— Czego się gapisz — wycharczał pewnego razu, jednak na tyle cicho, że mijająca go suka nie zareagowała.
Skarcił się w myślach.
Nieprzyjemne zachowanie będzie go dużo kosztowało. Nie zna zasad panujących w stadzie, które się tu osiedliło, nie wykluczał tego, że za jedno wrogie spojrzenie może odpowiedzieć życiem, a — wbrew pozorom — nie chciał jeszcze umierać.
Odwrócił się i truchtem ruszył za samicą.
— Witaj — zaczął, delikatnie się krzywiąc. Każde wypowiedziane głośniej słowo wiązało się z niemałym cierpieniem w okolicach krtani. — Skąd wzięło się tu tyle psów?
Nie chciał zostać uznanym za niekulturalnego, ale nasilający się ból zmusił go do skrócenia swej wypowiedzi.
Nieznajoma powitała go skinięciem łba.
— Masz przyjemność rozmawiać z alfą Północnych Krańców. — Niespodziewanie na łbie brązowej wylądował kruk.
Ptaszysko nieufnie wpatrywało się w wyżła czarnymi ślepiami, a on, niewiele myśląc, ukłonił się alfie, mokrym nosem dotykając śniegu.
— Wstań, proszę.
Uniósł wzrok i powrócił do poprzedniej pozycji.
— Zostaliśmy zmuszeni do emigracji. Twoja osada wydawała nam się opuszczona.
— Nie jest moja. Mieszkałem tu, ale... Ale już nie mieszkam.
— Dlaczego? — Nala obdarzyła go serdecznym uśmiechem. — Czy ma to związek z naszym przybyciem?
Nie wiedział, co ma odpowiedzieć, więc milczał.
— Och — mruknęła, zorientowawszy się. — Nie chcieliśmy zakłócać twego spokoju. Możesz jednak do nas dołączyć i, w ramach przeprosin, zamieszkać w domku, który do ciebie należał, nawet jeśli ktoś już go zajął.
Marne pocieszenie.
— To nie będzie konieczne. Nie zamierzam nikogo wyganiać — odparł, choć tak naprawdę miał ochotę wygonić ich wszystkich. — Aczkolwiek dołączę.
Własna odpowiedź wprawiła go w spore osłupienie. Dołączy. I co potem?
— Znakomicie. Musisz wybrać sobie jakieś stanowisko.
— Stanowisko? — Zmrużył ślepia.
— Coś, co będziesz robił. — Skinął łbem i zaczął się zastanawiać. — Wyglądasz na kogoś, komu można zaufać. Jesteś zainteresowany posadą stratega wojennego?
Nie.
— Tak.
— W takim razie nie traćmy czasu. — Wyprostowała się. — Chodźmy do generała. Ona pokaże ci co i jak.
Ona?
Erydo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz