Wpatrywała się chwilę w sporych rozmiarów kruka, któremu w dzieciństwie
wraz z Mojito niejednokrotnie próbowali uciekać, po czym za sugestią
samca Alfa skierowała się do salonu. Podeszła do żarzącego się kominka i
położyła leniwie u jego podnóża, czując jak gorący podmuch ognia składa
pocałunki na jej zmarzniętym ciele. Wyciągnęła się swobodnie na
podłodze i utkwiła swój wzrok w tańczących płomieniach, które zdawały
się być tak samo nieposkromionymi, jak jej własna dusza. Poruszały się w
sposób nieobliczalny, raz ostrożnie i delikatnie, a za chwilę
gwałtownie, zmieniając przy tym barwy i pochłaniając coraz większą
powierzchnię drewna. Można by rzecz, że potrafiły hipnotyzować, ciężko
było oderwać od nich spojrzenie.
- Hebe? - pytający głos sprawił, że
przeniosła swój wzrok na jego właściciela. - Proszę - młody pies podał
jej ręcznik, aby następnie zająć się wycieraniem własnej sierści.
- Dziękuję - mruknęła i poszła w jego ślady, lecz znacznie leniwiej.
Zerknęła na niego i zachichotała, kiedy ujrzała jego potarganą fryzurę.
- Hm? - przerwał dotychczasową czynność, aby z przechyloną na bok głową skupić się na swojej towarzyszce.
- Rozczochrałeś się - zakomunikowała, wpatrując się w niego. - Ale... do pyska ci tak - stwierdziła po chwili namysłu.
Opuścił nieznacznie głowę i uśmiechnął się pod nosem, odrzuciwszy ręcznik na bok.
- Chcesz coś do picia? Coś ciepłego? - zapytał i podniósł się z ziemi, gotowy na pójście do kuchni.
- Masz jakiś alkohol? - położyła po sobie uszy, nieco niepewna jego reakcji, samiec jednak skinął tylko głową. - To poproszę.
Opuścił salon bez słowa, a Hebe czekając na niego, rozejrzała się po pomieszczeniu. Nigdy nie miała ku temu specjalnej okazji.
- Piwo, wino czy wódka? - usłyszała zza ściany.
- Wódka! - odparła bez zastanowienia, może nieco zbyt głośno jak na obecność Aegi w domu.
Ona
sama nie obawiała się czarnego ptaszyska, jednak co jeśli Mojito miałby
zostać skarcony za jej żywiołowe pomysły? Najpierw zafundowała im
kąpiel w lodowatym morzu (w środku zimy!), a teraz wybierała jeden z
mocniejszych alkoholi.
Jej rozmyślenia przerwał powrót białego samca
do salonu. Postawił przed nią butelkę i dwa kieliszki, które już po
chwili wypełnił. Chwycili po jednym, po czym duszkiem pochłonęli ich
zawartość, uprzednio wznosząc toast za ich przyjaźń.
Suczka wypuściła gwałtownie powietrze z płuc i zerknęła na Mojito, na którego pysku pojawił się delikatny grymas.
- Co to za minka? - roześmiała się promiennie.
- Dziwi mnie, że ty się nie krzywisz - wymamrotał i mlasnął z niesmakiem.
-
Pewnie jako Alfa nie za bardzo się alkoholizujesz, co? - uniosła
zawadiacko jedną brew, nieustannie goszcząc na swoim obliczu uśmiech.
Nim
zdążył odpowiedzieć, chwyciła zdecydowanie szklaną butelkę i bez
zawahania zaczerpnęła kilka sporych łyków alkoholu. Odetchnęła głęboko,
odsuwając od siebie naczynie i popatrzyła na zdziwionego samca.
- Nie
wnikam już w twoją niewzruszoną minę, wolałbym się dowiedzieć, gdzie i
kiedy nauczyłaś się pić - wydusił z siebie i pokręcił głową. -
Zadziwiasz mnie.
- Kiedy nie mieliśmy kontaktu, zdarzało mi się
chodzić do miasta - wytarła pysk łapą i zmrużyła oczy, czując jak
niekoniecznie przyjemne ciepło rozchodzi się po jej przełyku. - Poznałam
tam parę psów. Ale nie chodzi o Xaviera czy Borysa, moi znajomi są od
nich młodsi - podkreśliła. - Kilka razy się z nimi napiłam - rzuciła
beztrosko. - Ich zdaniem mam mocną głowę. Ale na dzisiaj zdecydowanie mi wystarczy.
Mojito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz