Od Makbetha CD. Nali

  Miał ochotę wyrzucić ją za drzwi, kazać jej sobie iść, tak jak ona kazała jemu te kilka godzin temu. Wszystko miał już doskonale zaplanowane, od momentu, gdy wrócił do swego domostwa, chodził po pokoju dziennym, układając w głowie plan. Wszystko dało się jakoś obejść, był pewien, że dało się również unikać swej Alfy, nawet jeśli żyło się w tak nielicznej grupie. Wiedział już też, jak mógłby się zachować gdyby musiał się z nią gdziekolwiek minąć czy spotkać w jego sprawach zawodowych. Wszystko miało wrócić do normy, może nawet byłby w stanie podejść od właściwej strony tego nowego Betę czy uwieść jakąś kolejną suczkę. 
  A ona pojawiała się, wręcz żądając, by ją wpuścił, milcząc sobie w najlepsze siedząc na jego kanapie, by w końcu, gdy miał już ją wyprosić, mamrocząc coś o tym, że jej na nim zależy.
  Dwa zupełnie skrajne uczucia toczyły w nim właśnie walkę. 
  Pierwszym z nich był pewien rodzaj nienawiści. Zniszczyła go, co do tego nie miał wątpliwości. Uczyniła z niego starego głupca, który dał się złapać sam w swoje własne sidła. Przez nią popękały jego maski, nie był w stanie już perfekcyjnie przed nią i przed innymi grać. Z jej winy zaczął czuć, wracał do świata wyrazistego i zgubnego. Nie chciał tego. Dobrze mu się żyło, będąc psem, który się dostosowywał i tym samym zyskiwał dla siebie kolejne przywileje.
  Drugiego uczucia nie chciał nazwać po imieniu, choć już jakiś czas temu je poznał. Chyba ono właśnie w tym wszystkim było najgorsze, najbardziej zgubne. To przez nie chciał być inny lepszy. To przez nie nie potrafił zaśmiać się jej w pysk i wyrzucić jej za drzwi. Miał już gdzieś fakt, że za to prawdopodobnie zostałby wyrzucony ze sfory. Chciał już po prostu tylko świętego spokoju i powrotu do jedynej normalności, którą teraz znał.
  - To nas i tak chyba nijak nie urządza, nie sądzisz, Księżniczko? - Wywrócił w końcu oczami. - Wiesz, że w głębi serca, czy może nawet na jego powierzchni, mnie nienawidzisz. Nienawidzisz mnie za to, że znów nazwałem cię "Księżniczką". Nienawidzisz mnie za to, jak cię okłamywałem, jak tobą pogrywałem. 
  - Nie mów mi, co czuję, ponieważ nic o tym nie wiesz. - W jej głosie słyszał budujące się gdzieś w krtani warknięcie. 
  - Nienawiść i miłość to uczucia przeciwstawne, lecz jednocześnie bardzo sobie bliskie, jakby dwie strony tego samego medalu. Nigdy nie wiesz, która strona w danym momencie znajdzie się na górze. To chyba niezwykle niezdrowo w jakiejkolwiek relacji, tak nie mieć pewności, która strona będzie wyraźniejsza, czyż nie, Nalo? Oboje wiemy, że jesteś niezwykle emocjonalna, bywasz porywcza. A ja po prostu chcę cię uchronić przede mną i przed samą tobą. - Wyprostował się bardziej. - Może ci na mnie zależeć, to niezwykle mi schlebia, ale lepiej, zwłaszcza dla ciebie, byś robiła to z daleka. - Wskazał jej łapą drzwi wyjściowe chatki.
  - Ja wiem, która strona medalu jest zarysowana wyraźniej, Makbecie. Jeśli przestaniesz traktować mnie jak dziecko, może w końcu to dostrzeżesz. - Patrzyła mu prosto w oczy, jej spojrzenie twarde i nieugięte. 
  - Ach tak? Proszę bardzo, oświeć mnie. - Rzucił jej przysłowiową rękawiczkę. 
  - Nienawiść nie jest w stanie we mnie wygrać, nie w tym przypadku. - Odezwała się po chwili wahania.
  - Tak jak sądziłem, nie jesteś w stanie nawet powiedzieć wprost, czy mnie kochasz, czy to tylko głupie zapatrzenie. To kolejna rzecz, której możesz szybko pożałować, Nalo. - Pokręcił łbem. Czy ta uparta suczka nie widziała, że chciał dla niej dobrze?
  - To może teraz ty mnie oświecisz, skoro, jak mi się zdaje, ty jesteś pewien swoich uczuć. - Rękawiczka została przez nią podniesiona.
  - Tak, jestem ich pewien, choć wolałbym nie być. Kocham cię, Nalo, czego powinnaś była nigdy nie usłyszeć. - Widział w jej oczach, jak ją zamurowało, jak nie wiedziała, co odpowiedzieć na to wyznanie. - Widzisz? Zero radości, zero motylków, tęcz, jednorożców i serduszek. To jest ten typ miłości, który, jeśli ją przyjmiesz, zawiesi ci pętlę na szyi lub przystawi pistolet do głowy. To jest ten typ miłości, na który jesteś zbyt dobra i od którego powinnaś uciec, zanim będzie za późno.

Nala? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette