— Aega mnie za to zabije. — mruknął samiec, robiąc niewielkie kroki w stronę lodowatej wody. W odpowiedzi usłyszał chichot swojej trójkolorowej towarzyszki. — Co? — zatrzymał się, patrząc na nią z wyrzutem.
— Słuchasz się tego ptaszyska? — spytała. — Jako szczenię tak go unikałeś i próbowałeś się go pozbyć za każdym razem gdy chcieliśmy się udać do miasta lub zrobić coś mniej legalnego niż zabawy przed twoim domem. — zaśmiała się.
— Jest moim doradcą. — odparł Mojito siadając na brzegu z naburmuszoną miną. Fale obijały się o jego przednie łapy. Nie chciał dać po sobie poznać jak bardzo zimno mu teraz w łapy.
— A ty jesteś hipokrytą. — rzuciła w jego stronę Hebe i bawiła się z każdą nadciągającą falą, która następnie docierała do siedzącego na brzegu Mojito.
— Nie jestem. — powiedział jakby do siebie, a Hebe spojrzała na niego, przekrzywiając przy tym swoją głowę lekko w lewo. — Wydoroślałem. — dodał po chwili, a trójkolorowa samica zaśmiała się tylko.
— Zmieniłeś się. — westchnęła i odwróciła się do niego tyłem, spuszczając przy tym pysk w dół i wpatrując się w taflę wody. Pies zmrużył ślepia i bezszelestnie podniósł się z podłoża w celu podejścia do Hebe. Udało mu się ją zaskoczyć. Albo ona chciała by myślał, że ją zaskoczył. Samiec podszedł do niej od tyłu i lekko pchnął wpadając przy tym razem z nią po uszy w lodowatą wodę.
— Teraz to ty jesteś na dole. — zaśmiała się stając nad nim. Śmiała się dziś wyjątkowo często. Uśmiechnął się, przypominając sobie jak to przy ich zabawach zawsze on wygrywał siłą i był nad nią. Chwilę patrzyli sobie w oczy, gdy po chwili na pysku Mojito pojawił się zadziorny uśmieszek i jednym ruchem swojej umięśnionej łapy sprawił, że teraz suczka znajdowała się pod nim.
— I co teraz? — zbliżył swój pysk do jej pyska, szczerząc przy tym swoje białe kły. Hebe chwilę się z nim siłowała, jednak uwolniła się dopiero gdy Mojito ją puścił.
— Jesteś silniejszy niż dawniej. — powiedziała okrążając go przy tym.
— Z grzeczności nie zaprzeczę. — ponownie uśmiechnął się zadziornie w jej kierunku. Zauważył jednak, że mięśnie suczki drżą. — Zimno ci. — stwierdził.
— Być może. — odpowiedziała, siadając w wodzie.
— Chodź. — skinął głową i ruszył wolnym krokiem w kierunku brzegu. — Pójdziesz do mnie się osuszyć. Inaczej dopadnie cię... — nie dokończył, gdyż suczka mu przerwała.
— To straszne przeziębienie? — przewróciła oczyma, a samiec po chwili znalazł się tuż koło niej.
— Zapalenie płuc. — odparł. — Nie próbuj się stawiać. — dodał.
< Hebe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz