Od Hebe CD. Mojito

Hebe tamtego dnia wyszła na, w pierwotnym założeniu, krótką przechadzkę, wraz ze swoim ojcem. Przypadkowo jednak natrafili na samca będącego partnerem Nali, a jak się okazało, Enyalios miał z nim kilka spraw do omówienia, więc była to dobra okazja do rozmowy psów. I choć Hebe nie do końca podobał się ten pomysł, postanowiono, że odwiedzą dom Alf, aby w spokoju pozałatwiać swoje sprawy.
Sunia stała teraz stosunkowo blisko łap swego ojca, przyglądając się nieco młodszemu od niej Mojito. Nie wyglądał na zbyt chętnego do wszelakich interakcji z nią.
- Znikam na chwilę - mruknął do niej, a kiedy jego matka nie patrzyła, dał nura za róg, do innego, niezidentyfikowanego przez Hebe pomieszczenia. Jak ona nie wiedziała, i miała się nie dowiedzieć przez najbliższe kilka minut, w celu zjedzenia czegokolwiek.
Ciekała więc cierpliwie, rozglądała się po domu przywódców i urywkowo słuchała rozmów dorosłych psów, które przestały zwracać uwagę na szczenięta. Machała leniwie, niczym kot ogonem i zastanawiała się, czy Mojito rzeczywiście do niej wróci, czy tylko tak powiedział, aby zmyć się do końca jej wizyty.
Wkrótce jednak, ku swego rodzaju uldze córki pary Beta, wyłonił się z progu innego pokoju, oblizując pysk z niewielkich ilości krwi znajdującej się na jego białym pysku. Przystanął nieopodal niej, uniósł wyżej podbródek i zmierzył ją niezrozumiałym dla niej samej wzrokiem.
- Możemy iść pobawić się przed dom? - rzucił do swych rodziców, no i do Bety, uprzednio przeniósłszy na nich swoje spojrzenie. Zerknął ukradkiem na swoją aktualną towarzyszkę.
Nala popatrzyła na syna, zaraz potem na Hebe, a na końcu na Enyaliosa, jakby szukała jego zdania na ten temat.
- No dobrze - skinęła w końcu głową. - Ale tylko przed dom, nie oddalajcie się.
- Dokładnie - skwitował ojciec brązowawo-białej suni.
Szczenięta ruszyły więc w kierunku drzwi, aby już po chwili znaleźć się na świeżym powietrzu, tuż przed budynkiem zamieszkałym przez głowy stada.
Hebe przystanęła na ścieżce i z zachwytem przypatrywała się błękitnej wodzie fiordu, w której tafli odbijały się ciepłe promienie słońca, a nawet śnieżnobiałe obłoki. Uniosła wzrok dopiero wtedy, gdy nad jej głową przeleciało kilka mew, których głośny skrzek rozniósł się w powietrzu.
- Hej - rzucił za nią Mojito, chcący tym samym zwrócić na siebie jej uwagę. Poskutkowało. Odwróciła się do niego i popatrzyła na niego wyczekująco swymi piwnymi ślepiami. - Co chciałabyś porobić? - prychnął w niezrozumiałym dla niej wyrazie.
Miała wrażenie, że podchodzi do niej z wyraźną niechęcią, albo chociażby dystansem. Trudno było jej to jednak określić, była w końcu niespełna kilkunastotygodniowym szczenięciem. Dopiero poznawała życie.
- Pobawimy się w zapasy? - uniosła z zaciekawieniem jedną brew i wyprostowała się, wyglądając przy tym dumnie. Na ile dumnie mogła wyglądać jeszcze puchata kulka.
- Och - mruknął samczyk i zmarszczył nos. - To suczki potrafią się tak bawić? Wiesz, w walki - przekrzywił lekko łebek, z prawdopodobnie udawanym zaciekawieniem.
- Oczywiście - zmrużyła oczy. - Chyba, że wolisz bawić się w coś innego. Ale mamy trzymać się blisko.
- Bo tak powiedzieli rodzice? Mówią różne rzeczy. Zawsze się ich słuchasz? - wywrócił teatralnie oczyma, a na pyszczku Hebe pojawiło się zmieszanie. Szybko wszakże je ukryła i nabrała pewności siebie.
- Tak. W większości tak. A ty nie? - stała chwilę nieruchomo, za chwilę jednak przestąpiła z łapy na łapę i zastrzygła przy tym uszami. - To jak? Zapasy czy coś innego?
W myślach przywołała obraz zabaw ze swoją siostrą, podczas których krążyły wokół siebie, naskakiwały jedna na drugą, a ostatecznie lądowały na ziemi, niekiedy jedna na drugiej. Hebe je lubiła. Była jednak gotowa na inne propozycje, byleby trzymać się nakazów rodziców.

Mojito?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette