Od Connora CD. Coopera

Zmiana miejsca nie zrobiła na Connorze jakiegoś szczególnego wrażenia, dla niego nie liczył się teren tylko psy jakie go otaczały. Ubolewał jedynie nad faktem, że jego ojciec i siostra odeszli w drodze. Sam był zaskoczony swoją decyzją, postanowił zostać ze stadem. Zawsze myślał, że z rodziną pójdzie wszędzie, ale za dużo wspomnień łączyło go z tymi psami. Tak właśnie rozeszły się ich drogi, na pożegnanie życzył rodzinie aby się trzymali.
Niedługo potem sfora trafiła do północnej Norwegii, a przynajmniej tak twierdzili niektórzy. Do dyspozycji mieli opuszczoną wioskę rybacką, każdy mógł wybrać sobie jeden z domków na swoje nowe miejsce zamieszkania. Connorowi wpadła w oko jedna z chatek, może była pomalowana na czerwono tak jak większość z nich, ale od tego jednego budynku biło coś co sprawiło, że samiec wiedział. To będzie jego dom.
Minął jakiś czas, husky raczej był skupiony na urządzaniu się, a nie na spotykaniu się z innymi. Jednak tego dnia postanowił pozwiedzać. Gdy tylko otworzył drzwi to w jego pysk uderzył chłodny powiew wiatru. Było to na pewno o wiele czystsze powietrze niż w okolicach Londynu, na pewno czystsze niż wtedy gdy już zaczęli pojawiać się ludzie ze swoimi maszynami.
Przechadzał się jednocześnie doceniając piękno Skandynawii, fiord ciągnący się przy wiosce oraz góry otaczające ją naprawdę dodawały uroku temu miejscu. Łapy same prowadziły Connora, pies nawet się nie zorientował, że znalazł się w okolicach koszar i innych budynków, które stanowiły serce całej społeczności. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że przez ostatnie dni nic nie robił, a powinien być tam razem z innymi. Już dłużej się nie zastanawiając powędrował w stronę domu adopcyjnego, głównie chciał zobaczyć jak tam wygląda praca i czy jest jeszcze coś do zrobienia. Wszedł do budynku, a do jego uszu od razu dobiegły dźwięki burczenia pod nosem i innych odgłosów zdenerwowania. Skierował się do źródła i wcale się nie zdziwił gdy jego oczom ukazał się dawny znajomy, Cooper. Samiec borykał się z klejem na łapach, Connor parsknął zwracając na siebie uwagę psa.
- Przyszedłeś tu mnie wybawić i pomóc mi z tym piekielnym ludzkim wynalazkiem? - Westchnął i usiadł starając się nie dotykać niczego poklejoną kończyną.
- Poczekaj tu chwilę, tylko się nie ruszaj. - Husky zaśmiał się i zniknął za drzwiami aby po chwili wrócić z wiadrem pełnym ciepłej wody i kawałkiem szmaty. - Pokaż mi tę łapę. - Powiedział, Cooper oczywiście wyciągnął ją do Connora, a ten wziął ją w swoje własne łapy. W tej chwili poczuł delikatne mrowienie w okolicach brzucha, które oczywiście zignorował. Dłużej nie czekając zabrał się za zmywanie "piekielnego ludzkiego wynalazku". Nie było to zbyt ciężkie zadanie, dziwne, że aby zmyć coś co tak mocno trzyma dwie rzeczy ze sobą wystarczy trochę ciepłej wody.
- Już, gotowe - chrząknął i się podniósł. - Mam nadzieję, że jesz normalnie - zagaił.

Cooper?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette