Ruszyli więc przed siebie w kierunku wspomnianym wcześniej przez jego towarzyszkę. Biały samiec raz po raz spoglądał w stronę trójbarwnej samicy, ta natomiast sprawiała wrażenie jakby unikała spojrzenia na niego.
W milczeniu dotarli w końcu do celu swojej wspólnej podróży. Mojito miał ochotę powiedzieć co czuje w momencie gdy ona go tak unika i zachowuje się w sposób jakby dzisiaj spotkali się po raz pierwszy. Wiedział jednak, że w ten sposób może zrazić do siebie samicę. A tego nie chciał. Darzył ją bowiem dziwnym uczuciem, którego nie był w stanie nazwać. W każdym bądź razie jej towarzystwo sprawiało mu niesamowitą radość.
Hebe usiadła na brzegu, wpatrując się w dal. Mojito zdecydował się usiąść obok niej, jednak w stosownej odległości, by samica nie myślała iż jest zbyt nachalny. Siedzieli w ciszy, która bardzo przeszkadzała nowemu przywódcy stada. Kątem oka spojrzał na swoją towarzyszkę. Przypomniała mu się noc, którą spędzili razem w mieście bez wiedzy swoich rodziców. Pamiętał, że został skarcony za to dwukrotnie. Pierwszy raz za pójście do miasta bez wcześniejszego uprzedzenia, a drugi za narażanie córki bet na niebezpieczeństwo. Niczego jednak nie żałował. Wtedy spędzał z Hebe każdą wolną od nauki chwilę.
— Chciałbym być znów szczeniakiem. — rzucił beznamiętnie w przestrzeń i wbił swój wzrok w delikatnie falującą taflę wody. Usłyszał tylko mruknięcie ze strony trójkolorowej suczki. — Tamten czas był wspaniały. Mogłem spędzać z tobą każdą wolną chwilę. — uśmiechnął się delikatnie do siebie. Nie spojrzał jednak w kierunku swojej towarzyszki.
— Zorza... — zmieniła nagle temat Hebe. Mojito najpierw spojrzał na nią, natomiast po chwili przeniósł swój wzrok na niebo. Pojawiło się na nim piękne zjawisko świetlne. Kolory zieleni i fioletu rozświetliły nocne niebo nad Norwegią. Pies, który urodził się w tym miejscu jeszcze nigdy nie widział tak wspaniałej zorzy.
— Jak tutaj żyję, tak nigdy nie spotkałem się z takową. — uśmiechnął się. Ze strony Hebe usłyszał tylko ciche potaknięcie. Oboje wpatrywali się teraz w rozświetlone na zielono i fioletowo niebo, które z minuty na minutę stawało się coraz ciemniejsze, aż w pewnym momencie po prostu zorza polarna zniknęła.
— Hebe... — Mojito odwrócił się w końcu w stronę swojej przyjaciółki ze szczenięcych lat. — Powiesz mi co się dzieje? Czemu tak starasz się mnie unikać? — wyrzucił w końcu z siebie.
< Hebe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz