Jej rodziciel i samiec Alfa wymienili między sobą parę słów, a dwójka szczeniąt przez ten czas milczała. Samiczka usłyszała, że przedstawiciel seterów i jego syn wybierają się do koszar, co szybko zamierzali uczynić. Na pożegnanie, Aidan jeszcze przeprosił białego samczyka, za nieostrożność Davonny.
- Przepraszam, tato - czarna suczka położyła po sobie uszy, gdy już wkroczyli do środka szpitala.
- Nie masz za co mnie przepraszać - czarno - biały samiec pokręcił łbem. - Nic takiego się nie stało, nie musisz się martwić - uśmiechnął się delikatnie, obejmując córkę łapą. - Chodźmy poszukać mamy.
Nie musieli długo poszukiwać samicy Gamma, gdyż znajdowała się już na jednym z korytarzy. Davonna od razu pognała do matki, swoim całkiem ocierając się o jej łapy. Dorosłej suczce towarzyszył brat Davonny, z którym sunia oczywiście również się przywitała, pomimo dystansu, który pomiędzy nimi był. Po chwili nareszcie mogła zwiedzić budynek i poznać podstawy, jakie powinien opanować każdy medyk.
Davonna była oczarowana tym wszystkim. Słuchała każdego słowa, oglądała każdy milimetr budynku, chcąc zapamiętać cały układ szpitala, aby później bezproblemowo dotrzeć do każdego pomieszczenia. Czuła, że będzie często tutaj przychodzić, może nawet każdego dnia. Że będzie doskonalić się w tej dziedzinie, była tego pewna.
Radośnie dreptała obok rodziców, uważnie słuchając każdego ich słowa. Po chwili jednak, młoda zaczęła ignorować swoich rodzicieli, gdyż jej uwagę przykuł ktoś o białym futrze. Po krótkiej analizie, rozpoznała w ów postaci szczeniaka, w które wpadła.
- Mojito - szepnęła cichutko, sama do siebie, nie chcąc, aby rodzice ją usłyszeli. Zapewne przeszłaby obojętnie obok niego, ale poczucie winy wygrywało nad innymi emocjami suni. Wypruła więc naprzód, zostawiając rodzicieli w tyle. Niepewnie jednak zbliżyła się do białego szczenięcia.
- Cześć - rzekła cicho, a cała pewność momentalnie ją opuściła. Gdy następca Alf odwrócił najwyraźniej zaskoczony wzrok w jej stronę, kontynuowała. - Jestem Davonna i chciałam jeszcze raz przeprosić... - spojrzała na niego z nadzieją, że samczyk przyjmie jej przeprosiny.
- Przepraszam, tato - czarna suczka położyła po sobie uszy, gdy już wkroczyli do środka szpitala.
- Nie masz za co mnie przepraszać - czarno - biały samiec pokręcił łbem. - Nic takiego się nie stało, nie musisz się martwić - uśmiechnął się delikatnie, obejmując córkę łapą. - Chodźmy poszukać mamy.
Nie musieli długo poszukiwać samicy Gamma, gdyż znajdowała się już na jednym z korytarzy. Davonna od razu pognała do matki, swoim całkiem ocierając się o jej łapy. Dorosłej suczce towarzyszył brat Davonny, z którym sunia oczywiście również się przywitała, pomimo dystansu, który pomiędzy nimi był. Po chwili nareszcie mogła zwiedzić budynek i poznać podstawy, jakie powinien opanować każdy medyk.
Davonna była oczarowana tym wszystkim. Słuchała każdego słowa, oglądała każdy milimetr budynku, chcąc zapamiętać cały układ szpitala, aby później bezproblemowo dotrzeć do każdego pomieszczenia. Czuła, że będzie często tutaj przychodzić, może nawet każdego dnia. Że będzie doskonalić się w tej dziedzinie, była tego pewna.
Radośnie dreptała obok rodziców, uważnie słuchając każdego ich słowa. Po chwili jednak, młoda zaczęła ignorować swoich rodzicieli, gdyż jej uwagę przykuł ktoś o białym futrze. Po krótkiej analizie, rozpoznała w ów postaci szczeniaka, w które wpadła.
- Mojito - szepnęła cichutko, sama do siebie, nie chcąc, aby rodzice ją usłyszeli. Zapewne przeszłaby obojętnie obok niego, ale poczucie winy wygrywało nad innymi emocjami suni. Wypruła więc naprzód, zostawiając rodzicieli w tyle. Niepewnie jednak zbliżyła się do białego szczenięcia.
- Cześć - rzekła cicho, a cała pewność momentalnie ją opuściła. Gdy następca Alf odwrócił najwyraźniej zaskoczony wzrok w jej stronę, kontynuowała. - Jestem Davonna i chciałam jeszcze raz przeprosić... - spojrzała na niego z nadzieją, że samczyk przyjmie jej przeprosiny.
Mojito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz