— Chętnie. — uśmiechnął się do niej, a kruczoczarna samica zamerdała delikatnie ogonem. — Aczkolwiek powinienem udać się do szpitala, bo tam miał czekać na mnie Aega. — dodał, wyjaśniając. Suczka skinęła głową. — W takim razie może dasz się zaprosić na krótki spacer zanim udamy się tam?
— Pewnie. — odparła, a na jej pysk wkradł się nieśmiały uśmiech.
— W takim razie piękne panie przodem. — wskazał swoją białą, umięśnioną łapą na drzwi wyjściowe z budynku. Suczka skinęła głową wciąż się uśmiechając i podchodząc do otwartych już przez Mojito drzwi. Po chwili oboje stali już na zewnątrz. Biały pies ustąpił tylko miejsca swojej towarzyszce, by ta mogła zabezpieczyć za nimi drzwi budynku.
— Chodźmy więc. — powiedział, gdy samica odwróciła się w jego stronę. Uśmiechnęli się tylko do siebie i ruszyli w kierunku znanym tylko przywódcy stada. Davonna odwróciła pysk w kierunku białego samca, po czym zapytała:
— Gdzie właściwie mnie zabierasz na ten spacer? — wypowiedziawszy to zdanie, odwróciła pysk ponownie w stronę ścieżki.
— Brzegi fiordu są kamieniste jak wiesz. — uśmiechnął się, patrząc na nią. Suczka mruknęła tylko w odpowiedzi. — Po drugiej stronie wysokich gór znajduje się niewielka, piaszczysta plaża z równie krystaliczną wodą co woda fiordu. — wyjaśnił. Davonna spojrzała na białego psa, który dostrzegł w jej oczach iskierki.
— Tak długo jak tu mieszkam, nie miałam okazji by udać się na plażę. — odparła kruczoczarna samica. Mojito uśmiechnął się sam do siebie.
— Byłem tam raz. — powiedział, spuszczając pysk. Przypomniał sobie bowiem pewien incydent, do którego doszło podczas jego pobytu na plaży. — Na więcej nie pozwolili mi rodzice. — westchnął.
— A co takiego się stało? — spytała. — Jeśli mogę wiedzieć? — dodała po chwili.
— Już nie pamiętam. — skłamał. Doskonale pamiętał to co zdarzyło się tamtego dnia podczas jego wypadu na plażę. — Popatrz, jesteśmy. — podniósł wysoko łeb, zmieniając tym samym temat.
< Davonna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz