Od Aidana CD. Estlay

  W trakcie całego porodu samiec czuł, że zemdleje. Nie okazywał tego jednak, to jego ukochana najbardziej cierpiała, a on musiał być dla niej wsparciem. Nie mógł nic zrobić poza towarzyszeniem jej i mówieniem co jakiś czas motywujących  słów. Widział łzy, które zbierały się w jej ślepiach, jednak żadna nie spłynęła po jej pyszczku. Tak bardzo chciał jakoś to przyspieszyć, zrobić cokolwiek, aby nie czuła bólu. Powinna mieć profesjonalną pomoc lekarza, może udałoby się wtedy jakoś przyćmić jej ból. Jednak nie mógł jej zostawić. Myśl, że miałaby rodzić sama, wprawiała Aidana w złość na samego siebie, że w ogóle o takim czymś myślał. Tak jak powiedziała Estlay, nie zdążyłby na czas. Musiał być przy niej.
  Wydawało mu się, że to wszystko trwa całą wieczność, że nie doczekają się upragnionych dzieci. Skowyt partnerki docierał do jego uszu, za każdym razem wyrażający więcej bólu i zmęczenia. Błagał, aby to już się zakończyło, żeby jego ukochana nie musiałaby już się więcej męczyć.
  Po usłyszeniu pisku, szybko spojrzał w stronę tylnych łap Estlay, dostrzegając białą, malutką kulkę. Był jednak zbyt przejęty cierpieniem partnerki, aby wyrazić czy też w ogóle myśleć o szczęściu. Oczywiście ów radość uwalniała się w jego wnętrzu, ale wciąż była przyćmiona troską o partnerkę. Dlatego też przeniósł nowonarodzone szczenię w łapy Estlay. Wtedy mógł skupić uwagę na nim, jednak nie na długo, gdyż samica Gamma ponownie zaczęła czuć skurcze. Oznaczało to, że męki Estlay jeszcze się nie zakończyły.
  Drugie szczenię, córka, przyszła na świat szybciej od swojego brata, ku uldzę rodziców. Były to wszystkie szczenięta w miocie. Swieżo upieczonej matce pozostało już tylko urodzenie łożysk, co już na szczęście nie trwało długo i nie było bardzo bolesne.
  Aidan wpatrywał się w swoje potomstwo, które znajdowało się w łapach matki. Samica wylizywała je ze śluzu, czy innych substancji, którymi były oblepione szczeniaki. Powoli cały ten szok i stres z niego schodził, ustępując uldzę i szczęściu. Mimowolnie kilka łez wzruszenia spłynęło po jego policzkach. Był ojcem, miał dwójkę, cudownych szczeniąt.
- Są piękne - przyznał, czule ocierając się o jej pysk. - Dziękuję - szepnął i ponownie uwolnił pare łez. - Earl i Dvonna, tak? - Uśmiechnął się, spoglądając na potomstwo.

Estlay?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette