Od Nali C.D. Makbetha

On to zrobił... Powiedział to co ona chciała usłyszeć. Czemu jej nie przyszło tak łatwo powiedzieć tego samego? Może po prostu nie została nauczona tak prostego stwierdzenia? Rodzice jeszcze w dawnym miejscu zamieszkania uczyli ją jak rządzić, ale nie pokazali jej jak kochać, mimo iż sami niezwykle się kochali i byli ze sobą bardzo zżyci.
Nala stała zamurowana. Kocham cię dudniło jej w uszach. Słyszała głos samca. Nie dochodziły do niej żadne inne bodźce zewnętrzne. Przecież ona była tak bardzo pewna swoich uczuć co do czarnego psa. Tak trudno było jej powiedzieć to samo.
W końcu jakby się ocknęła. Samiec stał przed nią, wpatrywał się w jej postać. Suka usiadła na podłodze, wciąż lekko oszołomiona. Pies westchnął tylko.
— Powinnaś już stąd iść, Nalo. — powiedział po chwili ciszy i wskazał łapą na drzwi znajdujące się za jego sylwetką. Samica spojrzała na niego.
— Makbecie. — wyszeptała. On jednak zdawał się jej nie słuchać. Odwrócił głowę i udawał. Udawał, że jej nie słyszy. Jednak Nala wiedziała, że za bardzo mu na niej zależy żeby całkowicie usunąć się z jej życia. Suka wstała i podeszła do niego. — Skoro mnie kochasz to czemu chcesz żebym stąd odeszła?
— Nie zasługujesz na mnie. — odparł nawet na nią nie patrząc. Samica cicho westchnęła. Nie chciała tak łatwo zrezygnować. Była zbyt zaangażowana w to uczucie. Nawet jej kruk wiedział o tym co alfa czuje do tego zwykłego najemnika. — Jak już wspomniałem, jesteś zbyt dobra. — spojrzał w końcu na nią. Nala spojrzała mu prosto w jego brązowe ślepia. Pies ponownie odwrócił wzrok. Suka chwyciła jego pysk i skierowała wprost na swój.
— Jeśli nie zasługuję na ciebie to nie zasługuję na nikogo innego. — powiedziała w końcu. — Skończę sama, jeśli ty nie będziesz obok mnie. — dodała, puszczając jego pysk. Wiedziała, że zainteresowała psa swoją wypowiedzią. Wiedziała jednak, że jeśli nie powie tego teraz to nie będzie mogła zrobić tego już nigdy.
— Nigdy nie byłam czegoś bardziej pewna niż teraz. Odkąd cię poznałam... — zaczęła w końcu tak długo tłumioną w sobie wypowiedzieć. Chciała mu teraz wyznać całą prawdę o swoich uczuciach wobec niego. — Byłam zachwycona twą osobą, zauroczona. Teraz jednak wiem, że to coś zupełnie innego. To miłość. — wyjaśniła. Pies spojrzał na nią pytająco. Wyczekiwał dwóch słów z jej ust. On niedawno to powiedział. Teraz przyszła kolej na nią. — Też cię kocham. Kocham tylko i wyłącznie ciebie i nie chce spędzić reszty mojego życia z nikim innym, rozumiesz to? — spojrzała mu głęboko w ślepia. Udało jej się. Powiedziała to, co tak długo w niej siedziało. To, czego tak długo nie była w stanie z siebie wydusić.
— Jednak jeśli chcesz... — zaczęła po chwili ciszy panującej między nimi. — Mogę to wszystko zostawić i wyjść. Będziemy się unikać i uznamy, że nasze uczucia nigdy nie miały miejsca. — oznajmiła. Ona tego nie chciała. Był to najgorszy ze wszystkich scenariuszy w jej głowie. Chciała być razem z nim. Jednak wszystko zależało teraz od niego.

< Makbeth? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette