Od Mojito C.D. Davonny

— Czy mogę pobyć przy tobie przez chwilę? Chce się jakoś uspokoić... — spytała Davonna, patrząc niepewnie na Mojito. Do samca wszystko docierało z opóźnieniem, musiał przetrawić sobie każdą informację na spokojnie. Kiedy przyswoił sobie słowa wypowiedziane przez czarną samicę poczuł się trochę nieswojo. Pies zdecydował się usiąść na chwilę na kanapie. Przetarł umięśnioną łapą zaspane oczy. Nie dało to jednak zbyt wiele. Ziewnął więc tylko. Mrużąc lekko ślepia uśmiechnął się do suczki i poklepał łapą miejsce obok siebie.
— Wskakuj. — dodał, nie widząc reakcji ze strony kruczoczarnej samicy. Początkowo lekko zmieszana Davonna wskoczyła na kanapę, siadając obok Mojito. Samiec zdecydował się położyć, robiąc przy tym miejsce by i ona mogła się położyć na meblu. Lekarka ponownie miała chwilę zawahania, aczkolwiek położyła się obok białego psa. 
— Często tak miewasz? — zagaił przywódca stada, przerywając tym samym niezręczną ciszę panującą pomiędzy nimi. 
— W sensie? — spytała, spoglądając na niego niepewnie. Mojito cicho westchnął. 
— No, te koszmary. — wyjaśnił. — Często cię nawiedzają? — dodał po chwili.
— Stosunkowo. — odparła. — Gdy byłam mała zawsze szłam do rodziców. Oni pomagali mi się uspokoić, przytulali mnie do siebie, ja wtulałam się w ich sierść i spokojnie zasypiałam. — podniosła się. Mojito podążał wzrokiem za jej smukłą sylwetką. Również on usiadł na kanapie. — Przepraszam, że cię obudziłam. Jestem dorosła, powinnam radzić sobie sama z moimi problemami.
— Hej, spokojnie. — uśmiechnął się, kładąc jej łapę na ramieniu. — Nie ma żadnego problemu. Ja też miewałem złe sny. Nawiedzały mnie za każdym razem gdy zrobiłem coś głupiego i rodzice mnie karcili za to. — powiedział, a z jego pyska zniknął uśmiech. — Wtedy sam przychodziłem do rodziców, mama wtedy szła ze mną do mojego pokoju i tam siedziała ze mną tak długo aż sam nie zasnę. — wyjaśnił. — Więc chodź do sypialni, posiedzę z tobą. — dodał, przerywając chwilowo panującą ciszę, wstając przy tym z kanapy.
Udali się więc razem do sypialni suczki.
— No kładź się. — powiedział, wskazując pyskiem na łóżko suczki. Ta posłusznie położyła się na łóżku.
— Usiądziesz obok? Proszę... — szepnęła, a samiec bez większego problemu również wskoczył na łóżko i usiadł tuż obok leżącej lekarki. Widział jak mięśnie suczki delikatnie drżą. Uświadomił sobie, że ten koszmar musiał być naprawdę przerażający. Przemyślenia psa spowodowały jego kolejne ruchy. Położył się obok niej i objął, sprawiając, że suczka wtulała się w jego białą sierść na szyi. Spojrzał na nią delikatnie się przy tym uśmiechając.
— Możesz być spokojna, jestem z tobą. — szepnął jej do ucha.

< Davonna? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette