Od Amaris CD. Cheopsa

     Obserwowała w milczeniu przedstawiane kolejno budynki. Dłuższą chwilę wpatrywała się w dom adopcyjny, skąd zdawały się dochodzić stłumione głosy szczeniąt. Ile mogło ich tu być, skoro stado liczyło tak niewielu członków? Nie była nawet przekonana, czy w którejkolwiek rodzinie są obecnie młode, Alfa nic o tym nie wspominał. Tu jednak wyraźnie ich nie brakowało. Zaraz potem skupiła uwagę na szpitalu. Posiadała zdolności medyczne, choć dotyczyły głównie podstawowych zabiegów i przede wszystkim sporządzania rozmaitych specyfików zdrowotnych. Choć jej zawód zaliczał się w teorii do sekcji medycznej, nie potrafiła wyobrazić sobie pracy w chłodnych ścianach ponurego budynku. Skoro zaś miała pracować z roślinami, przebywanie w szpitalu i tak by się nie sprawdziło. Nie przeniosłaby przecież całej swej pracowni, zapasów - które zamierzała wkrótce skomponować - oraz produktów tutaj. Nie sądziła jednak, by ktokolwiek oczekiwał od zielarki pracy bezpośrednio w tym miejscu.
     Wkrótce potem ruszyli do wioski. Teraz, w świetle dnia, miała okazję przyjrzeć się jej znacznie lepiej. Jak zdążyła zauważyć, była to niewielka osada rybacka, zapewne opuszczona dawno temu przez ludzi. Znajdowało się tu wiele drewnianych domków, przeważnie niewielkich, choć wystarczających, by w razie potrzeby pomieścić niezbyt dużą, psią rodzinę. Tylko niektóre były zamieszkane, większość stała zupełnie pusta. Były za to w zaskakująco dobrym stanie - budowano je z myślą o panujących tutaj srogich warunkach, przez co bez problemu mogły przetrwać mrozy czy zawieje śnieżne. Zdawałoby się, że północny klimat niejako je konserwował, pomagał zachować dobrą kondycję. Domy porozrzucane były nieregularnie. Większość znajdowała się w pewnej odległości od siebie, dając mieszkańcom odpowiednią ilość prywatnej przestrzeni. Nieco bliżej, po sąsiedzku, znajdowało się kilka zabudowań w centrum. Im dalej szli, tym bardziej się przerzedzały. Amaris rozglądała się w poszukiwaniu czegoś interesującego, czegoś, co dałoby jej komfort i kawałek własnej, wyjałowionej ziemi. Każdy kolejny dom wydawał się jednak stworzony dla... Kogoś innego. Oczywiście, przecież tak właśnie było, lecz nie mogła oprzeć się wrażeniu, że w każdym z nich powinna mieszkać szczęśliwa rodzina, chętna do sąsiedzkiego towarzystwa czy życia pośród zgranej społeczności, której teraz i ona stała się częścią. Wiedziała, że musi się dopasować, ale...
     – Czego szukasz? – Cheops jakby odczytał jej myśli i odezwał się. – To znaczy, jeśli chodzi o dom.
     – Sama nie wiem – mruknęła. – Czegoś małego. Własnego. Gdzieś na uboczu.
     – Chyba wiem co masz na myśli – odparł z lekkim uśmiechem, zaś w jego oku pojawił się tajemniczy błysk. – Chodź ze mną.
     Suczka przez krótką chwilę spoglądała na niego w milczeniu, po czym bez słowa ruszyła jego śladem. Szli po wydeptanych ścieżkach, jednak kilka minut później pozostawili je za sobą - ponownie jak wioskę. Kierowali się w stronę lasu, brnęli przez świeżą, głęboką warstwę śniegu i milczeli. Trudno było o rozmowę w takich warunkach. Wreszcie minęli pierwsze drzewa, przekraczając niepisaną barierę. Nie szli daleko - ledwie kilka kolejnych metrów. Właśnie tu, niedaleko w leśnym królestwie, ukazała się przed nimi niewielka, drewniana chatka. Była znacznie mniejsza od domków w wiosce, idealna dla jednej osoby. Wydawało się, że opuszczono ją znacznie wcześniej niż resztę zabudowań. Cheops pierwszy wszedł po trzeszczących schodkach na mały ganek, po czym pchnął łapą drzwi. Zajrzeli do środka. Budynek składał się z głównego pomieszczenia z małą wnęką kuchenną, niewielkiej sypialni, drobnego pokoiku służącego zapewne za schowek oraz łazienki. Czas wyrył na nim swe piętno w postaci zniszczeń, spróchniałego drewna, wilgoci i przeciekającego dachu, przez który do środka dostało się trochę śniegu.
     – Wymaga sporo pracy, ale... – odchrząknął samiec, jakby nieco speszony.
     – Jest idealna – przerwała mu odruchowo Amaris pozornie beznamiętnym tonem, w którym kryła się jednak ledwie zauważalna nuta zachwytu. Wiedziała, że oto stoi na progu swojego domu.
 
[ Cheops? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette