Od Coopera CD. Connora

  - Przed siebie? - Prychnął cicho. - Brak planu to też jakiś plan, no tak. - Mruknął, wzruszając ramionami, tak, jak to uczynił chwilę wcześniej jego towarzysz.
  Rozmowa się nie kleiła, to był niezaprzeczalny fakt. Dobitnie dowiodło o tym to, jak spojrzenie Connora znów zostało skierowane w górę, na gwiazdy.
  Gwiazdy! Cooper wpadł na pomysł.
  - Chodź. Ty nie masz planu, ale ja mam. - Oświadczył i zmienił kierunek.
  - A dlaczego zawracamy...? - Connor najwyraźniej nie był zachwycony tajnym świetnym planem swojego znajomego.
  - Idziemy na północ, to proste. - Uśmiechnął się do psa, po czym znów spojrzał przed siebie.
  Wyminęli szpital, koszary, szkołę oraz ośrodek adopcyjny, z którego niedługo wcześniej wyszli.
  - A po co idziemy na północ? - Mruknął ponownie zbliżony swym wyglądem do husky'ego samiec.
  - Och, poczekaj po prostu, to się przekonasz. - Cooper wywrócił oczami, nieco podirytowany i nieco rozbawiony zachowaniem szpiega.
  Connor zamilkł, najwyraźniej się poddał. W owym milczeniu dotarli na sam skraj wysepki, gdzie dotarłszy goniec bezceremonialnie położył się na plecach na ziemi przy morzu.
  - Zapraszam na parter. - Spojrzał wyczekująco na towarzyszącego mu samca, wykonując gest łapą w kierunku kawałka ziemi obok niego.
  - Cały ten cyrk był po to, żebyśmy się kładli na ziemi? - Westchnął samiec, ale spoczął w odległości mniej więcej jednego kroku od przypominającego owczarka australijskiego mieszańca.
  - Cały ten cyrk, jak to określasz, jest po to, żebyś, jak już musisz się tak gapić w te gwiazdy, robił to chociaż w jakiś dość sensowny sposób. Zadzierałeś głowę tak bardzo, że zaraz byś sobie coś w szyi naruszył. - Parsknął. - A tu widok na nie jest jeszcze lepszy niż tam. - Dokończył.
  - Dziękuję... - Connor brzmiał dość niepewnie, jakby nie wiedział co uczynić w całej tej sytuacji. - Znasz się choć trochę na tym? - Zagaił po chwili, już z większą pewnością.
  - Na "tym"? Znaczy się na gwiazdach? Ani trochę. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, gdzie jest Mała czy Wielka Niedźwiedzica. - Wzruszył ramionami. Lubił patrzeć na gwiazdy, ale takiej wiedzy nie miał mu kto przekazać.
  - Mała jest tutaj. - Wskazał łapą w miejsce, w którym Cooper nic nie dostrzegał, by po chwili ją przesunąć. - A tu Wielka. - Nadal nic.
  - Poczekaj. - Burknął, niezadowolony. Niby mała odległość, ale i tak robi różnice. - Wstał, zrobił jeden krok w bok i znów opadł na plecy, tuż obok Connora, ich ciała stykały się zresztą nieco. - Teraz pokaż jeszcze raz. - Spojrzał na niego wyczekująco.
  Widział, jak pies wywraca oczami, lecz po chwili wykonał on jego prośbę, ponownie wskazując gwiazdozbiory, które teraz rzeczywiście przypominały wozy, czy o czym tam nie ględzili ludzie.
  - A ta cała Gwiazda Polarna? - Zaciekawił się jeszcze bardziej.
  - Ją dość łatwo znaleźć, jak się już wie, gdzie jest Wielki Wóz. - Poinformował go samiec i przesunął łapą w powietrzu, by w końcu zatrzymać ją tak, że wskazywał odpowiednią gwiazdę. - O tu.
  Spojrzeli na siebie w prawie że tym samym momencie, co, w połączeniu z pozycją, w jakiej się znajdowali leżąc bark w bark, nagle stało się dość peszące. Cooper spuścił wzrok jako pierwszy.

Connorku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette