Connor nie mógł powstrzymać śmiechu, gdy tylko ujrzał w jakiej sytuacji znalazł się jego przyjaciel. Cooper siedział przyklejony czterema literami do wykładziny, a na jego pysku malowało się zażenowanie. Husky oczywiście nie miał innego wyboru niż pomoc psu. Na pokaz zaczął iść najwolniej jak tylko mógł, cały czas z uśmiechem pod nosem. Jednocześnie zastanawiał się jak zabierze się za umycie zadu samca.
- Mógłbyś się trochę pospieszyć, to nie jest śmieszne. - Mówił Cooper, aussie zachował poważną minę tylko na chwilę po czym sam się roześmiał. Chwila minęła zanim Connor doszedł do swojego towarzysza, w drodze wziął wiadro w którym woda miała taką temperaturę, że wciąż można było nazwać ją ciepłą. Przysiadł przy samcu i spojrzał na niego z rozbawieniem.
- Sam jesteś sobie winien, trzeba było patrzeć gdzie siadasz - parsknął po czym dodał - chyba jesteś na to mentalnie gotowy żeby inny pies niż twoja mama umył ci dupsko?
- Nie gadaj tyle tylko zabieraj się do pracy, chciałbym jeszcze pójść na ten spacer. - Wywrócił oczyma i parsknął pod nosem.
Husky nie miał wyboru i musiał zrobić to co musiał, zmoczył szmatkę, którą przyniósł razem z wiadrem. Connor zaczął moczyć miejsca do, których miał dostęp, najpierw od ziemi zaczynały odklejać się brzegi zadu co dawało husky'emu dostęp do coraz to dalej położonych "części". Razem współpracując (w teorii można to tak nazwać, pomimo tego, że to Connor wykonywał większość czynności, to należy docenić trud Coopera, który musiał co chwilę się podnosić aby ten drugi mógł zobaczyć czy dobrze go odkleił) udało im się.
- Skoro teraz jesteś wolny to możemy iść? - Zapytał Connor, liczył na szybką odpowiedź bez wypominania poprzednich chwil. Odetchnął gdy w odpowiedzi Cooper jedynie skinął głową. Niezręczne milczenie trwało tylko chwilę, po niej psy znów czuły się absolutnie komfortowo w swoim towarzystwie. Przez te wszystkie napotkane problemy przy zwykłym kładzeniu tapet czas szybko zleciał, może nie była to jakaś bardzo późna godzina, ale na niebie już pojawiały się gwiazdy. Było ich zdecydowanie więcej niż dało się zobaczyć na dawnych terenach, dla Connora było to na pewno na plus.
- To gdzie idziemy? - Pytanie Coopera spowodowało, że husky przeniósł swój wzrok z gwiazd na niego.
- Chyba przed siebie - wzruszył ramionami
Cooperku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz