Mrok spowił całe otoczenie wokół Cheopsa, a chłód, niczym mała bestia, wdzierał się powolutku do jego ciała. Z pyska samca regularnie wydobywała się para, a niewielkie płatki śniegu zatapiały się w jego krótkiej sierści. Biały puch skrzypiał pod ciężarem ciała psa. Zatapiał się w nim, co utrudniało mu swobodne poruszanie się. Jednak nie poddawał się. Brnął w coraz to bardziej rozległe zaspy, zdeterminowany, aby odnaleźć cel wędrówki. Mimo iż czuł zmęczenie, nie chciał zaprzestać swojej czynności. Nie uśmiechała się do niego wizja zaśnięcia wśród zimna. On miał zamiar obudzić się kolejnego dnia, a podejmując taką decyzję wcale nie posiadał pewności, że los spełni jego oczekiwania.
Musiał być blisko. Do jego nozdrzy wpadały mocniejsze, wyraźniejsze, a przede wszystkim liczniejsze zapachy psów. Chcąc wybrać właściwy trop, wciągnął przeszywające chłodem powietrze, a zaraz po tym jego nozdrza zostały uderzone dość intensywnym zapachem. Któryś z psów był w pobliżu.
Cheops przyspieszył kroku, nie gubiąc tropu. Miał ogromną nadzieję, że ów pies ofiaruje swą pomoc.
Wśród labiryntu drzew zdołał wypatrzeć psią sylwetkę. Cheops zachował odpowiednią odległość, aby nie zostać od razu zauważonym. Wolał najpierw przyglądnąć się nieznajomemu lub nieznajomej i ocenić, czy stanowi zagrożenie, czy też nie. Zdążył dostrzec, że będzie miał do czynienia z przedstawicielką płci pięknej. O ile nie zawiódł go instynkt.
Wreszcie zaczął się zbliżać do obcej samicy. Ta słysząc czyjeś kroki, odwróciła się w stronę źródła dźwięku. Wydała się zaskoczona nagłą obecnością kogoś obcego.
— Przepraszam? — zaczął cichym i łagodnym tonem. Zależało mu na tym, aby pokazać nieznajomej, że jest on pokojowo nastawiony.
— Tak? — zapytała odrobinę niepewnie.
— Czy trafiłem do Północnych Krańców? Należysz może do nich? — spojrzał na nią wyczekująco. Mimo iż panowała ciemność, Cheo spostrzegł, że suczka przybrała delikatny uśmiech.
— Trafiłeś i tak, należę do nich — odparła przyjemnym dla uszu samca głosem. — Jesteś zainteresowany dołączeniem? — zapytała.
— Owszem — odrzekł i również się uśmiechnął. — Czy mógłbym poprosić cię o zaprowadzenie mnie do kogoś, kto przewodzi tym stadem?
Falka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz