Od Beatrice CD. Vesper

   Te obrazy były jak wciąż kłębiąca się gdzieś wokół niej mgła. Zazwyczaj pozostawała ona gdzieś na poziomie jej łap, czasem wywołując wrażenie utrudnionego poruszania się, lecz nie sprawiając większych kłopotów. Gdy miała gorszy dzień, mgła nabierała śmiałości, podnosząc się coraz wyżej, by sięgnąć aż do klatki piersiowej Bice, ściskając jej serce, utrudniając zaczerpnięcie oddechu. Lecz tego, co się teraz wydarzyło za sprawą jednego prostego i pozornie błahego pytania, nie mogła się spodziewać. Mgła bolesnych wspomnień jednym silnym porywem podniosła się tak wysoko, że suczka nie widziała już nic oprócz niej. Tonęła. Znów była w zaułku sąsiadującym niezwykle tego dnia ruchliwej moskiewskiej ulicy, czekając na powrót Tatiany do ich  wspólnego legowiska, nie wiedząc jeszcze, że miała ona już nigdy nie powrócić. Po raz kolejny w jej życiu do jej uszu dotarły te przeraźliwe dźwięki, wręcz wwiercając się w jej czaszkę, sprawiając, że zapewne skuliła się nieco, gdy jej ciało wciąż stało przed Vesper, choć jej myśli były tak daleko - pisk opon metalowej bestii zwanej przez ludzi samochodem dostawczym, uderzenie ciała o metal maski potwora i skowyt, który zdawał się nie wydobywać z pyska psa, a z paszczy nieznanej Beatrice makabrycznej istoty. Ponownie biegła w tamtym kierunku, nie zważając na to, że i ona przynajmniej raz podczas tej przeprawy jedynie za sprawą jakiegoś cudu nie zginęła pod kołami straszliwego pojazdu dwunożnych. A potem już tylko po raz ostatni z daleka spojrzała na swą konającą lub wręcz już martwą ukochaną, by zacząć biec przed siebie, uciekać. To właśnie przywiało ją do Norwegii...
   - Beatrice! - Nieco zniecierpliwiony już ton rudej suczki podpowiadał jej szarawej towarzyszce, że nie był to pierwszy raz w ciągu ostatnich kilku chwil kiedy szpieg wypowiedziała jej imię, próbując przywrócić ją do rzeczywistości.
   - Przepraszam. - Mruknęła zawstydzona, po czym odchrząknęła, czując, jak sucho od emocji zrobiło się jej w gardle. - Do Norwegii przywiało mnie to, że nie widziałam sensu zostawać tam, gdzie wcześniej żyła. - Odpowiedziała w końcu na pytanie rannej suki, zdradzając jej najmniej, jak była w stanie. - A co ciebie sprowadziło w te strony? - Uprzejmie odbiła piłeczkę, mając nadzieję, że odwróci tym uwagę Vesper od swej chwili zawieszenia.
   - Przypadek. - Odparła tollerka, niedbale przekrzywiając łeb, co miało zapewne imitować to, jak ludzie wzruszają ramionami. - Wskoczyłam na pokład statku, który okazał się kierować właśnie do Norwegii no i... jestem. - Podobnie do Bei nie miała najwyraźniej ochoty bardziej rozbudowywać swej wypowiedzi, co zresztą zdawało się być w tej sytuacji zrozumiałe i sprawiedliwe.
   - Tak, statek to musiało być znacznie lepsze wyjście niż pokonanie tysięcy kilometrów na piechotę. - Parsknęła cicho, uświadamiając sobie, o jak wiele gorszą opcję wybrała pokonując całą swoją trasę drogą lądową.
   - Skąd konkretnie tu przywędrowałaś? - Zainteresowała się Ves.
   - Z Rosji. Z Moskwy, mówiąc konkretniej.
   - Czyli pokonałaś kawał Rosji i Finlandii? - Bice nie była pewna, czy w głosie swej rozmówczyni słyszy zaniepokojenie czy podziw, lecz miała pewność, że ten fakt w jakikolwiek sposób ją poruszył.
   - Trochę Szwecji też, na pewno przechodziłam jeszcze przez jej granice. - Dodała do tego jednak dość krótkiego spisu państw kolejne, uśmiechając się nieco niepewnie.
   - W takim razie skąd ten drugi akcent? - Padło kolejne pytanie. Zdawało się ono opuścić pysk pochodzącej z Środkowej Europy samicy przez przypadek, mimowolnie. Mogło to być jednak również jedynie chybione odczucie Beatrice, ponieważ nie zauważyła ona po tym żadnej oznaki zakłopotania swej towarzyszki.
   - Nazywasz tę sztuczną naleciałość akcentem? - Prychnęła szorstkowłosa suka. Nie przepadała za tym całym podkreślanym przez jej bliskich związkiem ich rodu z Włochami, głównie przez to, jak naciągany już był przez mijające lata i przemierzone kilometry. Swego włoskiego pseudo akcentu nabytego w już w samym dzieciństwie próbowała się zresztą wyzbyć, lecz poddała się po kilku nieudanych podejściach. - Moja rodzina pochodzi z Włoch, ale teraz to już taka bardziej siódma woda po kisielu. Ale tradycja z włoskimi imionami i sztuczny akcent pozostały. - Wywróciła oczami. - A ty? Znaczy... Vesper to chyba dość nietypowe miano. Znasz może jego znaczenie lub chociaż pochodzenie? - Tym razem nie była to jedynie uprzejmość. W tym imieniu było coś takiego, że te pytania same cisnęły się na koniec języka Bei, napierając na jej podniebienie, by móc się wydostać z jej pyska. Była najzwyczajniej w świecie ciekawa, może bardziej niż powinna być.

Vesper?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette