Przekręcił tylko ślepiami na słowa Erato o tym, że powinni już znaleźć się w koszarach. Eryda i Enyalios szli obok siebie, a następczyni Bet u boku ojca. Concorde chcąc być jak najdalej od młodszej suni, szedł obok matki, czasem tylko ukradkiem zerkając na samca Beta i jego córkę. Kroczył dumnie, ciesząc się w głębi duszy, że Erato uwierzyła w jego kłamstwo, a przynajmniej na to wskazywały jej wcześniejsze słowa.
Nie znał jej długo, nie zdążył niczego ciekawego się dowiedzieć na jej temat, ale już wiedział, że bardzo go irytuje. Nie był pewien, czy swoim zachowaniem, czy po prostu samą obecnością, a być może obydwa czynniki na to wpływały. Myśl o tym, że na pewno będzie często widywał ją w koszarach, wcale nie napawała go radością. Postanowił więc, że będzie po prostu ją ignorować, traktować jak powietrze. Nie zamierzał nawiązywać z nią żadnej relacji, mógł jedynie z nią rywalizować i pokazywać jej jak to jest najlepszy we wszystkim, czego tylko się podejmie.
Krótka droga do koszar minęła Concordowi w ciszy, pomijając jego matkę i Enyaliosa, którzy pogrążyli się w dyskusji. Na miejscu zebrały się już wszystkie psy, pełniące różne funkcje w wojsku. Generał i Beta zajęli swoje miejsca, aby móc doglądać treningu. Concorde usiadł obok rodzicielki i westchnął z niezadowoleniem, kiedy Erato zajęła miejsce koło niego. Concorde oczywiście nie zwracał na nią uwagi, podobnie jak ona na niego.
Nim wydano rozkaz rozpoczynający ćwiczenia, w głowie wilczego samczyka zrodził się pomysł, dzięki któremu pokaże tej całej córce Bet, że potrafi on zdecydowanie więcej niż tylko jakieś walki patykami.
- Mamo - spojrzał na pysk Erydy, szturchając ją łapą delikatnie w bok. Gdy ta na niego spojrzała, kontynuował. - Mogę wziąć udział w treningu? - Popatrzył na nią błagalnie.
- No dobrze - skinęła twierdząco łbem po dłuższym zastanowieniu. - Bądź ostrożny i przyjdź, kiedy tylko Cię zawołam - poprosiła, posyłając mu delikatny uśmiech. Samczyk zadowolony dołączył do ćwiczących, wcześniej posyłając Erato kpiący uśmieszek.
Nie znał jej długo, nie zdążył niczego ciekawego się dowiedzieć na jej temat, ale już wiedział, że bardzo go irytuje. Nie był pewien, czy swoim zachowaniem, czy po prostu samą obecnością, a być może obydwa czynniki na to wpływały. Myśl o tym, że na pewno będzie często widywał ją w koszarach, wcale nie napawała go radością. Postanowił więc, że będzie po prostu ją ignorować, traktować jak powietrze. Nie zamierzał nawiązywać z nią żadnej relacji, mógł jedynie z nią rywalizować i pokazywać jej jak to jest najlepszy we wszystkim, czego tylko się podejmie.
Krótka droga do koszar minęła Concordowi w ciszy, pomijając jego matkę i Enyaliosa, którzy pogrążyli się w dyskusji. Na miejscu zebrały się już wszystkie psy, pełniące różne funkcje w wojsku. Generał i Beta zajęli swoje miejsca, aby móc doglądać treningu. Concorde usiadł obok rodzicielki i westchnął z niezadowoleniem, kiedy Erato zajęła miejsce koło niego. Concorde oczywiście nie zwracał na nią uwagi, podobnie jak ona na niego.
Nim wydano rozkaz rozpoczynający ćwiczenia, w głowie wilczego samczyka zrodził się pomysł, dzięki któremu pokaże tej całej córce Bet, że potrafi on zdecydowanie więcej niż tylko jakieś walki patykami.
- Mamo - spojrzał na pysk Erydy, szturchając ją łapą delikatnie w bok. Gdy ta na niego spojrzała, kontynuował. - Mogę wziąć udział w treningu? - Popatrzył na nią błagalnie.
- No dobrze - skinęła twierdząco łbem po dłuższym zastanowieniu. - Bądź ostrożny i przyjdź, kiedy tylko Cię zawołam - poprosiła, posyłając mu delikatny uśmiech. Samczyk zadowolony dołączył do ćwiczących, wcześniej posyłając Erato kpiący uśmieszek.
Erato?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz