Porozglądał się po opuszczonej chatce. Nie była ona zadbana tak jak te znajdujące się w wiosce. Posiadała wiele zniszczeń i usterek, które należało naprawić i sprowadzić do dawnej świetności. Cheo nie był pewien, czy jego towarzyszce przypadnie do gustu takie miejsce zamieszkania i czy wykaże chęci do jego remontu. Mając w pamięci jednak to, jak bardzo zależało jej na oddalonej od innych chatce, nie miała zbytniego wyboru.
Wystarczyły tylko późniejsze słowa suczki, aby odpędzić od Cheopsa wszelkie wątpliwości.
— Mam rozumieć, że to jest właśnie twój wymarzony dom? — przekrzywił łeb, chociaż tak naprawdę już znał odpowiedź.
— Tak — odparła beznamiętnie, wędrując wzrokiem po wnętrzu chatki.
Cheops przybrał delikatny uśmiech, prawie niezauważalnie kiwając głową.
— Będę mógł ci pomóc w remoncie, jeżeli tylko tego zechcesz — podsunął, idąc śladami Amaris.
Zaraz po tym i po kilku jego przemyśleniach, uśmiech zszedł mu z pyska, a wzrok wbił w swoje łapy.
— Czas już na mnie — wycedził, przenosząc spojrzenie na Amaris, która również na niego spoglądała. — Dasz radę spędzić tutaj resztę dnia? — zapytał, niby obojętnie, ale gdzieś w czeluściach jego głosu pobrzmiewała zmartwiona nuta. Miał wątpliwości, czy w tej chatce można było spędzić bezpiecznie oraz spokojnie dzień i noc.
— Poradzę sobie — odrzekła obojętnie, kiwając łbem ze zdecydowaniem.
— W razie czego wiesz gdzie mnie szukać — wspomniał, powoli zmierzając do wyjścia z chatki. Podłoga skrzypiała pod jego ciężarem, podobnie jak pod nową członkinią stada. Kiedy znalazł się na ganku, a Amaris u progu drzwi, samiec zwrócił do niej łeb.
— Do zobaczenia — posłał jej wesoły uśmiech, zaczynając schodzić po schodkach.
— Do zobaczenia — usłyszał za sobą.
Tak naprawdę nie miał innych planów, a czas nigdzie go nie gonił. Cheops po prostu stwierdził, że Amaris potrzebuje teraz czasu dla siebie. Aby mogła przyzwyczaić się do zaistniałej sytuacji, żeby mogła sobie wszystko przemyśleć i oswoić z otoczeniem oraz nowym miejscem zamieszkania. Mógł jeszcze pokazać jej resztę terenów, owszem, ale uznał, że może to poczekać.
Pokierował się w stronę własnej chatki. Gdy przedarł się przez śnieg i znalazł się przy drzwiach, mając zamiar wejść, spojrzał tam, gdzie zostawił sukę samą. Przez całą drogę zastanawiał się, co ona teraz porabia oraz jak się czuję. Czy nie opuścił jej zbyt wcześnie, może mógł przekazać jej jeszcze kilka informacji o stadzie, może podjął zbyt szybkie kroki? A może postąpił właściwie? Z takimi, dręczącymi go myślami, wszedł do swego domostwa.
Amaris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz