- Jak sobie życzysz, księżniczko - tym razem nie krył drwiny, chciał ją tym bardziej zdenerwować. Złapał za patyk imitujący miecz. Spojrzał na nią wyzywająco, będąc pewnym swych możliwości. Musiał z nią wygrać, innej opcji nie było. Czasem walczył w taki sposób z Enyaliosem, więc miał jakieś doświadczenie. W ogóle nie martwił się tym, że mógłby być pokonany przez samiczkę. Przecież co takie szczenię ma potrafić? Zapewne tylko wymachiwała tymi badylami i już myślała, że potrafi walczyć.
Zaczęli więc lustrować siebie nawzajem wzrokiem, gotowi na atak. Concorde pierwszy wypruł do przodu, zamachując się na przeciwniczkę. Jednak ta, ku zdziwieniu samca, odparła atak, przez co patyk trafił w jej patyk.
I właśnie wtedy rozpoczęła się zaciekła walka. Robili uniki, atakowali, odpierali atak. Zapewne Enyalios i Eryda odebrali ich bitwę jako niewinną zabawę, ale dla Concorde'a i być może dla Erato też była to walka na śmierć i życie. Samczyk przypominający wilka czekał tylko na właściwy moment, aby wytrącić "miecz" z łapy przeciwniczki. Erato bardzo dobrze sobie radziła, śmiało można powiedzieć, że nawet lepiej od Concorde'a, czego młody nawet nie chciał dopuścić do swojego umysłu. Był pewien swej wygranej i nie zamierzał swojej pewności psuć takimi absurdalnymi myślami.
Jednak to on poczuł, jak jego patyk zostaje wytrącony, a ten przeciwniczki znajduje się w pobliżu jego klatki piersiowej. Miało to pewnie oznaczać śmiertelny cios. To on został pokonamy. To ona przybrała uśmiech pełen triumfu. Concorde poczuł narastający gniew. To nie tak miało być! Przecież to on miał wygrać. Nie mógł tak po prostu pogodzić się z tym, że przegrał walkę i to w dodatku z młodszą samicą! Ukradkiem spojrzał na matkę i samca Beta. Oboje najwyraźniej cieszyli się ze zwycięstwa młodej suni. Po prostu świetnie!
Jego duma nie pozwoliła mu się przyznać do porażki. Ukrywany podziw jej umiejętności, szybko zastąpił myślą, że Erato tylko się poszczęściło. Nie zamierzał dopuszczać do siebie myśli, że następczyni Bet lepiej walczyła od niego.
Jego ślepia wręcz błyskały od gniewu. Parsknął w jej stronę, nie ukazując wstydu, który narastał w jego wnętrzu.
- I co się tak cieszysz? - warknął, oddalając się od "miecza" przeciwniczki. - Dałem Ci fory, abyś później nie płakała z powodu przegranej - burknął, mając nadzieję, że nie tylko Erato, ale również dwójka dorosłych psów uwierzy w jego słowa.
Erato?
Zaczęli więc lustrować siebie nawzajem wzrokiem, gotowi na atak. Concorde pierwszy wypruł do przodu, zamachując się na przeciwniczkę. Jednak ta, ku zdziwieniu samca, odparła atak, przez co patyk trafił w jej patyk.
I właśnie wtedy rozpoczęła się zaciekła walka. Robili uniki, atakowali, odpierali atak. Zapewne Enyalios i Eryda odebrali ich bitwę jako niewinną zabawę, ale dla Concorde'a i być może dla Erato też była to walka na śmierć i życie. Samczyk przypominający wilka czekał tylko na właściwy moment, aby wytrącić "miecz" z łapy przeciwniczki. Erato bardzo dobrze sobie radziła, śmiało można powiedzieć, że nawet lepiej od Concorde'a, czego młody nawet nie chciał dopuścić do swojego umysłu. Był pewien swej wygranej i nie zamierzał swojej pewności psuć takimi absurdalnymi myślami.
Jednak to on poczuł, jak jego patyk zostaje wytrącony, a ten przeciwniczki znajduje się w pobliżu jego klatki piersiowej. Miało to pewnie oznaczać śmiertelny cios. To on został pokonamy. To ona przybrała uśmiech pełen triumfu. Concorde poczuł narastający gniew. To nie tak miało być! Przecież to on miał wygrać. Nie mógł tak po prostu pogodzić się z tym, że przegrał walkę i to w dodatku z młodszą samicą! Ukradkiem spojrzał na matkę i samca Beta. Oboje najwyraźniej cieszyli się ze zwycięstwa młodej suni. Po prostu świetnie!
Jego duma nie pozwoliła mu się przyznać do porażki. Ukrywany podziw jej umiejętności, szybko zastąpił myślą, że Erato tylko się poszczęściło. Nie zamierzał dopuszczać do siebie myśli, że następczyni Bet lepiej walczyła od niego.
Jego ślepia wręcz błyskały od gniewu. Parsknął w jej stronę, nie ukazując wstydu, który narastał w jego wnętrzu.
- I co się tak cieszysz? - warknął, oddalając się od "miecza" przeciwniczki. - Dałem Ci fory, abyś później nie płakała z powodu przegranej - burknął, mając nadzieję, że nie tylko Erato, ale również dwójka dorosłych psów uwierzy w jego słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz