Od Davonny CD. Mojito

  Westchnęła z ulgą. Obawiała się, że przyszły Alfa może nie przyjąć przeprosin, ale najwidoczniej za bardzo się przejmowała. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, co po części należało do wyrażenia wdzięczności, jak i uprzejmości. W końcu jeśli ktoś wyżej w hierarchii posyła do kogoś uśmiech, należy go odwzajemnić, czyż nie? Przynajmniej tak uważała Davonna.
  Jednak biały samczyk wydał jej się dość... Obojętny, jeżeli tak to można nazwać. Patrząc na jego gesty, słowa, Mojito odbiegał od jej wyobrażeń idealnego księcia, który w przyszłości godnie będzie pełnić stanowisko odziedziczone po rodzicach.
  Zdając sobie sprawę z tego, że zbyt mocno się zmyśliła, potrząsnęła delikatnie głową, co dla przyglądającego się jej szczenięcia mogło być dość dziwnym odruchem. Skarciła siebie w myślach, że w ogóle mogła tak oceniać co dopiero nowo poznane szczenię.
- Zwiedzasz szpital z tatą? - Zapytała, przenosząc wzrok na samca Alfa i jej rodziców, którzy z nim rozmawiali.
- Tak - rzucił niedbale i nieco przeciągle, wzruszając przy tym ramionami. Zauważyła, że najpewniej był znudzony, czego młoda nie mogła do końca zrozumieć. Przecież zwiedzanie szpitala u boku rodzica jest takie ekscytujące! Davonna jeszcze nie rozumiała, że nie dla każdego medycyna jest czymś świetnym, cudownym. W tamtym momencie miała okazję się tego nauczyć.
- Ja też - odparła nagle, delikatnie machając ogonem. W odpowiedzi otrzymała jedynie uśmiech, jakby wymuszony.
  Chociaż suczka chciała jakoś dalej popchnąć tę rozmowę, kompletnie nie wiedziała, o czym mogłaby dyskutować z białym samcem. Nie sądziła, aby Mojito interesowały sprawy związane ze szpitalem, medycyną, dlatego też milczała, mimo to wciąż w umyśle szukając jakichś ciekawszych tematów, dzięki którym przerwie ciszę, przez którą młoda czuła się niezręcznie. Jednak nie przynosiło to żadnych skutków i mimo iż liczyła, że Mojito może pierwszy się odezwie, nic jednak nie wskazywało, aby miało to nastąpić.
  Zamyślenie ponownie opanowało jej osobę. Nim jednak zdała sobie z tego sprawę, Mojito wraz z rodzicielem już nie było. Opuścili szpital. Sunia mogła już jedynie pokręcić głową z bezsilności. Powróciła tylko do rozmowy z rodzicami oraz bratem, powoli wyrzucając z umysłu spotkanie z białym szczeniakiem.
  Jednak wspomnienie z ów spotkania wróciło do Davonny już po kilku dniach, na jednym z jej samotnych przechadzek (co było rzadkością, gdyż młoda zdecydowanie wolała spacerować w towarzystwie rodziców). Kroczyła wzdłuż fiordu, jak zwykle wiecznie zamyślona. Z tego transu wyrwał ją widok szczeniaka, które siedziało i wpatrywało się w taflę czystej wody. Kiedy była nieco bliżej, w białym szczenięciu rozpoznała Mojito.

Mojito?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette