Pies wpatrywał się w sukę lekko zdziwiony. Próbował sobie przypomnieć jej imię. Ostatnio musiał nauczyć się wszystkich psów należących do jego stada, więc było to dodatkowo trudne. W końcu jednak go olśniło.
— Davonna... — szepnął, aby w pewien sposób upewnić się, że dobrze przypisał imię do stojącej naprzeciwko niego samicy. Suka zamerdała tylko swoim kruczoczarnym ogonem, uśmiechając się przy tym. Tym razem mu się udało. — Wiesz, przechadzam się między poszczególnymi sekcjami, próbując ogarnąć to wszystko po mojej matce. — uśmiechnął się.
— I jak sobie radzisz? — spytała, uśmiechając się przy tym do niego.
— Nie jest łatwo. Nie mam czasu nawet by poradzić się mojej poprzedniczki. We wszystkim pomaga mi Aega. — wyjaśnił biały samiec. — Mów lepiej co tam u ciebie? — spytał, rozglądając się po szpitalu. — Pracujesz w końcu z moją młodszą siostrą, ordynatorem. — przeniósł wzrok na czarną samicę.
— Świetnie. — uśmiechnęła się. — Maerose jako przełożona jest wspaniała. Nadaje się na to stanowisko idealnie. — dodała. Tuż obok nich wylądował wspomniany wcześniej przez alfę kruk.
— Przepraszam, że państwu przeszkodzę, ale mój drogi panie, musimy się streszczać. Pozwolę sobie przypomnieć, że mamy masę papierkowej roboty jeszcze w sekcji wojskowej, zatem jak najszybciej należałoby się udać do koszar. — oznajmił czarny ptak. Mojito przeniósł wzrok z kruka, na swoją dawną znajomą.
— Wybacz, ale muszę się ulotnić jak sama słyszałaś. — uśmiechnął się do kruczej samicy. — Co powiesz jednak na spotkanie gdy zakończę pracę w koszarach? — zapytał biały samiec, a na jego pysku pojawił się zadziorny uśmieszek.
— Panie, czeka nas również praca w twym domostwie. — dodał kruk.
— Która może równie dobrze poczekać do jutra. — rzucił w stronę ptaka. — Więc? — spojrzał ponownie na Davonnę.
— Jasne, czemu nie. — odparła z uśmiechem. — Adres znasz. — zaśmiała się, po czym opuściła szpital. Zaraz po niej z budynku wyszedł alfa.
Papierkowa robota zdecydowanie nie należała do jego ulubionych. Cieszył się jednak, że pomagała mu nowa beta, będąca w jego wieku, siostra jego najlepszej przyjaciółki. Erato i Mojito świetnie dogadywali się w sprawie wojska. Beta oprowadziła nowego alfę po wszystkich zaułkach koszarów. Praca w koszarach minęła mu stosunkowo szybko.
— Panie... — kruk wylądował tuż przed białym samcem. — Tutaj nasze drogi się rozejdą. Ja wracam do domu. Ty natomiast idź do niej. Tylko rozważnie. Pamiętaj jakie stanowisko obejmujesz. — ukłonił się i odleciał w kierunku posiadłości alfy.
Mojito bez dłuższego namysłu ruszył dalej, w kierunku budynku zamieszkiwanego przez kruczoczarną samicę.
< Davonna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz