Wstała zaraz po tym jak samiec udał się do kuchni. Przeciągnęła się i ziewnęła. Suczka podeszła do stolika, przy którym zdecydowała się usiąść. Pies powrócił stamtąd z rybą.
— Mam nadzieję, że lubisz ryby, ponieważ nie mam żadnego innego mięsa. — uśmiechnął się do niej delikatnie. Położył przed nią pożywienie. Samica spojrzała najpierw na rybę, a zaraz potem na stojącego psa.
— W zasadzie... W życiu nie jadłam ryb. — powiedziała, delikatnie się uśmiechając do psa, który właśnie siadał na przeciwko niej.
— Jak to? — spytał. Nala tylko wzruszyła ramionami.
— Mam nadzieję, że lubisz ryby, ponieważ nie mam żadnego innego mięsa. — uśmiechnął się do niej delikatnie. Położył przed nią pożywienie. Samica spojrzała najpierw na rybę, a zaraz potem na stojącego psa.
— W zasadzie... W życiu nie jadłam ryb. — powiedziała, delikatnie się uśmiechając do psa, który właśnie siadał na przeciwko niej.
— Jak to? — spytał. Nala tylko wzruszyła ramionami.
— W Anglii, w zamku podawano najróżniejsze dania. Jednak wśród różnych mięs, nigdy nie było tam ryb. Były zające, jelenie, dziki... Nigdy ryb. — wyjaśniła. — Może to ze względu na to, że w Krainie Wiecznej Zimy nie było wody, a jak była to zamarznięta. Do oceanu czy jakiejś rzeki było przecież bardzo daleko. — dodała po chwili. Pies tylko skinął głową. — Chętnie więc spróbuję ryby. — uśmiechnęła się w końcu.
Samiec sprzątał właśnie po ich wspólnym posiłku. Nala wpatrywała się w niego z delikatnym uśmiechem malującym się na jej pyszczku.
— Smakowało? — zapytał kiedy skończył.
— Bardzo. — odparła. Nie wiedziała, że ryba może być tak pyszna. Dotychczas żywiła się mięsem zwierząt lądowych. Najbardziej smakowało jej mięso jelenia. Teraz jednak była pewna, że ryby zdecydowanie zdeklasowały jelenia.
— Makbecie... — zaczęła cicho. Samiec mruknął tylko w odpowiedzi. — Ryby mają jakieś gatunki czy rasy? No wiesz...
— Tak. To akurat był zwykły dorsz. — uśmiechnął się. To właśnie chciała usłyszeć.
— Bardzo. — odparła. Nie wiedziała, że ryba może być tak pyszna. Dotychczas żywiła się mięsem zwierząt lądowych. Najbardziej smakowało jej mięso jelenia. Teraz jednak była pewna, że ryby zdecydowanie zdeklasowały jelenia.
— Makbecie... — zaczęła cicho. Samiec mruknął tylko w odpowiedzi. — Ryby mają jakieś gatunki czy rasy? No wiesz...
— Tak. To akurat był zwykły dorsz. — uśmiechnął się. To właśnie chciała usłyszeć.
Spędzili w zasadzie cały dzień wspólnie w domu Makbetha. Coś jednak nie dawało jej poczucia spokoju. Sama jednak nie była pewna o co chodzi.
Zbliżyła się do okna i oparła się o parapet. W tym miejscu ciemno robiło się zdecydowanie wcześniej niż w Londynie.
Nala przeniosła wzrok na Makbetha, który akurat podszedł do niej. Uśmiechnęła się do samca.
— Chodźmy na jakiś spacer wzdłuż fiordu. — powiedziała, stając na przeciwko niego. — Może uda nam się zobaczyć zorzę polarną. — dodała po chwili.
— Chodźmy na jakiś spacer wzdłuż fiordu. — powiedziała, stając na przeciwko niego. — Może uda nam się zobaczyć zorzę polarną. — dodała po chwili.
< Makbeth? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz