On to zrobił... Powiedział to co ona chciała usłyszeć. Czemu jej nie przyszło tak łatwo powiedzieć tego samego? Może po prostu nie została nauczona tak prostego stwierdzenia? Rodzice jeszcze w dawnym miejscu zamieszkania uczyli ją jak rządzić, ale nie pokazali jej jak kochać, mimo iż sami niezwykle się kochali i byli ze sobą bardzo zżyci.
Nala stała zamurowana. Kocham cię dudniło jej w uszach. Słyszała głos samca. Nie dochodziły do niej żadne inne bodźce zewnętrzne. Przecież ona była tak bardzo pewna swoich uczuć co do czarnego psa. Tak trudno było jej powiedzieć to samo.
W końcu jakby się ocknęła. Samiec stał przed nią, wpatrywał się w jej postać. Suka usiadła na podłodze, wciąż lekko oszołomiona. Pies westchnął tylko.
— Powinnaś już stąd iść, Nalo. — powiedział po chwili ciszy i wskazał łapą na drzwi znajdujące się za jego sylwetką. Samica spojrzała na niego.
— Makbecie. — wyszeptała. On jednak zdawał się jej nie słuchać. Odwrócił głowę i udawał. Udawał, że jej nie słyszy. Jednak Nala wiedziała, że za bardzo mu na niej zależy żeby całkowicie usunąć się z jej życia. Suka wstała i podeszła do niego. — Skoro mnie kochasz to czemu chcesz żebym stąd odeszła?
— Nie zasługujesz na mnie. — odparł nawet na nią nie patrząc. Samica cicho westchnęła. Nie chciała tak łatwo zrezygnować. Była zbyt zaangażowana w to uczucie. Nawet jej kruk wiedział o tym co alfa czuje do tego zwykłego najemnika. — Jak już wspomniałem, jesteś zbyt dobra. — spojrzał w końcu na nią. Nala spojrzała mu prosto w jego brązowe ślepia. Pies ponownie odwrócił wzrok. Suka chwyciła jego pysk i skierowała wprost na swój.
— Jeśli nie zasługuję na ciebie to nie zasługuję na nikogo innego. — powiedziała w końcu. — Skończę sama, jeśli ty nie będziesz obok mnie. — dodała, puszczając jego pysk. Wiedziała, że zainteresowała psa swoją wypowiedzią. Wiedziała jednak, że jeśli nie powie tego teraz to nie będzie mogła zrobić tego już nigdy.
— Nigdy nie byłam czegoś bardziej pewna niż teraz. Odkąd cię poznałam... — zaczęła w końcu tak długo tłumioną w sobie wypowiedzieć. Chciała mu teraz wyznać całą prawdę o swoich uczuciach wobec niego. — Byłam zachwycona twą osobą, zauroczona. Teraz jednak wiem, że to coś zupełnie innego. To miłość. — wyjaśniła. Pies spojrzał na nią pytająco. Wyczekiwał dwóch słów z jej ust. On niedawno to powiedział. Teraz przyszła kolej na nią. — Też cię kocham. Kocham tylko i wyłącznie ciebie i nie chce spędzić reszty mojego życia z nikim innym, rozumiesz to? — spojrzała mu głęboko w ślepia. Udało jej się. Powiedziała to, co tak długo w niej siedziało. To, czego tak długo nie była w stanie z siebie wydusić.
— Jednak jeśli chcesz... — zaczęła po chwili ciszy panującej między nimi. — Mogę to wszystko zostawić i wyjść. Będziemy się unikać i uznamy, że nasze uczucia nigdy nie miały miejsca. — oznajmiła. Ona tego nie chciała. Był to najgorszy ze wszystkich scenariuszy w jej głowie. Chciała być razem z nim. Jednak wszystko zależało teraz od niego.
— Makbecie. — wyszeptała. On jednak zdawał się jej nie słuchać. Odwrócił głowę i udawał. Udawał, że jej nie słyszy. Jednak Nala wiedziała, że za bardzo mu na niej zależy żeby całkowicie usunąć się z jej życia. Suka wstała i podeszła do niego. — Skoro mnie kochasz to czemu chcesz żebym stąd odeszła?
— Nie zasługujesz na mnie. — odparł nawet na nią nie patrząc. Samica cicho westchnęła. Nie chciała tak łatwo zrezygnować. Była zbyt zaangażowana w to uczucie. Nawet jej kruk wiedział o tym co alfa czuje do tego zwykłego najemnika. — Jak już wspomniałem, jesteś zbyt dobra. — spojrzał w końcu na nią. Nala spojrzała mu prosto w jego brązowe ślepia. Pies ponownie odwrócił wzrok. Suka chwyciła jego pysk i skierowała wprost na swój.
— Jeśli nie zasługuję na ciebie to nie zasługuję na nikogo innego. — powiedziała w końcu. — Skończę sama, jeśli ty nie będziesz obok mnie. — dodała, puszczając jego pysk. Wiedziała, że zainteresowała psa swoją wypowiedzią. Wiedziała jednak, że jeśli nie powie tego teraz to nie będzie mogła zrobić tego już nigdy.
— Nigdy nie byłam czegoś bardziej pewna niż teraz. Odkąd cię poznałam... — zaczęła w końcu tak długo tłumioną w sobie wypowiedzieć. Chciała mu teraz wyznać całą prawdę o swoich uczuciach wobec niego. — Byłam zachwycona twą osobą, zauroczona. Teraz jednak wiem, że to coś zupełnie innego. To miłość. — wyjaśniła. Pies spojrzał na nią pytająco. Wyczekiwał dwóch słów z jej ust. On niedawno to powiedział. Teraz przyszła kolej na nią. — Też cię kocham. Kocham tylko i wyłącznie ciebie i nie chce spędzić reszty mojego życia z nikim innym, rozumiesz to? — spojrzała mu głęboko w ślepia. Udało jej się. Powiedziała to, co tak długo w niej siedziało. To, czego tak długo nie była w stanie z siebie wydusić.
— Jednak jeśli chcesz... — zaczęła po chwili ciszy panującej między nimi. — Mogę to wszystko zostawić i wyjść. Będziemy się unikać i uznamy, że nasze uczucia nigdy nie miały miejsca. — oznajmiła. Ona tego nie chciała. Był to najgorszy ze wszystkich scenariuszy w jej głowie. Chciała być razem z nim. Jednak wszystko zależało teraz od niego.
< Makbeth? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz