Oblicze Falki rozpogodziło się nieco, gdy samica upewniła się co do tego, że ma do czynienia ze sprzymierzeńcem, nie wrogiem.
— Oczywiście, ale... jest jeden mały problem.
Zaciekawiony doberman przekrzywił łeb, a suczka uniosła owiniętą bandażem przednią kończynę.
— Niedawno rozcięłam łapę i teraz trochę kuleję. Będziemy musieli iść powoli.
— Nie przeszkadza mi to. — Smukły pysk samca przyozdobił serdeczny uśmiech. — Mogę ci pomóc.
Trzylatka skinęła głową i podskoczywszy do towarzysza, oparła się o jego bok. Razem ruszyli w kierunku zamieszkiwanego przez alfę murowanego budynku.
— Jestem Cheops. — Przyjemny dla ucha głos dobermana przerwał ciszę.
— Falka. Miło mi cię poznać.
Półokrągły księżyc wyjrzał zza kłębiastych chmur, rzucając srebrzystą poświatę na Falkę i jej nowo poznanego znajomego. W tym świetle, idąc tak blisko dobermana, samica w końcu mogła mu się lepiej przyjrzeć.
Był wysoki, o wiele wyższy od niej. Miał proste, stojące uszy i długą szyję. Jego łapy były długie, klatka piersiowa wąska, a pod krótką sierścią rysowały się mięśnie. Całe ciało sprawiało wrażenie nieco kwadratowego, ale samica uznała to za urocze.
Badanie aparycji Cheopsa pochłonęło Falkę na tyle, iż nie zdała sobie sprawy z tego, że samiec zadał jej pytanie i oczekuje odpowiedzi.
— Falko? — Pies zatrzymał się. — Powiedziałem coś złego?
Samica obrzuciła go skonsternowanym spojrzeniem.
— Nie, to moja wina. Przepraszam, zamyśliłam się.
— Każdemu może się zdarzyć. Pytałem, czy możesz mi opowiedzieć co nieco o terenach sfory i psach, które je zamieszkują.
— Och, tak, z przyjemnością. — Rozpromieniła się. — Całe nasze stado mieszka w rybackiej wiosce. Zwykli członkowie, tacy jak ja, rezydują w drewnianych domkach, natomiast alfy przebywają w jednym z kilku murowanych domów. Po drugiej stronie zatoki, naprzeciwko naszej wioski, znajduje się małe miasteczko, a na północ od osady umiejscowione zostały różne budynki i latarnia morska, w której przechowujemy pożywienie.
Chwilę po tym, jak suczka skończyła mówić, samiec odezwał się:
— Widzę nasz cel. — Przystanął. — Wiem, że ciężko ci się idzie, Falko, więc resztę drogi przebędę sam. Wiedz jednak, że jestem ci bardzo wdzięczny.
Przedstawicielka owczarków australijskich uśmiechnęła się.
— To była dla mnie czysta przyjemność.
Doberman skinął głową na pożegnanie i zaczął iść dalej. Nie zdążył jednak przejść choćby metra, bowiem Falka zawołała:
— Cheopsie! — Odwrócił łeb. — Spotkamy się jeszcze, prawda?
Cheops?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz