawczynie ile i jaka zwierzyna znajduje się w spiżarni. Czarna podziękowała i pożegnała się z wielokolorową samicą.
— Więc na co masz ochotę? — Davonna wskazała łbem na zwierzęce truchła.
Mishka chwilę wodziła spojrzeniem po potencjalnym posiłku, po czym odparła:
— Nie wiem, zdaje się na twój gust — uśmiechnęła się delikatnie.
  Davonna biorąc pod uwagę fakt, że były tylko dwie, postanowiła nie brać się za dużą zwierzynę. Postawiła więc na dwa zające, które wyciągnęła ze spiżarni. Położyła je na ziemi i spojrzała na towarzyszkę wesoło.
— Podano do stołu. Smacznego.
  Ułożyła się wygodnie, przytrzymując zająca łapami i zatopiła kły w jego ciałku. Przeżuwając łapczywie mięso, zerknęła na Mishke. Na obliczu czarno-białej malowała się niepewność, a ci bardziej uparci mogliby jeszcze doszukiwać się w tym geście lekkiego obrzydzenia.
— Spróbuj. Naprawdę jest pyszne — zachęciła ją, gdy przełknęła kawałek posiłku. Mishka przybrała podobną pozycję, co czarna suka, z zawahaniem chwytając pierwszy kawałek.
   Davonna na ten moment zaprzestała spożywania zająca, chcąc ujrzeć reakcje towarzyszki.
— I jak? — zapytała przeciągle, rzucając jej nieco rozbawione spojrzenie.
— Nie jest złe — mlasnęła językiem.
— No widzisz — uśmiechnęła się szeroko. — Z każdym kolejnym kęsem będzie coraz lepsze — zapewniła, powracając do wcześniejszej czynności.
  W milczeniu stosunkowo szybko doprowadziły do zniknięcia swego posiłku.
— Jesteśmy już gotowe na wielki podbój terenów — zaśmiała się Davonna, oblizując przy tym pysk. — Tylko pewnie najpierw musimy się nieco ogarnąć, co? — zasugerowała, mając oczywiście na myśli ich zakrwawione pyski i przednie kończyny.
— Zdecydowanie — Mishka pokiwała głową.
— Całe szczęście jesteśmy na wyspie, więc wody mamy pod dostatkiem — zauważyła — Ogarniemy się raz dwa i oprowadzam cię dalej — uśmiechnęła się, zmierzając przed siebie.

Mishka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette