Od Sahary CD. Rowana

 Mimo coraz bardziej sędziwego wieku i nieuchronnie zbliżającej się śmierci Sahara się w ogóle nie zmieniła, no może oprócz siwych włosów na pysku, wciąż była tą samą energiczną i dość irytującą dla niektórych istotą. Wszystkie jej dni wyglądały podobnie, budziła się rano, szła do pracy i wracała do domu spać. Jedynym ubarwieniem tej rutyny był pewien owczarek australijski, Rowan. Sahara po prostu go uwielbiała, nawet jeśli było to uczucie bez wzajemności właściwie to dlatego, że pies tak szybko się na nią irytował sprawiało, że tak go lubiła. Gdyby nagle aussie zacząłby odpowiadać na jej zaczepki to przestałby ją interesować. 

Tego jednego dnia stało się coś czego się nie spodziewała. Jak zwykle wracała po pracy do domu gdy obok niej przemknęła futrzasta masa i zablokowała jej przejście. Podniosła wzrok, a na jej pysku pojawił się wyraz zaskoczenia, który szybko przemienił się w charakterystyczny zadziorny uśmieszek. 
- O, Rowan, stęskniłeś się? - Zapytała go na co pies tylko wywrócił oczyma i wytłumaczył jej o co chodzi. W dodatku mówił swoim typowym poważnym tonem co sprawiłoby, że osoba która nie spędza z nim za dużo czasu zmartwiłaby się, ale nie Sahara, w końcu od dłuższego czasu widują się prawie codziennie. Uśmiech jej się tylko poszerzył, wspólna praca oznacza więcej czasu spędzonego razem. 
- Nie traćmy czasu i ruszajmy. - Dodał po chwili i idąc szybkim krokiem zostawił ją w tyle. Dla czekoladowej samicy nie był to problem, bez większych trudności dotrzymywała mu kroku, w końcu z jakiegoś powodu obejmowała stanowisko gońca. 
Przez całą drogę suka zagadywała Rowana, opowiadała mu co robi jak się czuje i tym podobne. Oczywiście nie dostawała odpowiedzi lub owczarek odpowiadał jej maksymalnie dwoma słowami i burczeniem pod nosem.
Już miała go po raz któryś pchnąć poprzez "przypadkowe" wpadanie na niego, ale pies się zatrzymał, patrzał w jeden konkretny punkt. Sahara również tam spojrzała, a jej oczom ukazały się dwa obce psy kierujące się w głąb terenów. Dość dziwne zjawisko bo mieli być przy granicy, a nawet nie są jej blisko.
- Będziemy ich śledzić, poczekamy na odpowiedni moment. - Szepnął Rowan i zniżył się do ziemi, lecz czekoladowa już go nie słuchała. Była w drodze do intruzów, za sobą słyszała tylko samca wołającego żeby się cofnęła. 
- Co robicie na naszych terenach? - Stanęła dumnie przed psami szczerząc się.

Rowan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette