Jej oczęta wypełniły się czystym zachwytem. Niby była to plaża, jak wiele innych, ale posiadała ona pewnego rodzaju urok, przez co czarna suka nie potrafiła patrzeć na nią, jak na coś zwyczajnego. Może było to spowodowane tym, że większość takich miejsc posiadała kamieniste podłoże, a to piaszczyste. Tak czy inaczej, Davonnę zauroczył widok niewielkiej plaży.
Ona i jej towarzysz wkroczyli na drobinki złocistego piasku. Nieskazitelna woda, popychana przez podmuchy powietrza, tworzyła znikome i spokojne fale, wydając przy tym przyjemny dla ucha szum.
— Jest tutaj pięknie i tak spokojnie — rzekła Davonna z rozmarzeniem, wciągając do płuc rześkie powietrze.
— Cieszę się, że ci się podoba — Mojito posłał towarzyszce uśmiech, po chwili siadając na piasku. Czarna poszła śladami białego psa, również się do niego uśmiechając.
Lekarka przymknęła ślepia, a wiatr opatulił jej pyszczek. Samica poczuła błogość, pozwalając marzeniom przejąć kontrolę nad jej szarymi komórkami.
Po jakimś czasie leciutko uniosła powieki, zerkając na towarzysza. Mojito wpatrywał się w spokojne fale wody.
Zbliżyła się bardziej do brzegu, pozwalając, by krystaliczna woda obmywała jej łapy. Zważywszy jednak na chłodną porę roku, szybko zaprzestała ową czynność, czując, jak zimno z kończyn rozchodzi się po jej całym ciele.
— Szkoda, że musi panować akurat tak niska temperatura — czarna westchnęła, odwracając głowę w stronę młodego Alfy. — Chętnie bym popływała, ale nie chce być później chora — zachichotała.
— Taki urok zimy — Mojito wzruszył ramionami. — Jak nadejdzie wiosna, to spełnisz swoje pragnienie — na jego pysku zagościł zadziorny uśmieszek.
Suczka tylko westchnęła, siadając obok białego samca. Pomiędzy nimi nastąpiła cisza, ale ta przyjemna, a nie krępująca.
Mojito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz