Była wdzięczna Mojito, że zdecydował się jej pomóc w poszukiwaniach. W pojedynkę szperanie w każdej z szafek i szuflad, na pewno zajęłoby jej więcej czasu. A takim sposobem sprawniej im to szło.
Gdy zaczęli przeszukiwać ostatni pokój, samica traciła powoli nadzieję na znalezienie zapałek. Już nawet w głowie układała słowa pożegnalne, którymi miałaby raczyć białego psa. W końcu co to za przyjemność rozmawiać z kimś i nie widzieć jego twarzy?
Sytuacja potoczyła się jednak inaczej, gdyż towarzysz suki ogłosił zdobycie poszukiwanego przedmiotu. Davonna po usłyszeniu tych słów zbliżyła się do niego, zbyt blisko, jak się miało zaraz okazać. Nastąpił moment, podczas którego nastała niezręczna cisza, a przez umysł samicy przepłynęło tysiące myśli na sekundę. Większości z nich nawet już nie pamiętała.
Samiec odwrócił się do niej, mając na celu zapewne oddać jej przedmiot, albo po prostu był taki jego odruch. Zderzyli się ze sobą pyskami, co zdecydowanie dla obojga było krępującym zdarzeniem. Gdyby nie sierść, Davonnę zalałaby fala czerwieni. Mojito może też, tego akurat nie było dane jej się dowiedzieć, mogła tylko snuć własne przypuszczenia.
Oddaliła się odrobinę od zaskoczonego psa. Chociaż chciała, nie potrafiła spojrzeć w jego błękitne oczy. Zdobyła się jedynie na nieśmiały uśmiech, który najprawdopodobniej miał mówić " Nic się nie stało ".
— Daj mi je — przerwała krępujące milczenie, wskazując na zapałki. Chrząknęła kilka razy, tak jakby chciała odwrócić uwagę swoją i Mojito od tamtej chwili.
— Jasne, proszę — oprzytomniał, wręczając do łap czarnej przedmiot. Suka nie mówiąc nic, wyszła z pomieszczenia i ostrożnie mknęła przez mrok. Po słyszanych krokach wiedziała, że nowy przywódca podąża za nią.
Dotarłszy do salonu, Davonna znalazła się przy stoliku i zapaliła zapałkę. Już po chwili dwójka psów mogła cieszyć się jasnością spowodowaną przez malutki płomień.
— Kryzys zażegnany — zaśmiała się lekarka, chcąc rozluźnić atmosferę. — Możesz więc dokończyć swoje wcześniejsze słowa — obdarzyła go przelotnym spojrzeniem i wskoczyła na siedzisko.
Mojito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz