W milczeniu, ale i w odmętach swego nietypowego zafascynowania,
przyglądał się drewnianej figurce, którą wyrzeźbił jego ojciec, Aidan,
stojącej przed nim na stole. Przedstawiała samego następcę Gamm, z
dumnie wypiętą klatką piersiową i wysoko zadartą głową, a ciepłe
rozproszone światło lamp podkreślało subtelnie jej detale. Earl, choć
nie podzielał pasji swojego ojca, zawsze podziwiał jego umiejętności i
niebywałą wprawę w zakresie rzeźbienia z drewna. Kiedy już wystarczająco
napatrzył się na jedno z licznych dzieł rodziciela, przeniósł swoje
zaintrygowane spojrzenie na samego twórcę.
- Jutro zostaniesz Gammą,
synu - zaczął starszy z samców. - Chciałbym, żeby to - rzucił okiem na
wyrzeźbionego z drewna psa. - był symbol i pamiątka tego dnia. Dnia, w
którym młody, silny i mądry samiec obejmuje w stadzie rolę, do której
się urodził.
Po pysku śnieżnobiałego psa przebiegł cień uśmiechu wywołany słowami ojca.
-
Dziękuję, tato - chrząknął cicho. - Doceniam to - dodał z wyraźną
wdzięcznością, którą wręcz dało się dostrzec w jego niejednakowych
kolorystycznie ślepiach.
Od Aidana wręcz biło zadowolenie - zapewne wywołane pozytywną reakcją syna na upominek.
-
W porządku, a teraz jedzcie - wtrąciła rozpromieniona Estlay i musnęła
policzek córki łapą w czułym geście. - Davonna ma już udany egzamin za
sobą, natomiast Earl powinien się wcześniej położyć, jutro ma koronację.
-
Nasz syn nie jest już dzieckiem, skarbie. Ba, jutro zostanie Gammą,
chyba sam zdecyduje, o której pójdzie spać? - odgadnął Aidan, marszcząc
zawadiacko brwi.
Earl siedział przez chwilę w ciszy, słuchając jak
jego rodzice przekomarzają się w żartobliwym tonie, aż w końcu jego
spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Davonny. Postanowił więc
zagadnąć na temat jej egzaminu i napomnieć o tym, że cieszy się z powodu
ich bliskiej współpracy - w końcu Earl jako Gamma miał zostać
zwierzchnikiem szpitala, a jego siostra pracowała w sekcji medycznej.
Później rozmowa zeszła na tory o luźniejszej tematyce, przyłączyli się
do niej rodzice, a wieczór niezauważalnie minął.
Kiedy młody samiec
leżał już w łóżku, odetchnął głęboko i zauważył, że rodzinny wieczór
przyniósł mu wiele radości i zaskakująco dużo śmiechu. Choć ciężko mu
było zasnąć przez natłok emocji, wrażeń i myśli, rano obudził się
ekscentrycznie spokojny.
Jak zdołał się zorientować, jego rodzice
zdążyli już wstać, podniósł się więc bez ociągania i ruszył, aby
dołączyć do nich w kuchni, przeciągnąwszy się uprzednio. Przywitał się z nim i ziewnąwszy, usiadł przy stole, który zdobiło już pokaźne
śniadanie.
- Nie czekamy na Davonnę? - zapytał, gdy jego ojciec zaczął konsumpcję zajęczego mięsa.
-
Chyba wyszła na poranny spacer - oznajmiła Estlay. - Ale dołączy do nas
na koronacji - uśmiechnęła się ciepło. Od zawsze miała ładny uśmiech,
jak zauważył biały samiec.
Podczas posiłku, przyłapał się na rozmyślaniu o swojej nowej roli w sforze, do której przygotowywał się od dziecka.
- Chciałabym, żebyś coś zapamiętał, synu. Gamma nie tylko zajmuje się zwierzchnictwem i byciem liderem szpitala. Ogromnie zależy mi także na tym, abyś do niego przynależał, znał się na tym, nad czym czuwasz. Dlatego kształcę cię medycznie, jak kształcę Davonnę czy Maerose, mimo że one zostaną lekarzami, a ty Gammą. Będziesz zarówno zwierzchnikiem szpitala, jak i jego częścią - czarna samica posłała swojemu synowi przyjazny uśmiech. - Kiedyś to zrozumiesz. Pójdziemy dziś do Ezechiela po jakieś książki na temat medycyny, co ty na to?
Po śniadaniu Estlay w pośpiechu opuściła dom w sprawach związanych z koronacją syna, obiecując samcom, że zobaczą się już na miejscu. Aidanowi i Earlowi nieszczególnie się spieszyło, więc spokojnie posprzątali po posiłku (choć starszy pies wręcz opierał się pomocy ze strony potomka, ale ten był nieustępliwy, toteż Aidan ostatecznie uległ), aby następnie równie bez presji szykować się do wyjścia.
- Wyglądam w porządku? - Earl przystanął w drzwiach, kiedy mieli już opuszczać dom i wyprostował się, aby lepiej się zaprezentować.
- Jak najbardziej - ojciec posłał mu szeroki uśmiech, po czym skinął głową w geście zachęcającym do dalszego ruszenia.
Droga na wzgórze koronacyjne mijała im w ciszy. Earla można było porównać do oazy spokoju - nawet jeśli wewnątrz niego tliły się jakieś emocje, to tego nie ujawniał. Ale w jego przypadku i w głębi duszy panowała harmonia oraz opanowanie.
W pewnym momencie drogę psów przeciął rozpędzony zając, który omal na nich nie wpadł.
- Chyba spieszy się na twoją koronację - zagaił Aidan, a Earl w odpowiedzi tylko uśmiechnął się nieznacznie, wciąż patrząc za stworzonkiem.
- Dziś mam dla was zająca - czarna samica położyła przed swoimi dziećmi truchło wspomnianego zwierzęcia, po czym sięgnęła po, ku zdziwieniu Earla, zwykły, może nawet nieco tępy nóż.
- Dlaczego nie skalpel, mamo? - zapytała z nutką konsternacji w głosie Davonna.
Białemu samczykowi na myśl przyszło to samo pytanie, siedział jednak w milczeniu i obserwował.
- Ponieważ chcemy imitować prawdziwą ranę. A rany w większości nie są zadane idealnie ostrym przedmiotem. Zęby, pazury, szkło, a nawet noże i pułapki zazwyczaj są przytępione - wytłumaczyła suka Gamma, ze skupieniem nacinając bok zająca. - Earl, łap za nić i igłę. Takie nacięcie jest na tyle głębokie, że potrzeba szycia, bo pacjent może stracić za dużo krwi albo rana będzie się słabo goić.
Następca Gamm posłusznie chwycił nawleczoną już na igłę nić i spojrzał na matkę, szukając podpowiedzi, czy może zacząć. Ta skinęła głową.
Samczyk widział już kiedyś, jak Estlay prezentowała im szycie ran, wiedział więc, co mniej więcej powinien robić, wtedy jednak szczenięcia miały okazję tylko obserwować. Zaczął niepewnie zszywać ze sobą naprzeciwległe brzegi rozcięcia, będąc gotowym na ewentualne wskazówki od matki.
Nim młody samiec się obejrzał, wraz z ojcem znaleźli się na wzgórzu, na którym trzepotała flaga Norwegii. Pośród tłumu szybko odnalazł wzrokiem swoją matkę, która czekała już pośrodku, w obecności Nali i Makbetha oraz Mojito, który miał zostać Alfą niedługo po koronacji Earla. Zaraz obok stali również Enyalios, Laverne i Erato, świeżo upieczona Beta Północnych Krańców oraz Ollie, Delta. Earl zdołał wypatrzeć także swoją siostrę, która posyłała mu szeroki uśmiech oraz Maerose, z którą przez chwilę nawiązał krótki kontakt wzrokowy.
W obecności ojca podszedł do Estlay, jednak w przeciwieństwie do starszego samca, ustawił się naprzeciwko niej, a nie u jej boku. Zauważył, że czarna suka trzymała w pysku wrzosowy wianek przeplatany drobną ilością innych ziół, który, jak się domyślił, miał symbolizować bliski związek Gammy z sekcją medyczną.
- Teraz się skup - poprosił Ezechiel i położył w łapach Earla świeże gałązki kolorowej roślinki. - To jest wrzos. Ma wiele właściwości leczniczych. Można go stosować na bezsenność, w leczeniu nerek i dolnych dróg moczowych, w przypadku niestrawności oraz problemów skórnych, a nawet na kaszel i przeziębienia. Najlepiej pić go pod postacią herbaty. Co ciekawe, istnieje coś takiego jak wrzosówka, która zrobiona jest z miodu wrzosowego, alkoholu i soku z cytrusów. Można smarować nią bolące stawy, czytałem, że przynosi ukojenie bólu. Ale to jeszcze nie interes dla ciebie z racji obecności alkoholu - lekarz puścił młodzikowi oczko i poczochrał go przyjaźnie po łebku. - Kiedyś jednak ta wiedza może ci się przydać.
Samiec wstał i podszedł do swojego biurka, skąd wyciągnął pożółkłą kartkę, którą chwilę później wręczył Earlowi. Widniał na niej rysunek wrzosu, nie zabrakło także rozpisanych na jego temat informacji.
- Tutaj jest wszystko, co powinieneś wiedzieć.
Myśli samca rozwiał głos Nali, która miała pozostać Alfą Północnych Krańców już niedługo. Zamrugał kilkakrotnie, nieco zdezorientowany nagłym wyrwaniem ze swoich wspomnień.
- Drodzy mieszkańcy Północnych Krańców, witam was serdecznie! Zebraliśmy się tutaj, aby uczestniczyć w koronacji Earla, syna naszych Gamm, Estlay i Aidana, który w dniu dzisiejszym wkracza w dorosłość i tym samym obejmuje posadę Gammy, przejmując obowiązki rodziców. Od tego momentu staje się on nowym zwierzchnikiem szpitala i pomocą dla Alfy. Teraz będziemy mogli obserwować uroczystość przekazania władzy następcy przez parę Gamma - Nala skinęła głową w kierunku Estlay, po tym jak obie wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
Earl zatrzymał wzrok wprost na czekoladowych ślepiach swojej matki, w które zaglądał nieco z góry, i poczuł jak jego serce zaczyna bić mocniej. Uniósł wyżej podbródek i wyprostował się dumnie. To była jego wielka chwila, nowy rozdział w jego życiu, ale i nowe brzemię.
- Mamo, co jeśli nie nadam się na Gammę? - zapytał biały samczyk pewnego razu. - Może ja nie umiem przewodzić?
Estlay odłożyła wtedy gazik i skalpel, który dezynfekowała i uniosła łapą podbródek syna, patrząc mu prosto w błyszczące ślepka.
- Och, skarbie. Z medycyną radzisz sobie wspaniale i wraz z Davonną przynosisz mi ogrom dumy. Kiedyś usłyszałam, że lider prowadzi swoich podopiecznych tam, gdzie chcą. Natomiast prawdziwy lider zabiera ich tam, gdzie może niespecjalnie chcą, ale powinni być. Że jeśli chce się dyrygować orkiestrą, to trzeba odwrócić się od tłumu. I sądzę, że ty to potrafisz i masz do tego predyspozycje. Wiem, że będziesz dbał o swój personel i przewodził nim najlepiej, jak tylko potrafisz.
- Earl - zaczęła Estlay, której oblicze rozjaśniał pogodny uśmiech. Podobny malował się na pysku Aidana, wraz z nutą dumy. - Już kiedy się urodziłeś, twoja pozycja została przypieczętowana. Urodziłeś się, żeby zostać Gammą. Przez całe swoje dotychczasowe życie wytrwale przygotowywałeś się do swojej roli, napawając mnie dumą. Uważam, że jesteś gotowy i wierzę, że przyniesiesz swojej rodzinie zaszczyt - śnieżnobiały młodzieniec zauważył, że w oczach jego matki zabłysły iskierki wzruszenia, posłał więc suczce krótki uśmiech i otarł jej pojedyncze łzy. - Jako symbol tej koronacji, ale i naszego zwierzchnictwa nad szpitalem, chciałabym podarować ci wianek z ziół - oznajmiła, a Aidan wręczył jej splot kwiatów, który trzymał na czas jej przemowy.
Earl schylił nieznacznie głowę, a kruczoczarna suczka ceremonialnie ozdobiła jego głowę wiankiem. Młody samiec wyprostował się i posławszy matce przelotne spojrzenie, ruszył w kierunku Alf, przed którymi ułożona była otwarta Wielka Księga. Wraz z Nalą wymienił porozumiewawcze spojrzenie, po czym, z łomoczącym w piersi sercem, złożył swój podpis w odpowiednim miejscu.
- Przed wami nowy pies Gamma Północnych Krańców! - wygłosiła uroczyście Nala.
Choć koronacja dobiegła końca, mieszkańcy Północnych Krańców jeszcze się nie rozstąpili, a Earl pożegnawszy się z psami z hierarchii, ruszył wraz z rodzicami i siostrą w kierunku ugrupowania personelu szpitala w celu oficjalnego zdeklarowania swojej pieczy nad sekcją medyczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz