Samiec mógł wparywać się w niebo w nieskończoność. Bez cienia wątpliwości mógł przyznać, że Północne Krańce posiadają piękniejsze krajobrazy niż w Londynie. Mimo iż dawne tereny mogły też pochwalić się urokliwymi widokami, to jednak tutaj zdecydowanie wygrywały. Wszystko miało swój niepowtarzalny urok.
W tym momencie, oprócz zachwytu, do jego wnętrza wkradło się coś jeszcze. Poczuł dziwne kołatanie w sercu, jakby przyspieczyło z nagłego poczucia szczęścia. Nigdy takie coś u niego nie miało miejsca, nie rozumiał czemu tak się stało. Czy to z powodu tego widoku, czy może dlatego, że miał okazję porozmawiać z kruczoczarną samicą? A może obydwa czynniki na to wpłynęły?
Po wypowiedzianych słowach przez Estlay, Aidan spuścił wzrok na towarzyszkę. Dopiero teraz zauważył, jak jego znajoma wydoroślała. Jej kruczoczarna, długa sierść i ciemne oczy tworzyły obraz dostojnej, ale także urodziwej samicy. Samiec z uśmiechem patrzył, jak czarna suczka patrzy się na różowawe nieboskłony. W jej spojrzeniu dostrzegł rozmarzenie i oczarowanie ów widokiem. Aidan wykorzystał okazję i niezauważalnie zbliżył się odrobinę do Estlay.
- Wiem skąd ten widok będzie jeszcze piękniejszy - rzekł, przykuwając tym samym jej uwagę. Estlay oderwała spojrzenie od nieba, kierując je na towarzysza. - Mam nadzieję, że pani zechce się ze mną tam wybrać? - Uśmiechnął się zawadiacko.
- Chętnie się tam wybiorę - odrzekła po chwili ciszy, z cieniem uśmiechu na pyszczku. - Niech pan prowadzi - dodała, a w jej oczętach błysnęła iskierka radości. Aidan skinął głową, ruszając w kierunku wspomnianego miejsca, a po chwili jego towarzyszka zaraz się z nim zrównała.
- Nie przeszkadza Ci to, że narzuciłem nam trochę szybkiego tępa? - Zapytał z odrobiną zmartwienia, czy troski w głosie. - Chce zdążyć przed nocą - zaśmiał się.
- Nie, takie tępo mi odpowiada - odparła samica. Samiec ponownie skinął łbem, dając znak, że zrozumiał.
Droga mijała im w ciszy. Nie była ona jednak niezręczna, czy męcząca. Oboje skupili się na obserwowaniu natury, która za każdym razem zachwycała coraz bardziej. Aidan po jakimś czasie spostrzegł niewielkie wzniesienie, które było ich celem. Znajdowało się ono nad niewielką plażą.
Wspieli się po nim powoli. Aidan puścił Estlay przodem, a on pozostał z tyłu, asekurując samicę. Chociaż droga na górę nie należała do najniebezpieczniejszych, to jednak Aidan wolał pozostać ostrożnym, aby samicy Gamma nic się nie stało.
Już po chwili mogli cieszyć się pięknym krajobrazem. Oboje usiedli obok siebie, wlepiając wzrok w zachodzące słońce. Samiec o dwukolorowych oczach zerknął na Estlay, która wydała się nie być ani trochę zmęczona wędrówką, co bardzo mu imponowało. On zaraz po znalezieniu się na szczycie, musiał intensywnie nabrać powietrza, co napewno nie umknęło czarnej suczce.
- I co? - Zagaił, patrząc się na samicę, na którą padały promienie ciepłego słońca. - Warto było tutaj zawędrować? - Zapytał, a jego pysk zaraz zaczął zdobić uśmiech.
<Estlay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz