Od Aidana CD. Estlay

  Obserował jak jego towarzyszka wkracza do jeziora i z każdą chwilą jej ciało coraz bardziej się zanurzało. Widział w niej tą gracje, dostojność, a przede wszystkim piękno. Ta długa sierść unosząca się na wodzie i światło, które na nią podało, sprawiały, że Aidan miał wrażenie, że w tej chwili patrzy na bóstwo. Na nimfę, która wabiła swą urodą zwykłych śmiertelników. W jego ślepiach krył się zachwyt, którego nie był w stanie powstrzymać, nie walczył już z tym.
  - Idziesz? - Z tego "transu" oczarowania wytrącił go jej łagodny głos. Aidan pospiesznie zbliżył się bardziej do brzegu, kiwając przy tym twierdząco łbem. Przyjrzał się dokładnie cieczy, nim zaczął powoli stawiać kroki. Woda zaczynała otaczać coraz więcej jego ciała. Spodziewał się delikatnego chłodu, ale promienie, które padały również na niego, skutecznie to odczucie eliminowały. Po chwili zmuszony był poruszać dość intensywnie łapami, aby się nie zatopić na głębokości. Wewnątrz czuł delikatny strach, który dzielnie ukrywał.
  Podpłynął do kruczoczarnej samicy, chwilowe zakłopotanie na pysku zaraz zastąpił delikatnym i ciepłym uśmiechem. Estlay odwzajemniła ten gest, po czym zaczęła pływać wokół samca, zataczając kręgi, tak jakby zachęcała go, aby także zaczął się poruszać. Czarno - biały pies chwilę wodził za nią spojrzeniem, ale również poszedł w jej ślady. Na początku płynął za nią, dalej pilnując każdy swój ruch i wpatrując się w ciecz, gdyż wciąż obawiał się, że może zniknąć pod nią.
  Z każdą minutą samiec czuł się coraz bardziej pewnie i radośnie zrównał się z samicą. Oboje zerknęli na siebie. Aidan spostrzegł szczęśliwe iskierki w jej czekoladowych ślepiach.
 Oddalili się od siebie, tym razem krążąc na przeciwko siebie. Słychać było plusk cieczy, gdy się poruszali. Blask zachodzącego słońca odbijał się od tafli wody i oświetlał ich futra. Aidan swoje spojrzenie miał tym razem utkwione w Estlay. W tej chwili liczyła się tylko ona. Samica również na niego przeniosła spojrzenie. Oboje posyłali sobie uśmiechy.
  Nie zdawali sobie nawet sprawy, że z każdym zatoczonym kręgiem coraz bardziej się do siebie zbliżają. Zrozumieli to, kiedy ich pyski znalazły się niewyobrażalnie blisko. Wystarczył milimetr, aby ich nosy się zetknęły. Aidan odnosił wrażenie, że zaraz jego serce uwolni się z piersi, że Estlay słyszy jego bicie.
  Chcąc przerwać narastające skrępowanie, samiec szybko oddalił się i jak poparzony wyszedł na brzeg. Gdy otrzepał sierść z cieczy, spostrzegł, że czarna suka też już wyszła. Estlay siedziała na przeciwko brzegu, jakby bała się spojrzeć na towarzysza.
- Żałuję... - rzekł bardziej do siebie niż do samicy. Czarna na te słowa od razu przeniosła na niego wzrok.
- Czego? - Przekrzywiła łeb. Nie doczekała się jednak jego odpowiedzi, gdyż samiec gwałtownie zbliżył się do niej. Przez sekundę patrzył w jej oczy, a następnie złączył ich pyski w pocałunku. Nie był w stanie już dłużej tego kontrolować.
  Aidan czuł jak uwalnia się z niego szczęście, jak po całym jego ciele przechodzi przyjemne ciepło. Cały świat przestał istnieć, ponownie liczyła się tylko ona.
  Nie trwało to długo, gdyż samiec zaczynał rozumieć co zrobił. Że to stało się naprawdę, w tej chwili. Odłączył swój pysk, a jego oczy nabrały wystraszonego wyrazu.
- Ja... - zaczął, jeszcze dochodząc do siebie po tym incydencie. Zrobił parę kroków do tyłu. - Ja nie chciałem, przepraszam - powiedział zakłopotany, uciekając wzrokiem na boki.
<Estlay?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template made by Margaryna, copying for any purpose prohibited. Contact: polskamargaryna@gmail.com. Credits: header, background, fonts, palette