Od Laverne CD. Murdoca

- Pójdziemy razem.
Przestała się śmiać, ale jej pyszczek dalej rozświetlał ciepły uśmiech. To byłaby kompromisowa decyzja. Zastanawiała się przez chwilę, czy samiec da radę, ale szybko przepędziła te myśli - był taki, jak wszyscy inni i zapewne doskonale sobie radził, więc dlaczego miałaby się nie zgodzić? Przynajmniej nie musiałaby ruszać w tę wyprawę sama. Poza tym roślina, która ukoiłaby ból samca, nie leżała w najwyższych partiach gór, toteż trasa nie powinna być wyjątkowo ciężka.
- Zgoda - pokiwała ochoczo głową.
Zerknęła za siebie, w głąb domu. Była już po śniadaniu i nie miała ważniejszych spraw na głowie, więc oznajmiła:
- Osobiście mogę ruszać od razu. A ty dasz radę teraz wybrać się po błękitny anemon? - popatrzyła na niego łagodnie, a on pokiwał twierdząco głową. -  Świetnie.
Opuścili próg jej domu, po czym ruszyli w kierunku, w którym rozciągały się pasma górskie.
Szli równo, ramię w ramię, a Laverne co jakiś czas zerkała na szarego towarzysza. Nie wiedziała go w ludzkim mieście, nie należał też do stada, kiedy wędrowało z Anglii do Norwegii. Nala zapewne wiedziała o jego obecności - trudną by ją było przeoczyć, bowiem mieszkańcy Północnych Krańców byli doprawdy nieliczni - więc kolorowa samica śmiała podejrzewać, że jest on nowym członkiem niewielkiej sfory.
- Jak masz na imię? - przerwała milczenie między nimi i przechyliła lekko głowę na bok.
- Murdoc - rzucił krótko wyżeł, obdarzywszy medyczkę chwilowym spojrzeniem.
Przytaknęła.
Podświadomość podpowiadała jej, że pies najwyraźniej nie ma ochoty na rozmowę. Wpatrywał się w dal, podczas gdy ona zawiesiła na nim swój wzrok na nieco dłużej.
Choć znała go zaledwie kilkanaście minut, zdołała zaobserwować, że należy raczej do osobników małomównych. Kogoś jej przypominał. I doskonale wiedziała kogo.
Ach, jej kochany brat, Hans... Tęsknota za nim nie ustępowała od czasu, gdy się rozstali. Od czasu, gdy on postanowił pozostać w Londynie.
Uśmiechnęła się pod nosem, jakby sama do siebie, a jej ślepia skupiły się na terenach przed nią.
- Norwegia to doprawdy piękne miejsce - zagaiła. - Mieszkałeś tu już wcześniej?
- Owszem.
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
Tak naprawdę Murdoc był jej pierwszym pacjentem, odkąd mieszkała na terenach Północnych Krańców. Do tej pory nikt z członków stada nie potrzebował jej usług. Nareszcie mogła komuś służyć pomocą, było jej wszakże przykro, iż kogoś trawi ból.
Wraz z czasem ich wędrówki malownicze góry zdawały się stawać większe, potężniejsze. Oznaczało to, że są coraz bliżej.

Murdoc?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette